Exposé: autostrady, niskie podatki, tanie domy

Polacy będą płacić niskie podatki, dużo zarabiać, sunąć po autostradach i budować tanie domy. To wszystko obiecał nam wczoraj premier Donald Tusk w swoim exposé.

W części gospodarczej exposé premier przypomniał o obietnicach "dogonienia rozwiniętych krajów Europy". - To nie był chwyt propagandowy. Ja w to wierzę - zapewniał.

Donald Tusk podał receptę rządu PO-PSL: "Wolność gospodarcza, bez której rozwój zamiera, i solidarność społeczna, bez której rozwój gospodarczy przestaje służyć ludziom i staje się celem samym w sobie". - Taka polityka daje nam szanse na zrealizowanie wielkiego snu Polaków o cudzie gospodarczym - przekonywał.

Finanse państwa: mniej się zadłużać

Premier ogłosił wczoraj, że w ciągu kilku lat budżet państwa powinien zostać "prawie" zrównoważony, czyli państwo ma wydawać tyle, ile ma dochodów. Rząd zamierza zmniejszyć przyszłoroczny deficyt budżetu i tempo narastania długu publicznego. - Tylko tak możemy odsunąć groźbę ponownego wzrostu podatków i nagłych cięć wydatków socjalnych czy płac w sektorze publicznym - mówił Tusk.

Premier nie powiedział jednak, jaki konkretnie ma być deficyt w przyszłym roku. Rząd PiS planował blisko 29 mld zł (o tyle wydatki mają być wyższe od dochodów), jednak Zbigniew Chlebowski (PO) mówił niedawno "Gazecie", że deficyt wyniesie 25-26 mld zł.

Dziś w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie projektu budżetu. Gdzie koalicja chce szukać oszczędności? - Wciąż to liczymy - mówi "Gazecie" poseł Chlebowski.

W niedawnym wywiadzie dla "Gazety" zdradził, że w grę wchodzi sięgnięcie po pieniądze z Funduszu Pracy, który ma nadwyżkę (3-4 mld zł), oszczędności na administracji oraz podniesienie składek na KRUS bogatym rolnikom (1-2 mld zł).

A koalicja musi znaleźć kilka miliardów złotych oszczędności, bo premier Tusk zamierza zrealizować obietnicę z kampanii wyborczej i podnieść pensje nauczycielom. Wczoraj premier obiecał także wyższe pensje dla lekarzy stażystów i rezydentów, którym płaci Ministerstwo Zdrowia.

W exposé nie padły słowa "podatek liniowy". Premier obiecał tylko obniżanie podatków i danin.

Prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan" Henryka Bochniarz komentowała wczoraj, że Polska nie potrzebuje obecnie rewolucji podatkowej, "tylko spójnych ustaw". - W exposé zabrakło zapowiedzi kompleksowej, głębokiej reformy finansów publicznych, a w sprawach podatkowych nie było konkretów - uznał zaś prezes Business Centre Club Marek Goliszewski.

Przepisy dla firm: oczywiście, prościej

Niecałą minutę wystąpienia Tusk poświęcił ułatwieniom w prowadzeniu działalności gospodarczej. W 2008 r. nowy gabinet ma przedstawić "projekt systemowych zmian wspierających przedsiębiorczość". Ma to być: "radykalne uproszczenie prawa gospodarczego, prawa podatkowego i trybu poboru składek ZUS".

Tusk obiecał również wprowadzenie, "ale wreszcie na serio", jednego okienka przy zakładaniu nowych firm, usprawnienie sądownictwa gospodarczego i realne skrócenie okresu sądowego egzekwowania należności. - Uwolnienie przedsiębiorców od biurokratycznej gehenny pozwoli nam w 2012 r. na obniżenie bezrobocia do poziomu średniej europejskiej - zapowiedział.

Prywatyzacja: cztery lata i już

Tusk chce "radykalnego przyspieszenia prywatyzacji". Zadeklarował, że będzie ona prowadzona w sposób przejrzysty i "uczciwy do bólu", tak by odbudować społeczne zaufanie do prywatyzacji.

Premier powiedział, że w ciągu pierwszego półrocza zostanie przyjęty czteroletni program prywatyzacji. - Zostanie ustalony wykaz spółek, które nie podlegając prywatyzacji, zostaną przekazane samorządowi, a także wykaz tych spółek, które państwo uzna za strategiczne i które nie będą prywatyzowane - zapowiedział i dodał, że we wszystkich spółkach zostanie wprowadzony jawny i otwarty nabór do rad nadzorczych, a zarządy będą wybierane w konkursach.

Według Tuska będzie to służyło wycofywaniu państwa z gospodarki: - Chcemy w ten sposób zakończyć kilkunastoletni polityczny proceder zawłaszczania firm przez aparat biurokratyczny i partyjny każdej władzy.

Zdaniem prof. Witolda Orłowskiego, głównego ekonomisty firmy doradczej PricewaterhouseCoopers, rząd jak najszybciej powinien sprywatyzować gospodarkę, a kontrolę państwową ograniczyć do około 20 firm (dziś na liście spółek strategicznych jest ponad 60 przedsiębiorstw, skarb państwa ma udziały w ponad 1200 spółkach).

- Nie oczekiwałem, że premier poda w exposé listę spółek strategicznych i firm do prywatyzacji - mówi Orłowski. - Ale podoba mi się zapowiedź, że nastąpi to w ciągu pół roku. Na liście firm, które nie będą prywatyzowane, powinny znaleźć się choćby spółki związane z bezpieczeństwem państwa. Ale nie ma żadnych powodów, żeby nie prywatyzować PKO BP, PZU, Grupy Lotos czy kopalń, które w wielu europejskich krajach są prywatne i bezpieczeństwo państwa na tym nie cierpi - podkreśla Orłowski.

Unijne fundusze: decentralizacja

Premier zapowiedział spore zmiany w wykorzystaniu funduszy strukturalnych i spójnościowych. Streszcza je jedno słowo: decentralizacja. Nowy rząd chce jak najwięcej kompetencji w zarządzaniu funduszami przekazać samorządom wojewódzkim.

- Damy im swobodę działania - powiedział Tusk w exposé, zapowiadając nowelizację ustawy o zasadach prowadzenia polityki rozwoju.

Co konkretnie się zmieni? Rąbka tajemnicy uchyla minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska. - Nie będzie można narzucać samorządom wielu detali, wytycznych przygotowanych przez władze centralne - powiedziała "Gazecie".

W gestii samorządów pozostanie jedna trzecia wszystkich funduszy. Bieńkowska zapewnia, że nowy rząd nie będzie próbował zmieniać podziału pieniędzy: - Tego nie da się już zrobić.

Zapowiedzi Tuska krytycznie ocenia Grażyna Gęsicka, posłanka PiS, była minister rozwoju regionalnego. - Na plus: kontynuacja polityki spójności, zwłaszcza województw wschodnich. Na minus: zagrożenie opóźnieniem w wyniku ewentualnej renegocjacji zasad. I brak wyraźnej deklaracji, że nie stracimy ani jednego euro w 2008 r. - mówi "Gazecie" Gęsicka.

- Taka deklaracja nie padła, bo w tej chwili nie możemy tego zagwarantować. Został nam jeden rok i prawie 50 proc. środków do wydania - ripostuje Bieńkowska.

Budownictwo: łatwiej o grunty

- Stworzymy takie warunki, żeby Polacy mogli budować na tańszych gruntach budynki mieszkalne bez zbędnych formalności i kosztów, bez dziesiątków decyzji urzędniczych i niepotrzebnej zwłoki - zapowiedział premier. Ale nie wyjaśnił, co konkretnie rząd zrobi i - co równie ważne - do kiedy.

Na podstawie wypowiedzi Tuska można się tylko domyślać, że grunty budowlane będą tańsze, bo wzrośnie ich podaż. A to dzięki uproszczeniu przepisów dotyczących planowania przestrzennego. Chodzi o to, aby z góry było wiadomo, co i gdzie można budować. Ponadto bez planów załatwienie procedur budowlanych trwa o wiele dłużej. Tusk obiecał, że te procedury też zostaną uproszczone.

- Ograniczenie biurokracji w budownictwie jest konieczne. Trzymam więc kciuki - stwierdził krótko Mirosław Barszcz, minister budownictwa w rządzie PiS.

Za to szef Kongresu Budownictwa skupiającego największe organizacje budowlane Roman Nowicki nie kryje rozczarowania. - Premier jakby przestraszył się kompromitacji PiS w kwestii budownictwa mieszkaniowego, bo mówił o rzeczach oczywistych - komentuje Nowicki.

Według niego deregulacja prawa inwestycyjnego nie załatwi problemu. - Nie wystarczy powiedzieć obywatelom: stworzymy wam warunki, a wy wybudujcie sobie mieszkania sami. Nawet w najbogatszych krajach UE nie każdego na nie stać. Liczyłem na zapowiedź nowego programu mieszkaniowego lub deklarację zwiększenia wydatków na już istniejące, np. budownictwa socjalnego.

Rolnictwo: utrzymać dopłaty

- Koniec z przedstawianiem wsi jako balastu naszej gospodarki - zadeklarował Tusk. Wiejska polityka nowego rządu ma się oprzeć na kilku podstawach. Jedną z nich będzie współpraca z Komisją Europejską. Polska chce m.in. włączyć się do rozpoczętej właśnie reformy Wspólnej Polityki Rolnej. - Zdecydowanie opowiadamy się za utrzymaniem uproszczonego systemu dopłat [dla rolników] - mówi Tusk. Pierwotnie planowano, że ten system wygaśnie po 2010 r.

Premier obiecał dodatkowo rolnikom, że dostęp do unijnych pieniędzy będzie łatwiejszy. Nie ujawnił, jakie są jego konkretne plany w sprawie KRUS. - Reforma systemu ubezpieczeń rolniczych dokonywać się będzie z poszanowaniem zasad dialogu społecznego - mówił wymijająco.

Dał natomiast do zrozumienia, że nowy rząd będzie promował m.in. uprawy roślin energetycznych. I zasugerował, że Polska wycofa się z sądowego sporu o połowy dorsza na Bałtyku rozpoczętego z Brukselą przez poprzedni rząd.

Emerytury: mniej przywilejów?

- Reforma emerytalna będzie dokończona w ciągu stu dni funkcjonowania nowego rządu - zapowiedział Tusk. - Jest naszym obowiązkiem, aby 1 stycznia 2009 r. sieć zakładów emerytalnych sprawnie wypłaciła pierwsze emerytury nowego systemu.

Za 13 miesięcy oprócz świadczeń z ZUS Polacy zaczną dostawać emerytury z otwartych funduszy emerytalnych. Problem polega na tym, że nie wiadomo, na jakich zasadach (w jakiej wysokości) ma nastąpić wypłata. Mimo że OFE wprowadzono w 1999 r., żaden rząd nie potrafił tego określić.

Tusk zapowiedział, że "inne elementy zamykające reformę emerytalną powinny być przyjęte w formie rozwiązań do połowy 2008 r.". Prawdopodobnie chodzi o zmiany w systemie rentowym oraz wcześniejsze emerytury. Premier zadeklarował, że jego rząd jasno określi, kto i na jakich warunkach będzie przechodził na wcześniejszą emeryturę. To może oznaczać ograniczenie takich uprawnień. Dziś przywileje emerytalne przysługują 100 grupom zawodowym, m.in. nauczycielom, dziennikarzom, hutnikom.

Co roku na emeryturę odchodzi 100 tys. osób, z tego aż 80 tys. na wcześniejszą.

Drogi: sieć na Euro 2012

- Autostrad i przyzwoitych dróg jest skandalicznie mało - mówił Tusk, deklarując, że jego rząd przyspieszy budowę autostrad i obwodnic. Nie wiadomo, czy oznacza to ograniczenie budowy dróg ekspresowych, na które stawiał rząd PiS.

Tusk powiedział też, że rząd chce połączyć siecią dróg szybkiego ruchu miasta, w których będą się odbywały mecze mistrzostw Euro 2012. To może być zapowiedź rewizji wyborczego planu PO, w którym zamierzano opóźnić budowę drogi ekspresowej S7 z Warszawy do Krakowa.

Premier nie powiedział, czy jego rząd zbuduje drogę S18 z Rzeszowa do Białegostoku. Umowę o budowie rząd PiS zawarł z Litwą, Słowacją i Węgrami, ale PO w wyborczym programie chciała opóźnić tę inwestycję.

Tusk zapowiedział też eliminację barier prawnych i instytucjonalnych, które hamują inwestycje drogowe. A jednocześnie stwierdził, że jednym z powodów dotychczasowych opóźnień był "brak czy bardzo ograniczony zakres współpracy z prywatnym kapitałem przy tych inwestycjach".

Poprzedni rząd deklarował zwiększenie udziału państwa w inwestycjach drogowych, ale tak naprawdę nie rezygnował ze współpracy z kapitałem prywatnym, który miał zbudować płatne autostrady A2 ze Świecka do Nowego Tomyśla i z Łodzi do Warszawy oraz A1 z Łodzi do Katowic. Autentyczny konflikt za rządów PiS dotyczył tylko koncesji dla firmy GTC na budowę i eksploatację płatnej autostrady A1 z Grudziądza do Torunia.

Ochrona środowiska: dogadać się z Brukselą

Nowy rząd ma ponoć pomysł, co zrobić, żeby unijne przepisy w zakresie ochrony środowiska - zwłaszcza te dotyczące obszarów chronionych Natura 2000 - nie paraliżowały już budowy dróg. Tusk jest przekonany, że wszystko da się wynegocjować z Brukselą.

- W dobrych negocjacjach z Komisją Europejską widzimy jedną z głównych rezerw, jeśli chodzi o zmianę sytuacji konfliktowej między tymi dwiema wielkim potrzebami, jakimi są inwestycje drogowe i ochrona środowiska - mówił wczoraj.

Tusk tajemniczo zapowiedział też w swoim exposé, że gotów jest renegocjować "zobowiązania traktatowe" Polski (czyli przepisy w traktacie o wstąpieniu Polski do UE), tak, żeby ułatwić finansowanie ochrony środowiska.

Energetyka: przede wszystkim bezpieczeństwo

- Bezpieczeństwo energetyczne jest najważniejszym elementem bezpieczeństwa gospodarczego, rozumiemy to jako gwarancję niezakłóconych dostaw nośników energii po akceptowalnych cenach przy jednoczesnej trosce o ekologię - podkreślił Tusk.

Dodał, że jego rząd z "uwagą potraktuje wysiłki" poprzedniego rządu w sprawie dywersyfikacji źródeł dostaw nośników, czyli zmniejszenia zależności Polski od monopolu Rosji w dostawach ropy naftowej i gazu. Jednocześnie zastrzegł sobie "prawo do korekty wszędzie tam, gdzie będziemy widzieli taką konieczność".

Tusk nie sprecyzował, jakie korekty mogą być wprowadzone w projekt dostaw do Polski kaspijskiej ropy naftowej przedłużonym do Płocka z Ukrainy ropociągiem Odessa - Brody oraz w projekty dostaw gazu ziemnego przez gazoport w Świnoujściu i gazociąg przez Bałtyk do Danii.

Premier nie powiedział, jaki jest stosunek jego rządu do niemiecko-rosyjskiego gazociągu Nord Stream przez Bałtyk, który ma ominąć Polskę. Stwierdził, że rząd będzie wspierać wszelkie projekty infrastrukturalne UE, które mogą zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne Europy - a tym argumentem szermują inwestorzy Nord Stream. Tusk natychmiast jednak dodał: - Oczekujemy od naszych partnerów unijnych pełnego zrozumienia polskich i regionalnych uwarunkowań bezpieczeństwa energetycznego.

Ale czego oczekujemy od "rozumiejących" partnerów - nie sprecyzował.

Donald Tusk nie powiedział też, jakie plany rozwoju krajowych zasobów węgla ma nowy rząd, czy opowiada się za budową elektrowni atomowej w Polsce i czy podtrzyma plany poprzedników udziału Polski w budowie nowej elektrowni atomowej na Litwie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.