Posłowie nie mieli czasu na zwrot akcyzy za auta

Kierowcy nie dostaną ustawy o zasadach zwrotu nadpłaconej akcyzy za sprowadzane do kraju używane auta. Sejm w tej kadencji już nie przyjmie tej ustawy, która w ferworze politycznych sporów utknęła w sejmowej komisji finansów publicznych. - Będzie bałagan - nie kryje Ministerstwo Finansów.

Ustawa o zwrocie nadpłaconej akcyzy za samochody osobowe była jedną z tych pilnych ustaw, które zdaniem wicepremier i minister finansów Zyty Gilowskiej powinien przyjąć Sejm jeszcze do końca tej kadencji. Ten priorytet wicepremier Gilowska wyznaczyła już w połowie sierpnia, kiedy zaczęły się przymiarki do przedterminowych wyborów. I nic dziwnego, że sprawa jest priorytetowa, bo dotyczy kierowców, którzy od maja 2004 r. do grudnia 2006 r. sprowadzili prawie 2 mln używanych aut z Zachodu. W tym okresie stawki akcyzy na auta zależały od wieku pojazdu - im auto starsze, tym stawka była wyższa. Od nowego auta naliczano w zależności od pojemności silnika 3,1 lub 13,6 proc. podatku. A od starszych aut stawka podatku mogła wynieść nawet 65 proc. Na początku roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że uzależnienie stawek podatku od wieku pojazdu jest niezgodne z przepisami UE. I nakazał zwrot nadpłaty ponad kwotę należną przy obliczeniu podatku według stawek jak dla nowych aut. Rząd postanowił zaś uregulować zasady zwrotu nadpłaty w specjalnej ustawie, której projekt w połowie roku przesłano do Sejmu. Ministerstwo Finansów szacowało, że zwrot nadpłaconego podatku będzie kosztować budżet 580 mln zł.

Początkowo wydawało się, że już za kilka tygodni kierowcy będą wiedzieli, jak ubiegać się o zwrot nadpłaty. Pod koniec sierpnia Sejm przyjął projekt ustawy w pierwszym czytaniu i skierował do prac w sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Była więc szansa, że Sejm na obecnym posiedzeniu uchwali ustawę

Ale w sejmowej komisji projekt spoczął na mieliźnie. Jeszcze pod koniec zeszłego tygodnia nie było go w harmonogramie prac komisji. W tym tygodniu postanowiono, że komisja zajmie się nim na posiedzeniu w środę. Ale posiedzenie nie odbyło się. Dlaczego?

- Powód był banalny. Przewodnicząca komisji Aleksandra Natalii-Świat nie chciała zwołać posiedzenia, bo bała się, że zostanie odwołana ze swojego stanowiska - powiedział nam Zbigniew Chlebowski (PO), wiceprzewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych.

Aleksandra Natalii-Świat (PiS) zaprzecza. - Wcale nie zależy mi na stanowisku tak, jak twierdzą niektórzy koledzy. To prawda, że wpłynął wniosek o zmiany w prezydium komisji, ale można go rozpatrzyć na kolejnych posiedzeniach, które zwołałam na czwartek i piątek - powiedziała nam Natalii-Świat. Dlaczego zatem nie doszło do posiedzenia komisji? Aleksandra Natalii-Świat: - W atmosferze wyborczej, która panuje teraz w Sejmie trudno procedować, bo u wielu posłów chęć pokazania się przed wyborcami bierze górę nad rozsądkiem.

Ministerstwo Finansów ubolewa nad tą sytuacją. - Nie rozwiązano problemu zobowiązań, które Skarb Państwa ma od wyroku ETS. To także niekorzystne dla budżetu, bo będzie musiał doliczać odsetki za opóźnienia w wypłacie nadpłat - wylicza rzecznik Ministerstwa Finansów Jakub Lutyk.

Zdaniem Aleksandry Natalii-Świat brak ustawy nie jest jednak problemem, bo zwrotu nadpłaconej akcyzy można dokonywać w oparciu o ordynację podatkową i w tej sprawie są już wytyczne.

Dla Ministerstwa Finansów to zbyt optymistyczna wizja. - Nasi prawnicy uznali, że ordynacja podatkowa nie wystarczy i potrzebna jest specjalna ustawa. Kierowcy, którzy dostaną zwrot nadpłaty na podstawie ordynacji podatkowej, mogą uznać, że to arbitralna decyzja i zaskarżyć ją. Ale droga sądowa jest uciążliwa, a kwoty zwracanego podatku mogą być skromne. Zrobi się bałagan - ocenił Jakub Lutyk. Przyznał jednak, że Ministerstwo Finansów ma przygotować dla Izb Celnych zalecenie, by przy wypłacie nadpłaconej akcyzy kierować się zasadami przewidzianymi w projekcie nieuchwalonej ustawy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.