Konkurs do zarządu PGNiG zaczął się z wątpliwościami

Na początku marca rada nadzorcza Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa ma wybrać nowy zarząd koncernu. Ale czy wybór będzie ważny, skoro rada działa w niepełnym składzie?

Od 3 do 6 marca rada nadzorcza PGNiG ma przesłuchiwać kandydatów do nowego zarządu koncernu. O fotel prezesa PGNiG będzie się ubiegać 10 kandydatów, do rywalizacji o stanowiska czterech wiceprezesów dopuszczono od sześciu do 13 osób. Według nieoficjalnych informacji o reelekcję ubiega się cały dotychczasowy zarząd PGNiG wraz z prezesem Krzysztofem Głogowskim. Fotelem prezesa koncernu są też zainteresowani Piotr Woźniak, minister gospodarki za rządów PiS, Stanisław Speczik, były szef KGHM i wiceminister skarbu w rządzie Marka Belki, a także Bogdan Pilch, szef polskiego przedstawicielstwa Gaz de France.

Ale czy obecna rada może podejmować skuteczne i ważne prawnie decyzje w konkursie na nowy zarząd PGNiG, począwszy od wyboru kandydatów spełniających formalne wymogi konkursu, a na ostatecznym wyborze kończąc? - Nie dostałem żadnych sygnałów o takich wątpliwościach - powiedział nam prof. Stanisław Rychlicki, który w czwartek został nowym przewodniczącym rady koncernu i kierował jej posiedzeniem, na którym dokonano wstępnej selekcji kandydatów i ustalono dalszy kalendarz konkursu.

Jednak wątpliwości pojawiły się, od kiedy na początku lutego z udziału w radzie zrezygnował Mirosław Szkałuba wybrany do niej przez załogę koncernu. Do tego czasu w dziewięcioosobowej radzie PGNiG zasiadały trzy osoby z wyboru załogi zgodnie z ustawą o komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych i statutem spółki. Po rezygnacji Szkałuby w radzie pozostało dwóch przedstawicieli załogi i wakujący fotel należało uzupełnić - powołując osobę z nowego wyboru załogi bądź też powołując osobę, która w poprzednich wyborach pracowniczych zajęła drugie miejsce po Szkałubie. Na ten problem zwrócił uwagę Piotr Szwarc, do ostatniego piątku zasiadający w radzie PGNiG. Z powodu tych wątpliwości obecny zarząd PGNiG postanowił zwołać na 31 marca walne zgromadzenie akcjonariuszy, które ma się zająć wyborem do rady brakującego przedstawiciela załogi.

Taki scenariusz opóźniłby tworzenie nowej rady i wybór nowego zarządu. Ministerstwo Skarbu postanowiło obejść problem. Przed tygodniem odwołało czterech dotychczasowych członków rady PGNiG, ale potem powołało tylko dwie osoby - chociaż resort miał gotowe dwie dalsze kandydatury. Ponieważ tych dwóch osób nie powołano, Ministerstwo Skarbu nie ogłosiło komunikatu o ostatecznym wyborze nowych członków rady PGNiG. - Nasz departament prawny oceniał, że moglibyśmy powołać wszystkie cztery osoby, ale postanowiliśmy dmuchać na zimne. I skoro w radzie pozostało dwóch członków załogi PGNiG, to pozostałych członków jest proporcjonalnie mniej - powiedział nam wiceminister skarbu Krzysztof Żuk. Dodał, że obecne rozwiązanie jest zgodne z przepisami i pozwala radzie podejmować ważne prawnie decyzje, co mieli potwierdzić prawnicy Ministerstwa Skarbu i zarząd PGNiG.

Ale pewne wątpliwości pozostały. Wprowadzone przed tygodniem zmiany dotyczyły rady PGNiG dotychczasowej kadencji, która upływa w kwietniu. Tymczasem na tę wspólną kadencję radę powołano w składzie dziewięciu osób. Po ostatnich zmianach w końcówce wspólnej kadencji rada działa zaś w mniejszym składzie - sześciu osób. Przed tygodniem akcjonariusze PGNiG nie podejmowali zaś uchwały o zmniejszeniu liczebności rady do końca kadencji. - Liczba członków rady w obecnej kadencji chyba też nie była ustalona uchwałą, a obecne rozwiązanie jest zgodne ze statutem spółki - uważa wiceminister Żuk.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.