Minister za, a nawet przeciw obniżkom emerytur

Po naszym wczorajszym tekście o planach zmniejszenia Polkom emerytur organizacje kobiece żądają spotkania z premierem. Tymczasem Ministerstwo Pracy, które jeszcze dwa dni temu było za obniżką, wycofuje się z pomysłu.

O przygotowanym przez szefową resortu pracy Jolantę Fedak rewolucyjnym projekcie ustawy o wypłatach pieniędzy z OFE napisaliśmy wczoraj. Resort pracy w projekcie zakłada podział emerytów na kobiety i mężczyzn. I tak Polkom z racji tego, że żyją dłużej, trzeba - uznało ministerstwo - zebrany przez lata pracy kapitał podzielić na więcej miesięcy, a mężczyznom, którzy żyją krócej, na mniej. W rezultacie emerytury kobiet drastycznie zmaleją.

"Gazeta" komentowała - to dyskryminacja kobiet, które już dziś mniej zarabiają, rzadziej awansują, tracą na urlopach wychowawczych. W efekcie ich emerytury już dziś są mniejsze o 30-35 proc. Po wprowadzeniu projektu ministerstwa stracą kolejne 15 proc.

Wczoraj minister Fedak na specjalnej konferencji próbowała wycofać się z pomysłu cięcia emerytur dla kobiet. - To nie jest intencją rządu - zapewniała. Zaraz jednak dodała: - Jak ostatecznie będzie wyglądała ustawa, nie wiadomo, zdecydują konsultacje.

Dlaczego więc mimo że intencją rządu nie jest obniżanie Polkom emerytur, takie rozwiązanie pojawiło się w projekcie ustawy? Dlaczego minister Fedak na czterech stronach uzasadnia, że kobiety muszą dostać mniej pieniędzy, bo zakłady emerytalne ponoszą przez nie większe ryzyko (będą musiały wypłacać kobietom więcej pieniędzy, niż one uzbierają)?

Wczoraj Fedak przyznała, że pomysł zaczerpnęła od... poprzedniego rządu PiS, bo nie chciała tracić czasu na własne analizy. Wypłata emerytur z OFE ma bowiem obowiązywać już za niecałe 13 miesięcy.

- Projekt nie jest doskonały, czekam na sugestie - podsumowała na konferencji.

- Jak minister mogła podpisywać się pod projektem, z którym się nie zgadza i następnie wysłać nam go do konsultacji? - dziwi się Piotr Jaworski z Krajowej Izby Gospodarczej. Izba projekt ustawy dostała kilka dni temu.

- W projekcie jest obniżka kobiecych emerytur. A ten projekt to na razie jedyny akt prawny. To, co dziś mówi pani minister o intencji rządu, nie jest nigdzie zapisane - dodaje Jaworski

Według KIG do wyliczania emerytur trzeba uśrednić wiek kobiet i mężczyzn. W przeciwnym razie Polki nie uzbierają nawet na najniższą emeryturę i państwo będzie musiało im dopłacać do świadczeń.

Wykreślenia pomysłu Ministerstwa Pracy chcą też pozarządowe organizacje kobiece. - Wysłałyśmy list do premiera, prosimy o spotkanie - przyznaje Joanna Piotrowska, szefowa organizacji kobiecej Fundacja Feminoteka.

- Nie możemy dopuścić, aby kobiety dostawały 50 zł na starość - oburza się Agnieszka Graff, pisarka, autorka książki "Świat bez kobiet", współzałożycielka Porozumienia Kobiet 8 Marca. Według niej w projekcie Ministerstwa Pracy jest odpowiedzialność zbiorowa kobiet - każda kobieta odpowiada za to, że wszystkie razem statystycznie dłużej żyją. I wszystkim zbiorowo obniża się emeryturę. - To tak, jakby z badań wyszło, że blondyni są gorsi z geografii, i na tej podstawie nauczyciele obniżali każdemu blondynowi, niezależnie od jego wiedzy, oceny. To niedopuszczalne - mówi Graff.

Minister Fedak zapewniła wczoraj że już w styczniu przedstawi nowe, tym razem własne propozycje liczenia emerytur.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.