Zaczną wyrzucać prezesów spółek z nadania PiS?

PO nie wyklucza zmian kadrowych w najważniejszych spółkach skarbu państwa. Pod czujnym okiem polityków Platformy są szefowie PKN Orlen, KGHM, PKO i PZU

- O stanowiska mogą obawiać się prezesi, którzy dostali stołki z politycznego, a nie merytorycznego klucza - mówi wysoki rangą polityk PO.

Według zapowiedzi PO formowanie nowego rządu zakończy się na początku listopada. Nasi rozmówcy podkreślają, że na razie bacznie przyglądają się poczynaniom prezesa PKN Orlen Piotra Kownackiego (prawnik, były współpracownik w NIK prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zastąpił na stanowisku cenionego w biznesie Igora Chalupca), prezesa KGHM Krzysztofa Skóry (członek PiS, ekonomista, zaufany ministra Adama Lipińskiego, szefa gabinetu politycznego premiera) i szefowej PZU Agaty Rowińskiej (wieloletnia pracownica resortu skarbu). Pod okiem PO jest też Marek Głuchowski, szef rady nadzorczej PZU (prawnik, wspólnik zaprzyjaźnionej z Lechem Kaczyńskim sopockiej kancelarii, w której aplikuje córka prezydenta).

Kandydaci na szefów resortów gospodarczych z PO Adam Szejnfeld (gospodarka) i Aleksander Grad (skarb) zapewniają, że Platforma nie będzie robić politycznych czystek w spółkach. - Obiecywaliśmy, że wyeliminujemy polityków ze spółek, wprowadzimy konkursy do zarządów, nazwiska kandydatów do rad nadzorczych będziemy publikować w internecie, i słowa dotrzymamy - mówi Grad.

Według naszych rozmówców nowa ustawa dotycząca obsadzania władz spółek może być uchwalona dopiero pod koniec roku lub na początku 2008 r.

- Niewykluczone, że do tego czasu w newralgicznych spółkach będziemy musieli dokonać zmian kadrowych, bo okaże się, że interesy skarbu państwa są zagrożone - mówi Szejnfeld i zastrzega, że w każdym przypadku zostanie rozpisany konkurs.

Politycy PO nie chcą pod nazwiskiem mówić o konkretach. Według Andrzeja Sadowskiego z Centrum im. Adama Smitha odwoływanie prezesów państwowych spółek zaraz po objęciu władzy przez PO może zostać źle odebrane. - Jeśli Platforma nie zaproponuje rozwiązań systemowych, tylko wydłubywanie ze spółek ludzi kojarzonych z PiS, będą to ewidentne czystki kadrowe. Mamy z nimi do czynienia po każdych wyborach, od prawie 20 lat - podkreśla Sadowski. - To dowód, że kolejne ekipy traktują spółki skarbu państwa jako przedłużenie politycznego władztwa. Jedyny sposób, żeby z tym skończyć, to prywatyzacja.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.