KNF przyjrzy się bankowym reklamom

Idą gorsze czasy dla bankowców. Po przejęciu nadzoru nad bankami Komisja Nadzoru Finansowego zamierza jak najszybciej zająć się reklamami usług bankowych - dowiaduje się ?Gazeta?

Od 1 stycznia rozrośnie się imperium Stanisława Kluzy, szefa Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Już dziś nadzoruje ona firmy ubezpieczeniowe, fundusze inwestycyjne, biura maklerskie oraz giełdowe spółki. Teraz przejmie również z rąk Narodowego Banku Polskiego także nadzór nad bankami.

Wbrew pozorom to nie tylko formalność. Wyznaczone specjalną ustawą kompetencje KNF są bowiem znacznie szersze, niż dotychczasowego nadzoru bankowego. Urząd kierowany przez Kluzę będzie mógł się np. zająć rozpatrywaniem skarg klientów. Niezadowoleni klienci banków zyskają więc nowy, potężny oręż w walce o swoje prawa.

Do tej pory większość skarg na ukryte opłaty, niezgodne z prawem prowizje narzucane przez banki, zawyżone oprocentowanie kredytów lub opieszałe poprawianie błędów w danych Biura Informacji Kredytowej trafiały na biurko Generalnego Inspektora Nadzoru Bankowego (GINB).

Ten jednak najczęściej ograniczał się do wysłania do banku pisma z prośbą o wyjaśnienie sprawy oraz kierował niezadowolonego klienta do innych organów - Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) lub Arbitra Bankowego, czyli bankowego sądu polubownego. W praktyce jednak pozostawała tylko ta ostatnia droga, bo UOKiK też nie zajmuje się indywidualnymi sprawami - może interweniować tylko w przypadku zbiorowego naruszenia praw konsumentów.

GINB tłumaczył, że rozpatrywanie skarg klientów nie należy do jego uprawnień. Kilka miesięcy temu w piśmie do "Gazety" rzecznik GINB przypominał, że jego celem jest głównie zapewnienie bezpieczeństwa pieniądzom klientów banków. "Poza zakresem kompetencji KNB pozostają np. ochrona konkurencji na rynku bankowym, poziom koncentracji albo ochrona praw konsumentów".

Co innego KNF, który wśród swych obowiązków ma "zapewnienie ochrony interesów uczestników rynku". A więc również zajmowanie się skargami klientów instytucji finansowych.

Katarzyna Biela z biura relacji zewnętrznych Komisji Nadzoru Finansowego deklaruje, że KNF na pewno nie będzie uchylał się od rozpatrywania skarg klientów. - W tej chwili GINB nie zajmuje się tego typu sprawami, nie rozpatruje skarg od klientów banków, czym od stycznia zajmie się KNF - twierdzi Biela.

Co więcej, Biela zapewnia, że nowy nadzorca bankowy jak najszybciej zajmie się również emitowanymi w mediach bankowymi reklamami. Bankowcy mogą się więc spodziewać nie lada kłopotów, bo KNF już w ubiegłym roku poszedł na reklamową wojnę z funduszami inwestycyjnymi.

Po serii kar finansowych i upomnień od KNF fundusze przestały umieszczać w swoich spotach reklamowych dane o historycznych zyskach. W reklamach pojawiły się za to zastrzeżenia, że inwestycja w funduszu obarczona jest ryzykiem oraz wcale nie ma gwarancji zarobku.

Część funduszy zastanawiała się nawet, czy w takich warunkach w ogóle jest sens reklamowania się w telewizji, ale ostatecznie powiernicy dostosowali się do wytycznych nadzoru. Narzekali jedynie, że są traktowani gorzej, niż banki, których reklamy nie są na cenzurowanym. I bez skrupułów podają w spotach oprocentowanie kredytów oraz lokat dostępne tylko dla nielicznych lub tylko przez krótki okres.

Teraz to się zmieni. Zresztą nowemu bankowemu nadzorcy na odsiecz idzie też ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, która weszła w życie kilkanaście dni temu. Dostosowała ona polskie prawo do unijnego i dziś każdy klient banku, który czuje się wprowadzony w błąd przez reklamę, może iść do sądu. I to bank musi udowodnić, że jego reklama nie wprowadziła w błąd.

Tyle, że procesy sądowe są czasochłonne, mogą też słono kosztować. Dlatego należy się spodziewać, że to KNF bardziej da się bankom we znaki, niż ustawa o nieuczciwych praktykach rynkowych.

Copyright © Agora SA