PiS-owscy prezesi chcą do polityki

Prezesi KGHM i Stoczni Gdańskiej mają startować z PiS do parlamentu. - To PiS-owska oligarchia - oburza się opozycja

Jak ustaliliśmy, prezes Stoczni Gdańskiej Andrzej Jaworski ma wystartować do Sejmu z Gdańska, a szef Polskiej Miedzi Krzysztof Skóra do Senatu z okręgu legnicko-jeleniogórskiego. Prawo nie zabrania łączenia funkcji szefa spółki z działalnością parlamentarną.

Obaj prezesi należą do PiS. Jaworski dodatkowo jest radnym pomorskiego sejmiku wojewódzkiego. Gdy obejmował stanowisko prezesa stoczni, zarzucano mu brak doświadczenia w branży. Z wykształcenia jest etnologiem. Stanowisko prezesa zawdzięcza dobrym kontaktom z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Doradza mu w sprawach stoczniowych, był współautorem koncepcji oddzielenia Stoczni Gdańsk od Stoczni Gdynia lansowanej przez Kaczyńskiego w kampanii prezydenckiej w 2005 r.

Jednak problem prywatyzacji stoczni nie został rozwiązany do dziś. Co prawda tydzień temu ukraiński Donbas zadeklarował chęć przejęcia Stoczni Gdańsk za 400 mln zł, ale nad zakładem ciągle wisi konflikt z Brukselą. Po wejściu do UE polskie stocznie dostały pomoc publiczną od państwa. Unia się na nią zgodziła, ale wymaga, by pomoc została zrekompensowana obniżeniem mocy produkcyjnych, bo wsparcie publiczne zakłóca rynkową konkurencję. Z trzech polskich stoczni dwie - gdyńska i szczecińska - dogadały się z Brukselą. Gdańska - nie. Komisja Europejska domaga się zamknięcia dwóch z trzech pochylni, stocznia godzi się na zamknięcie tylko jednej. Ukraińcy zadeklarowali, że wezmą na siebie konflikt z Brukselą. - Moja misja w stoczni się skończyła, w Sejmie chcę zająć się gospodarką - mówi "Gazecie" Jaworski.

Również gospodarką ma się zająć w Senacie Krzysztof Skóra, prezes KGHM. - Skóra to dobry ekonomista i uczciwy człowiek, działał w komitecie obywatelskim - mówi Stanisław Obertaniec, b. senator AWS, dziś działacz PiS, promotor jego kandydatury. - Zgodził się wystartować. PiS powinno promować takich ludzi jak on, a nie brać ludzi znikąd jak Netzel [Jaromir Netzel, b. prezes PZU, który dostał stanowisko dzięki protekcji prezydenta Lecha Kaczyńskiego, został zatrzymany przez ABW w związku z przeciekiem w aferze gruntowej].

KGHM pod rządami Skóry ma rekordowe zyski dzięki wysokim cenom miedzi na świecie, ale niedawno resort skarbu postanowił odebrać mu całą dywidendę, podając jako przyczynę brak dobrych planów inwestycyjnych.

Skóra to zaufany człowiek szefa gabinetu politycznego premiera Adama Lipińskiego. I to jemu zawdzięcza stanowisko. Jednak Lipiński nie chce się wypowiadać na temat jego kandydatury. - Rada okręgowa PiS ma prawo zgłaszać kandydatów do parlamentu, ale to komitet polityczny partii [najwyższa władza w PiS] zdecyduje o kształcie list, szczególnie jeśli chodzi o kandydatów spektakularnych, np. polityków czy ludzi biznesu.

Prezes Skóra na razie nie komentuje swojej kandydatury. - Od kilku dni jestem w Chinach, możemy o tym porozmawiać w sobotę, po moim powrocie do kraju - uciął wczoraj.

Opozycja krytykuje parlamentarne plany urzędujących prezesów spółek, w których skarb państwa ma udziały. - To PiS-owska oligarchia - mówi Aleksander Grad (PO), szef sejmowej komisji skarbu. - Obaj prezesi to czynni politycy, wykorzystując potencjał swoich firm, będą teraz próbowali znaleźć się w parlamencie. Pracownicy tych firm powinni trzymać się za kieszenie i kontrolować, na co idą pieniądze.

Andrzej Jaworski nie zamierza na czas kampanii zawiesić swojej funkcji. - Nie ma takiej potrzeby - mówi. - W godzinach pracy nie będę spotykał się z mieszkańcami. Jeśli chodzi o zarzuty, że firmowe pieniądze mogę wydawać na kampanię, to nie ma takiej obawy, bo Stocznia Gdańsk nie finansuje przedsięwzięć marketingowych.

Wiadomość, że urzędujący prezesi mają kandydować do parlamentu, wywołała spore poruszenie w PiS. - Co z tego, że przepisy nie zabraniają łączenia funkcji, to kuriozalna sytuacja - mówi jeden z naszych rozmówców, zastrzegając anonimowość. - Chcą zabezpieczyć sobie tyły na wypadek przegranej PiS.

Andrzej Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów promującego zasady dobrych praktyk w spółkach, dodaje: - Przypominają mi się wybory z 1989 r., kiedy PZPR-owscy dyrektorzy wielkich firm startowali do Sejmu, licząc na poparcie załogi. Taka sytuacja stwarza zagrożenie, że prezesi, będą rozdawać przywileje pracownikom, żeby pozyskać ich głosy. A to już jest działanie na szkodę spółki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.