Ile kosztują nas wcześniejsze emerytury?

Jeżeli nie przeprowadzimy reformy wcześniejszych emerytur, to wielkość deficytu systemu emerytalnego urośnie do 4 proc. PKB. - mówi ?Gazecie? Agnieszka Chłoń-Domińczak, wiceminister pracy i polityki społecznej

Leszek Kostrzewski: Wcześniejsze emerytury w obecnym kształcie mają obowiązywać tylko do końca roku. Od 2009 r. będą nowe, wcześniejsze świadczenia tzw. pomostowe. Będą one jednak przysługiwać tylko nielicznym osobom pracującym w najtrudniejszych warunkach. Wczoraj ujawniliśmy listę przygotowaną przez ekspertów medycyny pracy, z 37 stanowiskami, które mają kwalifikować się do emerytur pomostowych. Czy ta lista będzie jeszcze rozszerzona?

Lista będzie podstawą do dyskusji ze związkowcami i z pracodawcami w Komisji Trójstronnej. Musimy kierować się ekspercką wiedzą, a nie pozamerytorycznymi argumentami.

Z listy wynika, że nauczyciele pomostówek nie dostaną. Co proponujecie im w zamian?

Naszym zdaniem nauczyciele powinni być wykorzystani do kształcenia dorosłych. Takie rozwiązania pojawią się w programie "Solidarność pokoleń 50+". Nauczyciele nie muszą do 60. czy 65. roku życia uczyć w szkole. Mogliby zostać tzw. trenerami osób, które skończyły 50 lat i zostały bez pracy. Mogą pomóc w przekwalifikowaniu takich pracowników.

A co z kolejarzami? Na liście są tylko maszyniści i dyżurni ruchu. Tymczasem kolejarze chcą przywilejów dla kolejnych 25 różnych stanowisk. Takie prawo dało im zresztą porozumienie zawarte z poprzednim rządem. Będziecie to porozumienie respektować?

Obecnie je analizujemy. Będziemy się także konsultować z ekspertami medycyny pracy.

Ile w najbliższych latach budżet państwa musiałby zapłacić za wcześniejsze emerytury, gdybyśmy nie wprowadzali żadnych reform?

Szacuje się, że rocznie deficyt systemu emerytalnego sięgałby ponad 4 proc. PKB.

Już w tym roku państwo musi dopłacić do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (z niego wypłacane są m.in. emerytury) 34 mld zł. Wszystko dlatego, że wpływy ze składek są zbyt małe. Trzeba też pamiętać, że decyzja poprzedniego rządu - przedłużająca dotychczasowy system wcześniejszych emerytur o rok - będzie nas kosztować w przyszłym roku nawet około 2 mld zł. To będzie miało istotne skutki także w kolejnych latach.

W porównaniu z innymi krajami w Polsce przywileje emerytalne są bardzo rozbudowane. Dlaczego?

To zaszłości historyczne z lat 70. i 80. Państwo chciało w ten sposób zażegnać protesty społeczne. Była to metoda rekompensaty pracy: nie podniesiemy wam pensji, ale zamiast tego damy wam wcześniejszą emeryturę. W ten sposób kolejne grupy społeczne uzyskiwały takie przywileje.

Na czym mają polegać oszczędności proponowane przez pani resort?

Nowy system emerytalny ustabilizuje system. Po pierwsze, wydatki będą mniejsze, gdyż podniesiony zostanie faktyczny wiek przechodzenia na emeryturę. Po drugie, zwiększy się potencjał rozwoju gospodarczego Polski. Ludzie będą bowiem dłużej pozostawać na rynku pracy.

Obecny rynek pracy jest inny niż ten pięć czy dziesięć lat temu, kiedy szalało bezrobocie. Teraz na rynku pracy jest deficyt pracowników. Osoby, które mają wiedzę i doświadczenie, znikają z rynku. Odchodzą na wcześniejszą emeryturę. I w ten sposób ich wiedza się marnuje.

Czy system emerytalny będzie w końcu sam się finansował, a państwo nie będzie musiało do niego dopłacać?

Tak ma być w roku 2040. Wszystko dlatego, że reforma emerytalna zakłada, że każdy z nas będzie dostawał emeryturę na zasadzie: ile sobie uzbierasz składek, tyle na starość dostaniesz.

Eksperci z Forum Obywatelskiego Rozwoju mówią, że ograniczenie przywilejów emerytalnych nie wystarczy. Aby Polska mogła się rozwijać, trzeba zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn. Kiedy to nastąpi?

W wyniku reformy kobiety stracą możliwość przechodzenia na emeryturę po skończeniu 55 lat i 30 latach pracy. Samo to spowoduje, że będą musiały pracować do 60 lat. To będzie pierwszy krok do zrównania wieku. Kolejnym będzie wydłużenie wieku kobiet do np. 65 lat.

To musi być jednak rozłożone w czasie. Można np. co dwa lata podnosić wiek emerytalny o jeden rok, wtedy zrównanie zakończy się za dziesięć lat. Można też wyrównywanie rozłożyć na 20 lat. To wszystko wymaga dyskusji. Trzeba pamiętać, że nowy system emerytalny daje wysokie zachęty do dłuższej pracy. Im ktoś dłużej będzie pracował, tym będzie miał wyższą emeryturę. Bez ustawowych nakazów kobiety i mężczyźni będą dłużej pracować.

Copyright © Agora SA