Chińskie problemy LOT

W niedzielę po blisko dziesięciu latach przerwy LOT odbył inauguracyjne połączenie na Daleki Wschód. Czy będą następne? Przewoźnik ma kłopoty z otrzymaniem pozwolenia na przeloty nad Azją

Pierwszy Boeing 767 w barwach polskiego przewoźnika wyruszył z warszawskiego Okęcia do Pekinu w niedzielę o 11. Poleciał, pomimo że Polskie Linie Lotnicze LOT zbyt późno zabrały się do negocjowania korytarzy powietrznych z Chinami i Rosją. Napisała o tym sobotnia "Rzeczpospolita". - Nie komentuję informacji "Rzeczpospolitej". Według niej w ogóle mieliśmy nie lecieć - mówił "Gazecie" tuż przed odlotem do Pekinu Wojciech Kądziołka, rzecznik Polskich Linii Lotniczych LOT.

Ale jak poinformowało Polskie Radio, pozwolenie na przelot dotyczy tylko lotu inauguracyjnego, który odbył się dłuższą trasą nad terytorium Turcji i Kazachstanu. Rosja nie zezwoliła na przelot nad swoim terenem. Jacek Tomaszewski, dyrektor biura LOT w Pekinie, powiedział Polskiemu Radiu, że podobne problemy mieli też inni przewoźnicy. W związku z kłopotami z korytarzami powietrznymi LOT na razie chce wykonywać rejsy trzy razy w tygodniu, a nie jak wcześniej planował - cztery.

Przewoźnik liczy na wzmożony ruch związany z olimpiadą w Pekinie, chce też wykorzystać coraz intensywniejsze kontakty biznesowe na linii Europa - Chiny. - Warszawa jest po drodze dla pasażerów z Europy Zachodniej. A Polacy lecący do Chin przez Frankfurt czy Londyn muszą się cofać - przekonuje Wojciech Kądziołka, rzecznik Polskich Linii Lotniczych LOT. Nie chce jednak zdradzić, ilu pasażerów na linii Warszawa - Pekin LOT zamierza zdobyć w tym roku.

Pewne jest natomiast, że polski przewoźnik nie dostał od lotniska w Pekinie zbyt korzystnych slotów, czyli czasów startu i lądowań samolotu na lotnisku. Boeingi 767 w barwach LOT będą lądowały w Pekinie około 3:50 w nocy czasu pekińskiego, a startowały o 5:50 rano następnego dnia. - Będziemy to chcieli poprawić w negocjacjach ze stroną chińską - mówi Kądziołka.

- Byłem sceptyczny, jeśli chodzi o to połączenie. Gdyby było duże zainteresowanie lotami na linii Warszawa - Pekin, to Chińczycy sami by uruchomili swoje loty, mają bowiem od nas większe możliwości - mówi prof. Włodzimierz Rydzkowski, szef katedry polityki transportowej Uniwersytetu Gdańskiego. Jego zdaniem LOT może mieć problem z wypełnieniem swoich samolotów, zwłaszcza że na trasach azjatyckich panuje silna konkurencja. - Rynek jest opanowany przez Lufthansę, z drugiej strony silną pozycję ma Finnair - zauważa Rydzkowski.

Zdaniem Radosława Podhoreckiego z Finnair nowe połączenie LOT jest o tyle rewolucyjne, że oferuje bezpośrednie loty na linii Warszawa - Pekin. - Ale my oferujemy 11 kierunków na Daleki Wschód, w sumie około 60 połączeń tygodniowo - mówi. Jeszcze bardziej rozbudowaną ofertę ma Lufthansa.

LOT oferuje dość korzystne ceny. Przykładowo, jeśli chcielibyśmy polecieć z Warszawy do Pekinu i z powrotem w drugim tygodniu lipca, to za bilet zapłacimy poniżej 2,4 tys. zł. W przypadku Lufthansy i Finnair już ponad 3 tys. zł. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że u konkurentów LOT musimy się przesiadać w Helsinkach, Frankfurcie czy Monachium, a to zwiększa koszty.

Kartą przetargową LOT, która mogłaby zadecydować o wyborze polskiego przewoźnika przez pasażerów lecących do Pekinu, mogłyby być nowe supernowoczesne samoloty Boeing 787 Dreamliner, które mają zastąpić w barwach LOT używane obecnie na dalekich trasach Boeingi 767. Zgodnie z umową LOT miał je otrzymać jako pierwsza linia lotnicza w Europie już pod koniec tego roku. Problem w tym, że z winy producenta dostawa pierwszych dreamlinerów na pewno znacznie się opóźni.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.