Grunty od ANR nie dla miastowych i obszarników

Rząd chce, by na przetargach państwowych grunty rolne mogli kupować wyłącznie rolnicy - i to nie ci najbardziej majętni.

W części przetargów na ziemię, jakie organizuje Agencja Nieruchomości Rolnych - zwanych przetargami ograniczonymi - grunty mogą nabywać tylko właściciele rodzinnych gospodarstw rolnych. Obecna ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego zakłada, że takie gospodarstwo ma do 300 ha.

W przetargach Agencji, która jest największym bankiem ziemi w Polsce może startować zarówno rolnik, jak i mieszkaniec np. Warszawy. Wystarczy, że na dzień przed przetargiem zamelduje się w gminie, na terenie której leżą grunty wystawione na sprzedaż.

Teraz rząd chce to zmienić. Przyjął już nowelizację ustawy, która zmienia definicję gospodarstwa rodzinnego i zawodu rolnika. Z wszelkimi tego konsekwencjami.

Rolnikiem indywidualnym byłaby osoba fizyczna, która jest właścicielem, użytkownikiem wieczystym, samoistnym posiadaczem lub dzierżawcą nieruchomości rolnych o powierzchni do 100 ha, osobiście prowadząca gospodarstwo rolne i mieszkająca w gminie, w której się ono znajduje. Gospodarstwo rodzinne zaś miałoby nie więcej niż 100 ha. I tylko właściciel takiego gospodarstwa mógłby startować w przetargach ograniczonych Agencji (teraz ok. 15 proc. wszystkich przetargów to właśnie takie).

"Priorytetem powinno być powiększanie gospodarstw kilku- i kilkunastohektarowych, aby zapewnić właścicielom oraz ich rodzinom możliwość utrzymania się z pracy w rolnictwie" - napisano w komunikacie po środowym posiedzeniu rządu.

Ponadto rząd chce, by w przetargach nieograniczonych mógł startować tylko rolnik, który wraz z tym, co zamierza kupić od Agencji miałby nie więcej niż 300 ha (obecnie przepisy mówią o 500 ha). To wyklucza dużych posiadaczy ziemskich.

Ale to nie koniec utrudnień. Obecnie do przetargów stają osoby, które nie są formalnie z rolnictwem związane. Gdy wystawione na sprzedaż grunty są atrakcyjnie położone lub wyjątkowo tanie, do przetargu staje nawet kilkadziesiąt osób, z których żadna nie jest rolnikiem. Teraz warunkiem udziału w przetargu będzie trzyletni okres zameldowania w gminie, w której chce się nabyć grunty. Czy dzięki temu mogą spaść ceny?

- Tak, ale tylko w rejonach, gdzie było dużo PGR-ów i jest ciągle duża podaż z zasobów Agencji, czyli na Pomorzu, na Warmii i Mazurach. W pozostałych częściach kraju o cenie decyduje rynek prywatny, a tu się przecież nic nie zmienia - uważa Henryk Kowalczyk, wiceminister rolnictwa nadzorujący w resorcie obrót ziemią.

Zdaniem Kowalczyka nowe przepisy mogą wejść w życie już od 1 stycznia 2008 r.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.