GUS zaniża ceny mieszkań, mniej można odliczyć od PIT

Minister finansów oficjalnie potwierdził nasze informacje sprzed niemal miesiąca: w 2008 r. limit ulgi odsetkowej pójdzie wyraźnie do góry.

Limit ulgi na spłatę odsetek od kredytów mieszkaniowych wzrośnie w przyszłym roku z obecnych 189 000 zł do 212 870 zł. Podatnicy będą mogli odliczyć sobie od dochodu spłacone w ciągu roku odsetki od kredytu mieszkaniowego (lub jego części) w takiej właśnie wysokości. Chodzi przy tym o kredyty na nowe domy lub mieszkania. Dzięki wzrostowi limitu ulgi korzystający z niej podatnicy mogą zyskać nawet kilkaset złotych w skali roku. Obwieszczenie ministra finansów w sprawie wzrostu limitu odpisu za spłatę odsetek ukazało się w Monitorze Polskim nr 92 z 12 grudnia.

To pierwszy od wielu lat wzrost limitu ulgi związanej z budownictwem mieszkaniowym. Niestety takich ulg właściwie już nie ma. Nie ma ulgi na zakup gruntu, budowlanej czy remontowej. A i ulga odsetkowa, choć formalnie istnieje, to nie można się już na nią załapać. Mogą z niej teraz korzystać tylko ci podatnicy, którzy weszli w ulgę przed końcem 2006 r. To jednak całkiem spora grupa, wedle informacji resortu finansów przeszło 100 tys. osób. Z odpisu będą mogli korzystać aż do końca 2027 r. O ile wcześniej nie spłacą kredytu. W rozliczeniu podatkowym za zeszły rok w ramach ulgi odsetkowej korzystający z niej podatnicy odliczyli sobie od dochodu niemal 300 mln zł. Budżet państwa kosztowało to przeszło 64 mln zł.

Limit ulgi odsetkowej wzrósł, bo pierwszy raz od 6 lat ogłaszana przez GUS "cena 1 metra kwadratowego powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego oddanego do użytkowania" przekroczyła 2700 zł. Wysokość owego limitu uzależniona jest właśnie od tej ceny. Przez lata mimo galopady cen na rynku mieszkaniowym cena w GUS nie chciała jakoś podążać za tym trendem. Wreszcie w III kwartale 2007 r., a ten właśnie kwartał brany jest pod uwagę przy wyliczaniu limitu ulgi odsetkowej na 2008 r., podskoczyła do 3041 zł. - Być może teraz, z opóźnieniem, odbiły się na tej cenie wzrosty cen gruntów, materiałów i robocizny - zastanawiał się niedawno w "Gazecie" Janusz Kobylarz z departamentu statystyki gospodarczej GUS.

Nawet po wzroście cena 1 m kw. powierzchni użytkowej mieszkania w GUS ma się nijak do cen rynkowych. Z raportu przygotowanego przez firmę brokerską Expander i serwis z ogłoszeniami o nieruchomościach Szybko.pl wynika, że we wrześniu średnia cena metra kwadratowego mieszkania na rynku wtórnym w Warszawie przekraczała 9 tys. zł. W Krakowie było to przeszło 8 tys. zł, w Gdańsku prawie 7 tys. zł, a w Sopocie ponad 11,5 tys. zł. Nawet w tych miastach, gdzie ceny były wyraźnie niższe, także przekraczały cenę GUS. W Katowicach, Łodzi, Opolu, Toruniu, Białymstoku czy Lublinie znacznie przekraczały 4 tys. zł, a w Szczecinie i Olsztynie - 5 tys. zł. Nawet jeśli od września te ceny trochę spadły, to i tak są znacznie wyższe od tej ustalonej przez urząd statystyczny.

GUS tłumaczy te różnice tym, że cena, którą podaje, uwzględnia jedynie "poniesione przez inwestorów koszty - możliwe do ustalenia w momencie oddawania przez nich budynku do użytkowania", że "dotyczy także budynków, w których mieszkania przekazane zostały (niejednokrotnie w stanie surowym) do wykończenia przez przyszłych użytkowników", że wreszcie dane, które bierze pod uwagę przy ustalaniu swojej ceny, dotyczą "kosztów ponoszonych przez inwestorów z całego kraju, nie tylko z wielkich miast, gdzie te koszty są wyższe". Urząd statystyczny zastrzega też, że ustalany przezeń wskaźnik ceny 1 m kw. powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego jest wyliczany "wyłącznie dla celów określonych w ustawie o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych, udzielaniu premii gwarancyjnych oraz refundacji bankom wypłaconych premii gwarancyjnych" i jest też wykorzystywany do ustalania różnych limitów w kilku innych ustawach. Także limitu ulgi odsetkowej z ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Szkoda, że podatnicy, którzy korzystają z tej ulgi i przypisanego do niej limitu, spłacają odsetki od kredytów zaciągnięty na zakup domów i mieszkań po cenach rynkowych, a nie po cenie ustalonej przez GUS.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.