Dzieci dzielą PiS w Senacie

Wciąż nie jest jasne, czy senatorowie posłuchają apeli wicepremier Gilowskiej i zmniejszą podatkową ulgę na dzieci. Głosowanie - jeszcze w tym tygodniu.

Sejm uchwalił tydzień temu podwyżkę odliczanej od podatku ulgi na dzieci z obecnych 120 zł do 1145,08 zł. Taki limit odliczenia miałby obowiązywać już w czasie rozliczeń z fiskusem z podatku za 2007 r.

Miałby, ale nie wiadomo, czy będzie, bo kategorycznie przeciw jest rząd. I przynajmniej część senatorów PiS. A Senat właśnie zaczął pracę nad ustawą o uldze.

- Tak wysoka ulga to zbyt duże obciążenie dla budżetu - przekonywał wczoraj senackie komisje gospodarki i rodziny wiceminister finansów Jacek Dominik. Mówił, że rząd popiera ulgę w wysokości 572,54 zł. W Sejmie projekt ustawy z taką kwotą zgłosili posłowie PiS, Samoobrony i LPR.

Rząd uwzględnił koszt takiej ulgi w projekcie budżetu. Potem opozycja przeforsowała podwojony odpis.

- To oznacza dodatkowe obniżenie wpływów podatkowych o 3,5 mld zł w 2008 r. Trudno przejść nad tym do porządku dziennego - mówił minister Dominik. W sumie 1145 zł na każde dziecko ma wedle wyliczeń Ministerstwa Finansów kosztować budżet przeszło 7 mld zł.

Minister próbował udowadniać, że ulga w wysokości 1145 zł nie pomoże najsłabiej zarabiającym rodzinom wielodzietnym. Skorzystać z niej mają głównie dzieci bogatych podatników.

- Żeby w pełni wykorzystać ulgę, trzeba mieć wysokie zarobki i tym samym odpowiednio wysoki podatek - tłumaczył. Zdaniem ministra "dyskusyjna jest też zasadność tak szybkiego wzrostu wysokości ulgi, wyprzedzającego tempo bogacenia się społeczeństwa".

Minister przekonał przynajmniej część senatorów z komisji gospodarki. Jej wiceprzewodniczący Jacek Włosowicz z PiS zgłosił poprawkę obniżającą ulgę do 572,54 zł. Głosami PiS komisja ją poparła.

Gorzej poszło ministrowi w komisji rodziny. - Z wyliczeń, które posiadam, wynika, że wcale nie trzeba mieć wysokich dochodów, żeby wykorzystać całą ulgę. To, co pan mówi, nie jest prawdą - zarzucił mu wiceprzewodniczący komisji Mieczysław Augustyn (PO).

Wedle wyliczeń "Gazety" ulgę na dziecko w pełni wykorzysta nawet samotna matka z dochodem miesięcznym na rękę w wysokości 1150 zł. - Nawet najbiedniejsze rodziny skorzystają. Odliczą niepełna ulgę, ale dla nich to i tak będzie dużo - wspierały senatora Augustyna przedstawicielki organizacji pozarządowej Związek Dużych Rodzin. Tłumaczyły, że taka ulga będzie najważniejszym elementem polityki prorodzinnej państwa. - To może być bodziec dla prokreacji - stwierdził Augustyn.

Senator Władysław Sidorowicz (PO) podzielił szacowany koszt ulgi (7,1 mld zł) przez limit ulgi (1145,08 zł). Wyszło, że pełna ulga objęłaby 6,2 mln dzieci. - To wszystko nie są chyba dzieci bogaczy. To nie jest bardzo elitarna grupa - szydził senator.

We wtorek wicepremier Zyta Gilowska postraszyła, że wzrost deficytu budżetowego spowodowany podwyżką ulgi może spowodować, iż utracimy część unijnych funduszy strukturalnych. - Na tym posiedzeniu Senat będzie rozpatrywał 22 ustawy. Są wśród nich takie, które budzą znacznie większe wątpliwości - stwierdził szef komisji rodziny Antoni Szymański (PiS). Wymienił m.in. ustawę wprowadzającą Kartę Polaka.

- Warto zaryzykować. Polskie rodziny odczują wyraźnie, że parlament i rząd chcą im pomóc - stwierdził inny senator PiS Zbigniew Trybuła (ojciec szóstki dzieci) i złożył wniosek o przyjęcie ustawy bez poprawek. Komisja poparła go jednogłośnie.

Dziś o uldze na dzieci dyskutować będzie cały Senat.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.