LiD z PO chcą uwolnić hipermarkety

Sejm zaczął wyrzucać do kosza ustawę ograniczającą budowę dużych sklepów. Obowiązywała tylko pół roku. - Cały parlament powinien się wstydzić, że ją uchwalił - twierdzą posłowie LiD.

- To najgorsza ustawa, jaką przyjął Sejm poprzedniej kadencji. Większość przepisów jest niezgodna z prawem Unii i konstytucją. Zrobiono ją na zamówienie jednego człowieka - Waldemara Nowakowskiego z Samoobrony, współzałożyciela sklepów Lewiatan. Po to, aby mu pomóc walczyć z konkurencją - oburza się Tomasz Garbowski z LiD.

Lewiatan zrzesza głównie małe placówki handlowe poniżej 400 m kw. Zgodnie z oświadczeniem majątkowym Nowakowskiego ma on 45 tys. akcji Lewiatana oraz ponad 55 tys. handlowego potentata Eldorado (obecnie Emperia - m.in. supermarkety Stokrotka oraz sieć małych sklepów franczyzowych Groszek). Były one warte według wyliczeń już byłego posła niemal 5 mln zł.

- Takie przepisy to wstyd dla całego parlamentu. Trzeba ją natychmiast uchylić - przekonuje Garbowski, który w rozmowie z "Gazetą" ustawę określa jako najgorszy twór IV RP.

Lewica złożyła w Sejmie projekt ustawy, która ograniczenia likwiduje. Wczoraj miało się odbyć jej pierwsze czytanie. Nie odbyło się jednak przez wzajemne przepychanki między posłami. Niemal identyczny projekt jak Lewica złożyli w środę posłowie PO (od propozycji LiD różni się uzasadnieniem). Z kolei parlamentarzyści PiS poinformowali, że przygotowują projekt ustawy łagodzącej dotychczasowe rygory w otwieraniu dużych sklepów.

- Chcemy w ten sposób powstrzymać pomysły PO i LiD. Projekt złożymy do piątku - twierdzi poseł PiS i przewodniczący komisji gospodarki Wojciech Jasiński.

Głosami PiS, PO i PSL posłowie postanowili, że kwestią ograniczeń zajmą się za miesiąc - po feriach, kiedy zapoznają się z nowymi propozycjami.

- Dziwi mnie takie zachowanie posłów PO. Sprawę można było załatwić jeszcze w tym tygodniu. A Platformie, jak widać, na szybkich zmianach nie zależy. Wpierw czekaliśmy trzy miesiące na ich projekt ustawy, teraz znowu odwlekają decyzje - narzeka Garbowski.

Ustawa o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych (WOH) weszła w życie w lipcu ubiegłego roku. Zgodnie z nią założenie sklepu od 400 do 2 tys. m kw. wymaga nie tylko decyzji wójta (lub burmistrza czy prezydenta), jak było do niedawna, ale także rady gminy lub miasta. Rada ma badać, jaki wpływ ma budowa dużego sklepu na miejscowy rynek pracy, infrastrukturę miasta, drogi oraz inne sklepy. Aby utworzyć sklep o powierzchni ponad 2 tys. m kw., trzeba mieć zgodę rady i sejmiku wojewódzkiego. Pozwolenie kosztuje 25 zł za 1 m kw. powierzchni handlowej. Ustawa wymierzona była przeciw hipermarketom. Ale szybko się okazało, że dotyczy także księgarni, aptek, salonów samochodowych czy meblowych.

- Ustawa o WOH była bardzo ważna dla Samoobrony. Więc Samoobrona wymusiła na PiS jej uchwalenie. A PiS ustawę poparł, żeby mu się koalicja nie rozpadła. Wszyscy wiedzieli, że to złe prawo. Mówił o tym UKiE, UOKiK, RPO, eksperci w Sejmie i Senacie. I co? I nic. Polityka była ważniejsza niż rozsądek - wspomina wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld.

Ledwo nowe przepisy ujrzały światło dzienne, a już ustawę skierowała do Trybunału Konstytucyjnego organizacja pracodawców PKPP Lewiatan oraz Rzecznik Praw Obywatelskich. Kilka dni temu przepisy ograniczające budowę sklepów zakwestionowała też - już po raz drugi - Komisja Europejska, która twierdzi, że mogą one prowadzić do dyskryminacji dużych sklepów. Komisja oczekuje w ciągu dwóch miesięcy odpowiedzi od rządu Donalda Tuska, później może skierować sprawę do Unijnego Trybunału Sprawiedliwości.

Uchylenie kontrowersyjnych przepisów wcale nie jest jednak pewne. Po jednej stronie stoją PO z LiD oraz sieci handlowe. PiS może z kolei liczyć na poparcie handlowej "Solidarności" - jej przewodniczący Alfred Bujara już zapowiedział, że jest za utrzymaniem ograniczeń, bo "zmniejszają one konkurencję między sklepami". Środowisko kupców jest zbulwersowane stanowiskiem LiD. - Lewica już raz zniszczyła za socjalizmu małe sklepy, teraz próbuje zrobić to po raz drugi - twierdzi Roman Dera, prezes Naczelnej Rady Zrzeszeń Handlu i Usług.

Jego zdaniem ustawa jest niezbędna, by ochronić drobnych kupców, którzy plajtują przez zachodnie super- i hipermarkety.

Pytanie brzmi, czy pomysł PO i LiD zaakceptuje prezydent. - Kupcy będą apelować do Lecha Kaczyńskiego o weto - twierdzi Dera.

Do jego odrzucenia potrzebna będzie pomoc PSL. Ludowcy w poprzedniej kadencji parlamentu głosowali za ograniczeniami. Teraz do sprawy WOH podchodzą z dystansem. Według nieoficjalnych sygnałów zamiast uchylać ustawę, wolą ją zmieniać.

Niezależnie od tego, jaka będzie decyzja parlamentu, branża handlowa czeka na wydanie do ustawy o WOH rozporządzeń. Bez nich jak dotąd zablokowana jest w ogóle budowa dużych sklepów. Rozporządzenia leżą gotowe w resorcie gospodarki. Nie wiadomo jednak, kiedy ujrzą światło dzienne.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.