W 2005 r. 97 proc. górników w referendum zorganizowanym przez Związek Zawodowy Górników w Polsce powiedziało prywatyzacji "nie". Teraz może być inaczej, bo zmieniły się zasady gry. Wtedy rząd SLD mówił o sprzedaży kopalń inwestorowi strategicznemu. Teraz w grę wchodzi tylko prywatyzacja przez giełdę. Rząd zapewnia, że chce sprzedać tylko pakiet mniejszościowy spółek - nie więcej niż 20-30 proc.
Pierwsze na parkiet - niewykluczone, że już jesienią 2008 - mają trafić dwie spółki: Katowicki Holding Węglowy i Jastrzębska Spółka Węglowa. Ale do tego niezbędna jest zgoda górników. Już w październiku referendum chce zorganizować Holding, który w sześciu katowickich kopalniach zatrudnia ponad 20 tys. osób. W ubiegłym roku zarobił 98 mln zł, a w tym chce ten wynik powtórzyć. - Chcemy poznać zdanie załogi - mówi Ryszard Fedorowski, rzecznik KHW. Zastrzega, że spółka nie opracowała jeszcze pytań, na które będą musieli odpowiedzieć górnicy. Z kolei JSW jeszcze nie ustaliła terminu referendum.
Pieniądze z giełdy mają być w całości przeznaczone na inwestycje. Obliczono, że do 2015 r. kopalnie muszą wydać na budowę nowych poziomów wydobywczych aż 20 mld zł. - Bez środków z giełdy nie widzę możliwości utrzymania polskiego górnictwa w obecnym kształcie - powiedział portalowi WNP.pl wiceminister gospodarki Krzysztof Tchórzewski.
Związkowcy podchodzą do referendum w KHW ostrożnie. Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce, zapewnia, że nie będzie buntował górników, ale rzeczowo informował o zagrożeniach płynących z prywatyzacji. Chodzi m.in. o brak gwarancji, że w przyszłości skarb państwa nie sprzeda większościowego pakietu akcji spółek. - Nie wyobrażamy sobie, że państwo mogłoby kiedyś stracić kontrolę nad branżą - mówi Czerkawski.
Górnicza "Solidarność" będzie namawiać górników, by głosowali przeciw. - Giełda, co pokazały ostatnie tygodnie, jest zbyt ryzykowana - mówi szef "S" Dominik Kolorz.
W jednym związkowcy są zgodni. Nie są już w stanie przewidzieć - tak jak było to w 2005 r. - jak zachowają się górnicy. Prywatyzacja przez giełdę zakłada bowiem, że załogi kopalń dostaną co najmniej 15 proc. akcji swoich zakładów. A to może oznaczać spory zastrzyk gotówki dla pracowników.