Tradycyjne sklepy dają zniżki za niekupowanie w internecie

Im więcej osób nie wyobraża sobie bez sieci żadnych większych zakupów, tym bardziej tradycyjne sieci handlowe liczą się z handlem elektronicznym. E-sklepom brakuje jednak pieniędzy. Właśnie idą po nie na giełdę.

- Poszedłem do sklepu Avans kupić drogie żelazko - opowiada pan Tomasz pracownik jednego z dużych krajowych wydawnictw. - W Avansie kosztowało 380 zł. W internecie widziałem je o 80 zł tańsze. Mówię sprzedawcy, że w sieci jest taniej. Bez mrugnięcia okiem dał mi 55 zł upustu. Kupiłem.

Według poznańskiego Instytutu Logistyki i Magazynowania (ILiM) pod koniec ubiegłego roku działało w Polsce 3275 sklepów internetowych a kupowało w sieci ponad 2,6 mln internautów (w tym zwłaszcza osoby w wieku 25-34 lat).W miarę jak coraz więcej osób nie wyobraża sobie bez sieci żadnych większych zakupów, tradycyjne sieci handlowe muszą coraz bardziej liczyć się z handlem elektronicznym.

Dla niektórych najlepszą metodą obrony jest atak. Tradycyjna sieć Empik od niespełna dwóch lat prowadzi swój internetowy sklep i wiąże z nim coraz większe plany. W ostatniej akcji promocyjnej oferowała upust 15 zł klientom, którzy zrobią zakupy za 60 zł.

Takie promocje napędzają klientów. Według Macieja Dyjasa prezesa grupy Empik Media & Fashion sklep internetowy Empik.com ten rok zakończy przychodami w wysokości 40-50 mln zł. Sprzedaż w pierwszej połowie roku wzrosła prawie o 60 proc. (w porównaniu do półrocza 2006).

Zdaniem Dyjasa serwis jest już na progu wydolności, jeśli chodzi o liczbę przyjmowanych zamówień. Dlatego na jesieni będzie uruchomiony ponownie z zastosowaniem nowych rozwiązań informatyczno-logistycznych. Empik.com chce również w przyszłym roku uruchomić ukraińską wersję swojego serwisu.

Takie odkrywanie internetu prowadzi ostatnio na własną rękę wiele firm. Sieć sklepów z elektroniką Electro World chce sprzedawać swoje produkty na Allegro. Delikatesy Alma Market właśnie testują działanie swego e-sklepu. Sprzedaż zacznie najprawdopodobniej jesienią.

Na ile czysto internetowa konkurencja jest w stanie powalczyć ze swoimi tradycyjnymi odpowiednikami? Jak na razie e-sklepy doszły do poważnej bariery rozwoju, która nazywa się brak pieniędzy. W najbliższych miesiącach e-handel będzie walczył o pieniądze inwestorów i o swoje miejsce na giełdzie. Na razie na warszawskim parkiecie nie jest jeszcze notowany żaden klasyczny e-sklep (branżę reprezentuje np. internetowa agencja Travelplanet.pl sprzedająca usługi turystyczne), ale zamiar publicznej emisji akcji i wejścia jeszcze w tym roku na giełdę ogłosiły już trzy sklepy internetowe.

Pierwszy z nich to dość niszowe Oponeo.pl sprzedające online opony. Firma (w zeszłym roku miała prawie 30 mln zł przychodów i 1 mln zł zysku netto, zatrudnia 34 osoby) opublikowała w tym tygodniu prospekt emisyjny, zatwierdzony już przez KNF. Oponeo chce pozyskać z giełdy do 40 mln zł z przeznaczeniem m.in. na zwiększenie kapitału obrotowego oraz na budowę centrum logistycznego i nowej siedziby. Zapisy na akcje zaczynają się już 29 sierpnia.

Na giełdę wejść chcą też sklep Hoopla.pl ze sprzętem AGD i elektroniką użytkową, który złożył już prospekt emisyjny do KNF oraz internetowy hipermarket elektroniczny Agito.pl. Ta ostatnia firma, zatrudniająca ponad 70 osób, prognozuje, że jej obroty dojdą w tym roku 150 mln zł (wobec ponad 50 mln zł w roku ub.). Przychody Hoopla.pl wzrosły w ubiegłym roku do 27 mln zł przychodów (z 4 mln zł rok wcześniej).

To, czy giełdowe plany e-sklepów się powiodą, analitycy uzależniają w dużej mierze od koniunktury na rynku kapitałowym.

Copyright © Agora SA