PZU zarządza teraz jedna osoba - bez uprawnień

Zatrzymanie szefa PZU Jaromira Netzla może zachwiać sytuacją największego ubezpieczyciela w tej części Europy. Komisja Nadzoru Finansowego grozi wprowadzeniem zarządu komisarycznego w spółce

Netzel jest jedyną w zarządzie osobą, która ma zgodę KNF na pełnienie swojej funkcji. Zgodnie z ustawą o działalności ubezpieczeniowej, oprócz prezesa, powinna mieć ją jeszcze jedna osoba z zarządu. KNF już kilka miesięcy temu upomniała PZU, by uzupełniła skład zarządu. - Spółka nie spełnia wymogów ustawy o działalności ubezpieczeniowej - przypomniał wczoraj Łukasz Dajnowicz, rzecznik Komisji. - Oczekujemy, że PZU jak najszybciej dostosuje skład zarządu do wymogów prawa i regulacji wewnętrznych. Przedłużająca się nieobecność prezesa w pracy (np. w przypadku aresztowania) nie byłaby korzystna dla klientów PZU i samej spółki.

Stanisław Kluza, szef KNF: - Minister skarbu powinien jak najszybciej zająć się tą sprawą. Jeśli tego nie zrobi, nadzór będzie musiał się zastanowić nad podjęciem radykalniejszych kroków, np. wprowadzeniem zarządu komisarycznego.

W październiku ub. roku Eureko, inwestor mniejszościowy PZU, wycofało z zarządu swoich dwóch przedstawicieli: Piotra Kowalczewskiego, Joyce Derigę (Kowalczewski został zatwierdzony przez KNF). Była to reakcja na pozbawienie ich wszelkich kompetencji, co jak podkreślali przedstawiciele firmy oznaczało, że Eureko utraciło możliwość "jakiegokolwiek wpływu na działalność spółki".

- W tej chwili oczekujemy przede wszystkim na reakcję Ministra Skarbu. Mamy nadzieję, że niezwłocznie podejmie działania w celu przywrócenia takiej sytuacji w PZU, w której spółka będzie mogła normalnie funkcjonować - mówił nam wczoraj Michał Nastula, szef Eureko Polska i członek rady nadzorczej PZU. - Zgodnie ze statutem spółki, jedyną osobą, która może podejmować jakiekolwiek kroki w sprawie nominacji na stanowisko prezesa zarządu jest minister skarbu. Liczymy na to, że decyzja w tym zakresie zapadnie jak najszybciej, dla dobra spółki, jej pracowników i klientów oraz wszystkich akcjonariuszy. Mamy nadzieję, że zostaną poczynione wszelkie starania, aby ta nadzwyczajna sytuacja nie odbiła się negatywnie na działalności firmy.

Wczorajsze zatrzymanie Netzla wywołało konsternację w PZU. Rzecznik spółki Tomasz Brzeziński jeszcze przed południem nie chciał potwierdzić informacji o akcji ABW, choć od rana informowały o niej media. - Nie mamy kontaktu z prezesem, nie kontaktował się też z rodziną - mówił Brzeziński. Choć prokuratura poinformowała, że Netzel został zatrzymany w związku z przeciekiem w sprawie "afery gruntowej", Brzeziński zapewniał, że prezes nie ma nic wspólnego z tą sprawą.

Mimo świetnej sytuacji finansowej PZU (2,6 mld zł zysku w pierwszym półroczu) zatrzymanie prezesa komplikuje sytuację spółki. Grozi mu paraliż decyzyjny. Zarząd PZU ma dziś tylko dwie osoby: oprócz Netzla zasiada w nim Beata Kozłowska - Chyła. W czerwcu po awanturze z Netzelem na urlop poszła wiceprezes Jolanta Strzelecka. Miała pretensje do szefa spółki o wysokie premie, które dał swoim zaufanym współpracownikom. Została odwołana.

W połowie lipca sejmowa komisja skarbu poprosiła Netzla o wyjaśnienia. Posłowie pytali dlaczego w ciągu kilku miesięcy z firmy odeszło kilku dyrektorów strategicznych wydziałów oraz jak PZU zamierza rozwiązać konflikt z Eureko. Inwestor od siedmiu lat domaga się kontrolnego pakietu akcji ubezpieczyciela. Netzel bagatelizował konflikty kadrowe w PZU. Stwierdził, że prezes Strzelecka poszła na urlop, bo była zmęczona.

Komisja zwróciła się do premiera o odwołanie Netzla. - Źle zarządzał firmą, wywoływał konflikty i nie miał wizji jak rozwiązać konflikt z Eureko - mówi poseł Aleksander Grad (PO), szef sejmowej komisji skarbu.

Do zamknięcia tego wydania "Gazety" warszawska prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie przecieku w "aferze gruntowej" nie poinformowała czy zatrzymanym wczoraj osobom postawiono jakiekolwiek zarzuty.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.