W BPH odliczają już godziny do fuzji z Pekao

W piątek wieczorem zacznie się wielka bankowa fuzja. Klienci BPH, którzy nie chcą być przeniesieni do Pekao, dziś mają ostatnią możliwość zmiany placówki. - Chętnych jest niewielu - mówią pracownicy oddziałów.

To będzie najtrudniejsza logistyczna i informatyczna operacja w historii polskiej bankowości. BPH, trzeci największy bank w Polsce, zostanie podzielony. Większość jego majątku i 1,7 mln klientów (w tym wszyscy klienci korporacyjni) automatycznie przejdzie do Banku Pekao. Tym samym Pekao stanie się największym bankiem w Polsce.

Dzielenie BPH zacznie się już za niecałe 48 godzin - w piątek wieczorem. Przez cały weekend informatycy BPH i Pekao będą rozdzielać bazy danych o klientach, ich kontach, lokatach, kredytach i kartach. Aby zdążyć na czas, BPH w piątek już o godz. 18 zamknie wszystkie oddziały, a o godz. 19 odetnie klientom dostęp do serwisu internetowego. Tylko karty płatnicze mają działać normalnie. Wszystko wróci do normy dopiero w poniedziałek o świcie.

W tym samym czasie w Polskę ruszą wynajęte przez Pekao ekipy remontowe, by błyskawicznie zmienić szyldy na ponad 500 placówkach BPH, które przejdą do Pekao. Na wszystkich zamiast BPH-owskiej "kołyski" pojawi się niebieski żubr - symbol Pekao. W ciągu weekendu ma się też zmienić wystrój wnętrz wszystkich przejmowanych oddziałów. Będą w nich nowe plakaty i ulotki oraz terminale pozwalające "nowym" od razu skorzystać z oferty Pekao.

W okrojonym BPH zostanie 650 tys. klientów i 200 placówek. Tę część banku w przyszłym roku kupi amerykańska grupa GE Money. Prezes BPH już teraz zapowiada budowę 200 nowych placówek, by za dwa lata mieć ich w całej Polsce ponad 500.

Dziś ci klienci BPH, którzy nie palą się, by przejść do Pekao, mają ostatnią możliwość, by zmienić placówkę na taką, która zostaje w okrojonym BPH. W piątek takie dyspozycje nie będą już przyjmowane. Aby zmienić oddział, wystarczy pójść do swojej placówki i wypełnić specjalny druk. Numer konta zostaje bez zmian.

Pracownicy przechodzących do Pekao oddziałów uczulają, by chętni na przenosiny nie czekali do ostatniej chwili. - Dyspozycje będziemy przyjmowali w czwartek tylko do godz. 15-16, bo każda musi przejść przez ręce dyrektora oddziału - mówi pracownica warszawskiego oddziału BPH przy ul. Emilii Plater.

Ilu klientów BPH może zdecydować się na ucieczkę od fuzji z Pekao? Prezes BPH Józef Wancer w dzisiejszym wywiadzie dla "Gazety" (czytaj obok) mówi, że w ostatnim roku konta pomiędzy placówkami przeniosło ok. 35 tys. osób. To tylko co 70. klient. Szefowie Pekao w najczarniejszych snach mogli spodziewać się dużo większego exodusu, bo nieoficjalnie wiadomo, że zanim zaczęło się mówić o fuzji, bank BPH, aż jedną czwartą wszystkich nowych klientów pozyskiwał właśnie z Pekao.

Szefowie Pekao zapewniają, że klienci, którzy przejdą z BPH, mogą na tym skorzystać. - Warunki prowadzenia kont, oprocentowanie kart, lokat i kredytów pozostanie bez zmian, a klienci będą też mieli do wyboru ofertę Pekao. Do tego znacznie większa sieć oddziałów i bankomatów - wylicza zalety przejścia do Pekao rzecznik tego banku Robert Moreń.

Z telefonicznej minisondy, którą przeprowadziliśmy w kilku oddziałach BPH, wynika, że w środę w południe nie było zbyt wielu chętnych do zmiany placówki. - Nie ma żadnego szału, proszę nie słuchać tego, co mówią w telewizji - odpowiedział nam pracownik warszawskiego oddziału przy pl. Defilad.

W innym stołecznym oddziale, przy ul. Emilii Plater, pracownica była podejrzliwa i nie chciała udzielać żadnych informacji, ale na pytanie, czy to prawda, że jest sporo przenoszonych rachunków, odpowiedziała, że "wcale nie". Spokojnie było też w oddziale BPH przy poznańskim Starym Rynku. - Ludzie nie przenoszą rachunków, bo wiedzą, że po fuzji nic się nie zmieni, tylko logo nad wejściem - powiedział nam jego pracownik.

Pracownikom przechodzących do Pekao oddziałów BPH nie wolno namawiać ani zniechęcać klientów do zmiany placówki. Wszyscy zostali jednak przeszkoleni z oferty Pekao.

Copyright © Agora SA