Rosja już prawie otwarta na polskie mięso

- Jestem przekonany, że zniesienie rosyjskiego embarga na polskie mięso nastąpi w środę wieczorem - powiedział wczoraj w Brukseli minister rolnictwa Marek Sawicki. Dziś w Kaliningradzie kluczowe spotkanie ekspertów weterynaryjnych w tej sprawie

W Kaliningradzie spotkają się eksperci z Polski, Rosji, a także Komisji Europejskiej. - Nasze stanowisko praktycznie nie różni się od stanowiska strony rosyjskiej. Rosjanie w pełni akceptują przepisy weterynaryjne Wspólnoty i polskie kontrole - mówił wczoraj dziennikarzom w Brukseli minister rolnictwa Marek Sawicki. Jego zdaniem polskie mięso trafi do rosyjskich konsumentów już na święta.

Oznacza to koniec sporu, który ciągnął się od listopada 2005 r. i sprawił, że Polska zawetowała całe unijne negocjacje na temat nowego porozumienia o współpracy z Rosją m.in. w kwestiach energetycznych.

Polscy producenci już od zeszłego tygodnia, po politycznym sygnale ze strony ministrów rolnictwa Polski i Rosji, zaczęli szykować się do wywozu mięsa na wschód. Minister Sawicki przyznaje, że bezpośrednim skutkiem otwarcia rosyjskiego rynku może być wzrost cen mięsa w Polsce. Jego zdaniem to jednak prędzej czy później nieuniknione. Producenci produkują dziś poniżej kosztów i jeśli teraz nie zarobią, odbiją sobie straty, windując ceny, gdy skończy się "świńska górka".

W ostatnich dniach polscy eksperci konsultowali się w Brukseli z ekspertami Komisji, tak by porozumienie zawarte z Rosją było w pełni zgodne z zasadami całej Unii np. dotyczącymi tego, kto może kontrolować jakość mięsa.

Do rozwiązania pozostaje jeszcze problem produktów roślinnych, na które Rosja także nałożyła embargo. Ta kwestia dotyczy nie tylko Polski, ale i wielu innych państw Unii. Rosjanie twierdzą, że w unijnych roślinach zbyt wysoki jest poziom pestycydów. Z Polski nie chcą importować jabłek i warzyw, a np. z Rumunii i Bułgarii także kukurydzy. Z Finlandii z kolei od dziesięciu lat nie importują jaj. Negocjacje w sprawie roślin mają zacząć się dopiero w przyszłym roku. - Przecieramy powoli szlaki współpracy Komisji Europejskiej z Rosją - mówił minister Sawicki.

Dorsze, mleko i wino

Wczoraj po południu bardzo bliski rozwiązania był spór Polski z Komisją Europejską w sprawie przekroczonych przez polskich rybaków kwot połowów dorsza na Bałtyku. - Jesteśmy w 70. minucie meczu piłkarskiego - mówił wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke. - Chcielibyśmy osiągnąć kompromis, by móc poinformować rybaków o naszych ustaleniach - mówił. Polska nadal domagała się, by okres "spłaty" ryb, których polscy rybacy złowili w tym roku za dużo, został rozłożony na pięć lat, Komisja proponowała trzy. Dyskusja nadal dotyczyła także tego, o ile dokładnie za dużo złowili polscy rybacy. Decyzję muszą jeszcze poprzeć w styczniu ministrowie 27 państw. Zbyt niska kara dla Polski może spowodować protesty m.in. ministrów z państw bałtyckich. Wieczorem okazało się, że kompromisu rybnego jednak nie osiągnięto. Rozmowy z Komisja będą jeszcze kontynuowane.

Polska zgodziła się też na zaproponowane przez Komisję Europejską zwiększenie o 2 proc. maksymalnych kwot produkcji mleka w 2008 r. - Daj Boże, żeby do tego doszło, żeby wszystkie państwa wyraziły zgodę - mówił minister Sawicki. Jego zdaniem gwałtowniejsze zwiększenie kwot nie miałoby sensu, bo polscy producenci i tak nie zdołaliby wyprodukować tyle mleka. - Nawet za bieżący rok kwoty nie wykorzystają - mówił.

Wczoraj w Brukseli ministrowie rolnictwa UE zawarli też inny ważny kompromis - w sprawie wina. Tak jak chciała Polska, słowo "wino" będzie mogło określać także produkty z jabłek i innych owoców (Komisja początkowo proponowała, by winem można było określać wyłącznie produkty z winogron). Na etykietach win innych niż winogronowe będą napisy np. "wino jabłkowe", "wino porzeczkowe". Wino będzie też można produkować z dodatkiem cukru. - Nasze oczekiwania są spełnione w 150 proc. Teraz obserwujemy tylko dyskusję najbardziej zaangażowanych państw - mówił minister Marek Sawicki.

Copyright © Agora SA