Bezpieczny e-podpis w ZUS - godzina zero czy plan B?

Czy będzie bezwzględny obowiązek stosowania bezpiecznego e-podpisu w deklaracjach przesyłanych do ZUS, czy nie? Zostały trzy miesiące, przedsiębiorcy czekają na decyzję rządu

Wymóg stosowania tzw. bezpiecznego podpisu elektronicznego w dokumentach przesyłanych do ZUS przez firmy zatrudniające powyżej pięciu osób nakłada ustawa o informatyzacji. Obowiązek ma wejść w życie 21 lipca tego roku. Od tego dnia e-podpis z certyfikatem kwalifikowanym ma stać się jedynym dopuszczalnym sposobem potwierdzania tożsamości nadawcy i zastąpić stosowany obecnie przez przedsiębiorstwa zwykły e-podpis przy ZUS-owskim programie Płatnik.

Problemy? Szacuje się, że w certyfikat kwalifikowany będzie musiało zaopatrzyć się ponad 200 tys. firm. A certyfikaty wraz z osprzętem (karta, czytnik) i oprogramowaniem sprzedają w Polsce tylko trzy spółki wpisane do rejestru w Ministerstwie Gospodarki (zestaw kosztuje ok. 300 zł). Ponieważ do niedawna bezpieczny e-podpis cieszył się na rynku bardzo mizernym zainteresowaniem, nagłe spiętrzenie chętnych w ostatniej chwili może przerosnąć moce przerobowe tych firm i spowodować opóźnienia, zatory i bałagan. Wystarczy przypomnieć sobie np. apokalipsę towarzyszącą wymianie dowodów osobistych na nowe.

Dlatego rząd sygnalizuje, że tryb wprowadzania obowiązkowego bezpiecznego e-podpisu w kontaktach z ZUS może się zmienić. - Państwo nie może sobie pozwolić na ryzyko bałaganu. Monitorujemy na bieżąco, ile jest wydawanych certyfikatów kwalifikowanych. Przybywa ich szybko. Ale mamy także plan B - mówi Dariusz Bogdan, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za e-podpis. Plan B polega na rozłożeniu sprawy w czasie. 21 lipca zakończyłoby się wydawanie dotychczasowych certyfikatów związanych z Płatnikiem - od tego dnia każda firma, która rozpoczynałaby elektroniczne rozliczanie z ZUS, musiałaby kupować certyfikat kwalifikowany. A ponieważ certyfikaty wydawane do Płatnika mają roczną ważność, stopniowo wszystkie przedsiębiorstwa i tak musiałyby wymienić je na bezpieczne e-podpisy. Tyle że zamiast jednej "godziny zero" dla wszystkich firm proces ten postępowałby sukcesywnie.

Inny pomysł zgłaszał Związek Rzemiosła Polskiego. Jego prezes Jerzy Bartnik zaapelował niedawno do rządu, by na początek obowiązkiem stosowania certyfikatów kwalifikowanych objąć tylko płatników zatrudniających powyżej 250 pracowników. Natomiast model rozważany przez rządowy zespół z resortów gospodarki, spraw wewnętrznych i administracji oraz pracy i polityki społecznej chwaliła niedawno m.in. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji.

Rządowy pomysł wymagałby szybkiej nowelizacji ustawy o informatyzacji. Oficjalnie nic nie jest jeszcze przesądzone. Chodzi o to, że przedsiębiorcom zostały już tylko niespełna trzy miesiące. Czy mają bezwzględnie kupować bezpieczne e-podpisy? - Na razie rozważamy sytuację. Decyzja może zapaść na dniach - mówi wiceminister Dariusz Bogdan.

Być może zostanie ogłoszona nawet dziś - Ministerstwo Gospodarki organizuje konferencję prasową na temat podpisu elektronicznego.

Wczoraj wiceminister Witold Drożdż z MSWiA, cytowany przez PAP, zapowiedział, że od 2011 r. będą wprowadzane tzw. biometryczne dowody osobiste - niewykluczone, że będą one zawierać także elektroniczny podpis właściciela dokumentu.

Copyright © Agora SA