Co zrobi nowy prezes URE z prądem? Będą podwyżki?

Branża czeka z zapartym tchem, czy odwoła decyzję o uwolnieniu cen prądu

Sworę powołał wczoraj premier Jarosław Kaczyński. Nowy prezes ma 35 lat, jest doktorem prawa na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Prowadzi też kancelarię adwokacką w Gnieźnie. Na szefa URE rekomendował go minister gospodarki Piotr Woźniak. Według naszych informacji wcześniej propozycję szefostwa w URE dostał prof. Krzysztof Żmijewski, jeden z najlepiej znanych polskich naukowców energetyków. Żmijewski, który doradza Platformie Obywatelskiej, miał się zgodzić, pod warunkiem że jego kandydatura będzie uzgodniona z nowym rządem. Tego zaś ustępująca ekipa nie chciała mu obiecać. - Nie przestawia się mebli, kiedy trzeba opuścić mieszkanie - komentuje całą sprawę Żmijewski.

Swora obejmuje funkcję szefa URE w bardzo ważnej dla branży chwili. Jego poprzednik Adam Szafrański podjął dwa tygodnie temu decyzję o uwolnieniu cen prądu. Od nowego roku zakłady energetyczne nie będą przedstawiać swoich cenników do zatwierdzenia szefowi URE. W piątek premier odwołał Szafrańskiego. Powód? Nie skonsultował swej decyzji z rządem. Zgodnie z prawem prezes URE nie ma jednak takiego obowiązku.

Uwolnienie cen prądu nie spodobało się politykom, bo ceny energii pójdą w górę, o blisko 5- 10 proc. rocznie. - Nowy prezes URE zostanie poproszony o zmianę decyzji poprzednika - powiedział nam w poniedziałek wysoki urzędnik rządu Kaczyńskiego.

Nie wiadomo, co zrobi Swora - nie udało nam się z nim skontaktować. Na dziś zwołał konferencję prasową. Biuro prasowe Ministerstwa Gospodarki nie potrafiło nam odpowiedzieć, czy kandydatura Swory była uzgodniona z politykami nowej koalicji.

Prof. Żmijewski, który może zostać nowym szefem URE po przejęciu władzy przez koalicję PO-PSL, nie chce zmieniać decyzji Szafrańskiego, lecz zawrzeć dżentelmeńskie porozumienie z branżą energetyczną. W zamian za utrzymanie podwyżek cen prądu w rozsądnych granicach rząd wprowadziłby kilka rozwiązań umożliwiających rozwój rynku energii i ułatwiających inwestycje. W grę wchodzi m.in. obniżka akcyzy na prąd i sprzedaż jak największej ilości prądu poprzez giełdę, tak aby zapewnić przejrzystość cen.

- Przywrócenie regulowanych cen to jest gaszenie pożaru czajnikiem - mówi. - Elektrownie już w tym roku podwyższyły ceny, więc nawet gdyby urzędowe taryfy zostały przywrócone, to ceny dla ludności i tak musiałyby wzrosnąć, bo URE musi uwzględnić tzw. koszty uzasadnione.

Zdaniem Żmijewskiego, jeśli szef URE nie chciałby zatwierdzić podwyżek, to należy się liczyć z licznymi procesami sądowymi - firmy będą domagać się odszkodowań.

Copyright © Agora SA