Wziąłeś dopłatę z UE, będziesz w internecie

Choć niechętnie, Polska będzie musiała ogłosić listę osób, które skorzystały z dopłat dla wsi i rolnictwa.

Pełna lista zostanie opublikowana do kwietnia 2009 r. - przesądza o tym rozporządzenie, które wczoraj przyjęła Komisja Europejska.

Zgodnie z nim każde państwo UE opublikuje informacje na stronie internetowej umożliwiającej wyszukiwanie odbiorców dopłat według nazwiska, gminy, otrzymanej kwoty lub kombinacji tych kryteriów. - Chodzi o pieniądze podatników, więc jest rzeczą ważną, aby wiedzieli, na co są one wydawane - powiedziała Mariann Fischer Boel, komisarz ds. rolnictwa. - Przejrzystość powinna również wpłynąć na poprawę zarządzania tymi funduszami.

Informacje te będę upubliczniane od 30 kwietnia roku następującego po dacie, kiedy pieniądze zostały wypłacone, i dostępne na stronach internetowych przez dwa lata.

Do tej pory decyzja o ogłoszeniu listy należała do poszczególnych państw. Niektóre publikowały już listy, inne pod wpływem lobby rolniczego, które wolało ukrywać swoje dochody, tego nie robiły.

Nasza Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przymuszona przez Unię taką listę przedstawiła w zeszłym roku na swoich stronach internetowych. Tyle że dane są chytrze ukryte. Zamiast nazwisk są numery producentów. Aby ustalić, kto się kryje pod numerem, trzeba wiedzieć, jakie biuro powiatowe Agencji ten numer nadało.

Z ustaleń "Gazety" wynika, że w pierwszej dziesiątce największych polskich odbiorców dopłat jest tylko jedna osoba prywatna, reszta to różnego rodzaju spółki. Ten rolnik to Henryk Stokłosa, właściciel wielkich zakładów utylizacyjnych i zakładów mięsnych, który w roku ubiegłym otrzymał ponad 3,7 mln zł dopłat bezpośrednich.

Czołówka listy należy do firm z kapitałem zagranicznym - średnie gospodarstwo ma ponad 10 tys. ha, a właściciele zgarniają po więcej niż 7 mln zł dopłat.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.