Co dalej z emeryturami?

Prawdopodobnie nie będzie państwowego zakładu emerytalnego. Pod znakiem zapytania jest też dziedziczenie emerytur

Od 2009 r. oprócz świadczeń ZUS-owskich (tzw. I filar) Polacy będą dostawali też emerytury z kilkunastu otwartych funduszy emerytalnych (OFE, czyli II filar). Do dziś jednak nie wiadomo, jak będą one wypłacane.

PO boi się, że zasada: "dostajesz tyle, ile uzbierasz" skrzywdzi kobiety, które z reguły krócej pracują, mniej zarabiają, a statystycznie dłużej żyją. Zdaniem Platformy przy wyliczaniu emerytur należy więc uśrednić wiek mężczyzn i kobiet, by płeć nie wpływała na wysokość wypłacanego świadczenia. Mężczyźni dostaliby mniej, niż im się z zebranych składek należy, a kobiety więcej.

Sprzeciwia się jednak temu PiS. Prezes ZUS Paweł Wypych, były członek zespołu do spraw reformy emerytalnej w rządzie PiS, przypomina, że w projekcie ustawy, którą przygotował gabinet Jarosława Kaczyńskiego wysokość emerytur była uzależniona od płci. Jak tłumaczą eksperci PiS, dzięki zabiegowi PO emerytury kobiet powiększyłyby się tylko o 2 proc. Mężczyźni straciliby za to aż 20 proc. swoich świadczeń (według Jeremiego Mordasewicza z PKPP Lewiatan mężczyźni straciliby ok. 15 proc., tyle samo zyskałyby kobiety).

PiS chciał za to wprowadzić możliwość dziedziczenia przez kobietę emerytury po mężu, by mąż mógł podzielić się oszczędnościami z żoną. Nowy rząd nie podjął jednak jeszcze decyzji, czy emerytury małżeńskie pozostaną. Poseł PO Zbigniew Chlebowski chce je zostawić. Agnieszka Chłoń-Dominiczak z Ministerstwa Pracy, która na zlecenia PO przygotowuje nową ustawę emerytalną, zapewnia, że cały czas trwają analizy. - Musimy wyliczyć, jak emerytury małżeńskie wpłyną na cały nowy system emerytalny - tłumaczy. Uspokaja jednak, że nawet gdyby świadczenia małżeńskie zniknęły, pojawi się inne rozwiązanie. Jakie? Tego Chłoń-Domińczak nie chce ujawnić.

Zdecydowanym przeciwnikiem emerytur małżeńskich jest inny ekspert PO prof. Marek Góra, autor założeń reformy emerytalnej. - Emerytury muszą być proste, tanie i spełniać swój cel: jak ktoś na emeryturę przejdzie, musi dostać pieniądze. Emerytury małżeńskie są droższe i bardziej skomplikowane od indywidualnych. Opłacać się mogą firmom ubezpieczeniowym, a w znacznie mniejszym stopniu ludziom - uważa Góra. Jego zdaniem zakłady emerytalne powinny przyznawać tylko jeden rodzaj emerytury - indywidualne, dożywotnie. Można byłoby je dziedziczyć, ale tylko przez dwa góra trzy lata.

Swój pomysł na poprawienie sytuacji kobiet ma też rzecznik praw obywatelskich. Wczoraj Janusz Kochanowski zapowiedział w Polskim Radiu, że rozważa wysłanie do Trybunały Konstytucyjnego wniosku w sprawie zrównania wieku emerytalnego mężczyzn i kobiet (w górę). Zdaniem rzecznika dziś obowiązujące przepisy dyskryminują kobiety, bo pozbawiają je szansy na godną emeryturę.

PO będzie musiała też rozstrzygnąć, kto będzie nam wypłacał emerytury z OFE. PiS chciał, aby robiły to prywatne zakłady emerytalne oraz jeden państwowy. - Co się stanie, jeśli dany zakład prywatny zbankrutuje, bo np. wśród swoich klientów będzie miał tylko osoby o niskich dochodach? Kto zmusi inne prywatne zakłady, aby przejęły takich klientów - zastanawia się Wypych, wielki zwolennik państwowego zakładu. - Poza tym im więcej zakładów, tym większa konkurencja.

- Z pomysłu państwowego zakładu trzeba zrezygnować jak najszybciej - twierdzi prof. Marek Góra. - W ten sposób puszczamy oko do ludzi: wiecie, w jednym zakładzie pieniądze są pewniejsze, a w innym mniej pewne. Już nie mówiąc o tym, że państwowy zakład byłby pewnie droższy w utrzymaniu, bo tak jest zazwyczaj z państwowymi przedsięwzięciami - przekonuje Góra.

Copyright © Agora SA