2,84 mln ton - o tyle więcej mleka rocznie będą mogli produkować europejscy rolnicy, jeśli propozycja Komisji zostanie zaakceptowana przez unijne rządy i Parlament Europejski.
Obowiązujące dziś kwoty mleczne są pozostałością po latach 80. Wówczas popyt na mleko malał, podaż rosła, a europejska wspólnota musiała z własnego budżetu skupować nadwyżki, żeby nie dopuścić do zupełnego załamania cen (i bankructwa producentów). To wtedy zrodziła się niesławna legenda "jezior mlecznych" magazynowanych za wspólnotowe pieniądze.
Dziś warunki są jednak zupełnie inne. Na europejskim i światowym rynku jest olbrzymi popyt na mleko i jego przetwory (zwłaszcza sery). Ceny rosną, ale europejscy rolnicy nie mogą zwiększyć produkcji - bo są krępowani kwotami. Co gorsza, niektóre kraje Unii - zwłaszcza Włochy - płacą regularne kary za przekroczenie swojej narodowej kwoty. Taka karę musieli też płacić polscy rolnicy. W sezonie 2005/06 limit 8,6 mln ton mleka przekroczyli o 295 tys. ton.
Zaproponowane w środę przez Komisję powiększenie kwot ma uzdrowić sytuację. - Reforma Wspólnej Polityki Rolnej dała rolnikom możliwość dostosowania produkcji do potrzeb na rynku, a restrykcyjne kwoty mleczne są sprzeczne z tym celem - tłumaczyła wczoraj Mariann Fischer Boel, komisarz ds. rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich. Docelowo chce ona całkowicie zlikwidować system kwotowy - ale dopiero w 2015 r.
Jak Komisja chce rozdzielić podwyżkę kwoty mlecznej? - Kwota każdego państwa zostanie powiększona o 2 proc. od 1 kwietnia 2008 r. Państwa same będą musiały zadecydować, jak to rozdzielić między producentów - mówi "Gazecie" Michael Mann, rzecznik Fischer-Boel. - To będzie jednorazowa podwyżka.
Nie wiadomo, czy taka propozycja usatysfakcjonuje polski rząd. - Minister rolnictwa Marek Sawicki odniesie się do niej w poniedziałek na posiedzeniu Rady UE ds. rolnictwa - tłumaczy "Gazecie" Małgorzata Książyk, rzecznik resortu.
Jeśli jednak porównać środową propozycje Komisji z tym, co wcześniej mówił polski rząd (także poprzedni), to widać różnice.
Pod koniec września ówczesny minister rolnictwa Wojciech Mojzesowicz proponował, by limity zostały podwyższone o 3-5 proc. Jak zapewniał, ten postulat poparło 18 innych państw UE. 28 listopada nowy już minister rolnictwa Marek Sawicki mówił natomiast o zwiększaniu kwot mlecznych o co najmniej 2 proc. rocznie. Polscy dyplomaci w Brukseli dodają jednak, że Polsce zależy, by w ramach unijnej podwyżki jedne państwa dostały więcej, a inne mniej. Bo - jak tłumaczą eksperci - problem nie dotyczy w równym stopniu wszystkich krajów UE.
Komisja proponuje inny, proporcjonalny mechanizm. Ale ostateczne zdanie w sprawie reformy należy nie do niej, lecz do unijnych rządów.