Polacy drżą o ceny w Szwajcarii. Nie ma powodu?

Nieoczekiwany wzrost inflacji zmroził Szwajcarów i setki tysięcy Polaków zadłużonych we frankach na domy i mieszkania. Czy słusznie?

Posiadacze kredytów hipotecznych na początku roku są bombardowani fatalnymi wieściami z frontu walki z inflacją. U nas według szacunków resortu finansów inflacja w grudniu podskoczyła do 4 proc., co przesądza rychłe podwyżki stóp przez Radę Polityki Pieniężnej. W efekcie podrożeją kredyty w złotych.

Dlatego analitycy polecali ostatnio zadłużanie się we frankach szwajcarskich. Jednak ze Szwajcarii dotarły w piątek złe wieści. W grudniu inflacja wzrosła do 2 proc. i osiągnęła najwyższy poziom od 12 lat. To zaskoczenie, bo analitycy przewidywali, że ceny pozostaną na niezmienionym poziomie takim jak w listopadzie, czyli 1,8 proc. Inflację napędza, podobnie jak w innych krajach, przede wszystkim droga benzyna.

- Jestem lekko zszokowany. Istnieje ryzyko, że w następnych miesiącach zobaczymy inflację na poziomie 2,5 proc., a tym samym wzrośnie presja na bank centralny, by podwyższać stopy procentowe - mówi cytowany przez PAP Janwillem Acket, główny ekonomista w Julius Baer Holding AG w Zurychu.

Dotychczas inwestorzy nie liczyli na podwyżkę stóp w 2008 r., na co wskazywały np. notowania kontraktów na stopy procentowe. Obecnie główna stopa w Szwajcarii wynosi 2,75 proc. Zdaniem Acketa, nawet jeśli wzrośnie do 3,25 proc., nadal będzie na neutralnym poziomie, który nie zaszkodzi wzrostowi gospodarczemu.

Wiele zależy od tego, jak zachowa się Europejski Bank Centralny. Szwajcarzy zazwyczaj naśladują jego decyzje, bo chcą chronić wartość swojej waluty mocno powiązanej z unijną gospodarką. EBC kilkakrotnie odkładał już podwyżkę z powodu kryzysu na rynku hipotecznym w USA. Wiele banków poniosło tam straty i tani pieniądz ratował ich wypłacalność. Czy teraz Szwajcarzy wyłamią się i podniosą stopy bez oglądania się na EBC?

Taka podwyżka byłaby złą wiadomością dla kilkuset tysięcy Polaków, którzy zaciągnęli kredyty hipoteczne we frankach. Z łącznej sumy 114 mld zł spłacanego przez nas zadłużenia mieszkaniowego wciąż ponad 63 mld zł stanowią te w szwajcarskiej walucie.

O ile mogą wzrosnąć raty? Z przygotowanych dla "Gazety" analiz serwisu eHipoteka.com wynika, że dziś przeciętna rata kredytu we frankach o równowartości 300 tys. zł wynosi ok. 1394 zł (z uwzględnieniem oprocentowania 4,2 proc.). Gdyby oprocentowanie pieniędzy na rynku międzybankowym (tzw. stawki LIBOR) w wyniku wyższych stóp banku centralnego w Szwajcarii wzrosła o 0,25 pkt proc., rata kredytu podskoczyłaby do 1436 zł. Gdyby stawki poszły w górę o 0,5 pkt proc., wtedy kredyt kosztowałby miesięcznie już 1478 zł.

Te wyliczenia nie uwzględniają zmian kursów walut. Analitycy podkreślają bowiem, że w przypadku kredytów we frankach wzrost stóp procentowych mogą zamortyzować korzystna dla kredytobiorców zmiana kursu franka do złotego. Jeśli nasza waluta będzie się umacniać do franka, raty po przeliczeniu na złote wcale nie muszą mocno urosnąć. Tak było w ubiegłym roku, gdy stopy w Szwajcarii rosły. Rata przeciętnego kredytu we frankach o wartości 300 tys. zł spadła z 1404 zł w styczniu do 1394 zł obecnie. Jak to możliwe? Oprocentowanie kredytu wzrosło co prawda z 3,5 proc. do prawie 4,2 proc., ale za to cena franka spadła z 2,37 do 2,18 zł.

W tym czasie rata podobnego kredytu w złotych wzrosła z 1660 zł do 1950 zł. Bo w tym przypadku nic nie zamortyzowało wzrostu oprocentowania z 5,3 do 6,8 proc. Według ekspertów kredyty we frankach mimo podwyżek stóp w Szwajcarii wciąż pozostaną tańsze od złotowych.

- Poziom inflacji i stóp procentowych jest i będzie niższy w Szwajcarii niż w Polsce. Nawet biorąc pod uwagę ewentualne podniesienie tamtejszych stóp, i tak kredyt denominowany we franku powinien być tańszy niż w złotych - mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.