Spółdzielnie blokują wykup mieszkań za grosze

Spółdzielnie mieszkaniowe wbrew ustawie blokują lokatorom możliwość wykupienia mieszkań za grosze - alarmują mieszkańcy

Chodzi o krytykowaną przez prezesów spółdzielni nowelizację ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, która pozwala lokatorom wykupić mieszkania za symboliczne kwoty. Zgodnie z nowymi przepisami spółdzielca, który zajmuje mieszkanie lokatorskie i spłacił koszty jego budowy, może się stać jego właścicielem po dopłaceniu nominalnej kwoty umorzonego przez państwo kredytu. W praktyce to często kilkaset złotych. W całej Polsce może z tego przepisu skorzystać blisko milion rodzin.

Kłopot w tym, że spółdzielnie robią wszystko, żeby mieszkań za tak małe pieniądze nie sprzedawać.

- Prezesi blokują uwłaszczenie. Dociera do mnie tak dużo sygnałów z całej Polski, że zjawisko można uznać za powszechne - przyznaje posłanka PO Lidia Staroń, założycielka Stowarzyszenia Obrony Spółdzielców.

- Ludzie do nas dzwonią i skarżą się, że spółdzielnie bojkotują ustawę, wymyślają dziesiątki powodów, żeby przynajmniej opóźnić przekształcenie - mówi też Andrzej Krzyżański z Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców.

Jak wylicza Staroń, spółdzielcze władze nagminnie próbują zniechęcać mieszkańców, mnożąc koszty rzekomo związane z wykupem. - Żądają np. zwrotu pieniędzy za docieplenie budynku finansowane z funduszu remontowego. To wbrew ustawie, ci lokatorzy od lat płacili składki na fundusz remontowy i dalej to będą robić, także po przekształceniu. Inne spółdzielnie zawyżają ceny gruntów, nie uwzględniając bonifikat, których udzieliły im gminy. Przykładami można sypać jak z rękawa.

Krzyżański: - Prezesi straszą ogromnymi kosztami notarialnymi, chociaż ustawa dokładnie określa, jaką taksę może zastosować notariusz. Tłumaczą się nieuregulowanym stanem prawnym gruntów, nawet jeżeli tylko kilka działek nie należy do spółdzielni.

Kilka poznańskich spółdzielni przekonuje natomiast swoich członków, że nie może sprzedawać mieszkań z gruntem w wieczystym użytkowaniu. - Usłyszałem, że spółdzielnia nie przystąpi do sprzedaży, dopóki nie kupi gruntu od miasta. I koniec! A jak mi się nie podoba, to mogę iść do sądu - opowiada pan Kazimierz, od 40 lat członek SM Grunwald. - Spytałem więc, kiedy wykupi ziemię. To mi powiedzieli, że nie wiadomo, bo wnioski są w mieście, a urzędników żadne terminy nie obowiązują.

Podobnie jest w ogromnej (niemal 100 tys. mieszkańców) poznańskiej SM Osiedle Młodych. "Spółdzielnia nie może zawrzeć z Państwem umowy przeniesienia własności lokalu, gdyż trwają procedury związane z przekształceniem prawa wieczystego użytkowania gruntu w prawo własności (...)" - przeczytała część lokatorów starających się o wykup.

Iwona Ossowska z Osiedla Młodych tak tłumaczy treść listów rozsyłanych do mieszkańców: - Jeżeli w trakcie trwania procedur wykupu gruntu od miasta przekształcilibyśmy tylko jedno mieszkanie na wieczystym użytkowaniu, wówczas nasz wniosek o wykup tego gruntu na własność byłby nieaktualny, bo w danej nieruchomości pojawiliby się nowi współwłaściciele, którzy musieliby wspólnie ze spółdzielnią złożyć nowy wniosek.

Co innego mówi jednak prof. Krzysztof Pietrzykowski, specjalista od prawa spółdzielczego: - To, że spółdzielnia ma grunt w wieczystym użytkowaniu, nie ma żadnego znaczenia i nie powinno stanowić przeszkody w sprzedaży mieszkania.

- To zwykła opieszałość. Spółdzielnie miały ponad sześć lat na wykupienie gruntów. Nie można tego uznać za racjonalny powód wstrzymywania uwłaszczenia - dorzuca Tadeusz Borowiecki ze Stowarzyszenia Obrony Spółdzielców w Płocku.

Prezesi, jak sami przyznają, liczą na to, że niekorzystne dla spółdzielni przepisy cofnie Trybunał Konstytucyjny.

Czy jest na to szansa? Pietrzykowski: - Nie widzę raczej takiej możliwości. Zasada jest prawidłowa: spółdzielnia może wziąć od członka tylko tyle, ile sama zwraca do banku. Nie ma tu niezgodności z konstytucją.

Jak radzi prof. Pietrzykowski, lokator, któremu nie uda się porozumieć ze spółdzielnią, może iść do sądu. Przy wniesieniu pozwu jest w tym przypadku zwolniony z opłaty sądowej, a kosztami postępowania sąd obciąża spółdzielnię.

Staroń radzi kierować wnioski do prokuratury: - Ustawa przewiduje sankcje karne za celowe opóźnianie przekształceń. W takim przypadku prokurator wszczyna postępowanie z urzędu.

Borowiecki już teraz zapowiada: - Jeżeli do listopada, kiedy mija przyznany spółdzielniom termin realizacji wniosków, sytuacja się nie zmieni, zaczniemy kierować sprawy do prokuratury.

Copyright © Agora SA