Aleksander Grad, minister skarbu: Gdybym mówił, że nie dostaję takich telefonów, kłamałbym. Odebrałem ich kilkanaście. Za każdym razem mówię, że są określone procedury, czyli jawne nabory do rad nadzorczych, i jeśli ktoś spełnia wymogi, to niech startuje.
- Nasza procedura nie zabrania członkom partii politycznych startować do rady nadzorczej czy zarządu. To, że Kawecki gdzieś kiedyś pracował czy jest znajomym senatora Platformy, nie ma znaczenia. Ma kompetencje, więc trafił do rady. Odpolitycznienie to powoływanie odpowiedzialnych fachowców.
- Jeśli ktoś należy do partii, ale ma kompetencje, żeby kierować spółką, to nie widzę przeszkód.
- Nie będzie takich sytuacji, że ktoś dostanie stanowisko tylko dlatego, że należy do jakiejś partii.
- W radach nadzorczych są potrzebne nie tylko osoby, które znają się na konkretnych branżach, ale też specjaliści w dziedzinie finansów czy prawa. Jeśli chodzi o Rzońcę, to decyzję podejmowałem osobiście, Chyczewskiemu poleciłem wyłączyć się ze sprawy. Wybór Kołacha był merytoryczny: był wojewodą płockim, zna uwarunkowania, w których funkcjonuje Orlen.
- Dziś widać, że ta wola porozumienia jest. Ale oczywiście nie podpiszę ugody niekorzystnej dla Polski.
- PiS próbuje mnie zastraszyć. Ale nie mogę zignorować tego, że Trybunał Arbitrażowy wydał prawomocne orzeczenie, w którym uznał, że Polska jest winna opóźniania prywatyzacji PZU, i dziś trwa postępowanie o ustalenie odszkodowania. Nie mogę zachowywać się jak małe dziecko, które w sytuacji zagrożenia zamyka oczy i udaje, że go nie ma.
- Pan minister Jasiński spuścił głowę, patrzył w buty i myślał, że go nie ma. I że nie ma problemu. Ale on jest. Problem z Eureko też jest. Mógłbym pójść ścieżką PiS, czyli ignorować orzeczenie Trybunału i złożyć w polskim sądzie wniosek o unieważnienie umowy prywatyzacyjnej. PiS wniosku w sądzie nie złożył. Skoro to była taka prosta droga, to dlaczego minister Jasiński nią nie poszedł? A co by było, gdybyśmy przegrali proces przed polskim sądem?
- Na razie koncentrujemy się na odpowiedzi czysto prawnej, na obaleniu prawnych wywodów Eureko.
- Będą. Ale problem dotyczy nie tych wielkich firm, tylko całej masy małych spółek, o których zapomniano przez ostatnie lata. Często są one w trudnej sytuacji i trzeba jak najszybciej je sprzedać, bo za chwilę padną.
- W naszym czteroletnim planie prywatyzacji nie będzie sprzedaży KGHM. Przyszłość Orlenu i Lotosu musi być jasno określona przez ich zarządy, ale prywatyzacji nie planujemy. Jeśli chodzi o Pocztę, to czekam na propozycje ministra infrastruktury. Jeśli są lub będą wnioski z samych kopalni tak jak z Bogdanki czy Jastrzębskiej Spółki Węglowej i koksowni, to również je sprywatyzujemy. Dokończymy też prywatyzację chemii.
- Właśnie dlatego przygotowujemy czteroletni plan prywatyzacji, żeby ustalić, co sprzedajemy, a czego nie. Jeśli chodzi o PKO BP, jesteśmy z PSL zgodni, że powinien pozostać bankiem narodowym, w którym minister skarbu ma wpływ. Ale bank potrzebuje ogromnego kapitału na rozwój. W statucie PKO BP powinny znaleźć się zapisy dające skarbowi państwa kontrolę nad bankiem, a poprzez ofertę publiczną będziemy chcieli pozyskać pieniądze na inwestycje. Jeśli chodzi o energetykę, to też jest zgoda, żeby przeprowadzić dwa etapy prywatyzacji - najpierw oferta giełdowa, a potem sprzedaż akcji skarbu państwa również inwestorom branżowym. I moim zdaniem w tym drugim etapie państwo powinno sprzedać jak najwięcej swoich udziałów. O tym jednak jeszcze rozmawiamy.
- Państwa w gospodarce jest za dużo, a państwowe firmy są w większości nieefektywne. W ciągu czterech lat chcemy zbliżyć się do końca prywatyzacji. PSL myśli podobnie.