Bacowie boją się unijnych kontroli

Niespodziewany efekt rejestracji bryndzy jako produktu regionalnego Unii Europejskiej - niektórzy bacowie, obawiając się unijnych kontroli, sprzedają bryndzę pod nazwą ?pasta serowa?

Do starostwa tatrzańskiego dotarły informacje o handlarzach ukrywających bryndzę na straganach. - Mówiono nam, że część baców oferuje klientom bryndzę pod nazwą "pasta serowa" - dziwi się Andrzej Skupień, wicestarosta tatrzański. - Nie bardzo rozumieliśmy, o co bacom chodzi, i zaczęliśmy badać sprawę.

Okazało się, że część handlarzy wystraszyła się restrykcji Komisji Europejskiej, które od 11 czerwca zgodnie z unijnym prawem mogą być nakładane na producentów bryndzy - czyli baców. Tego dnia bryndza podhalańska została zarejestrowana jako pierwszy polski produkt regionalny w Unii. Teraz proces produkcji tego owczego sera powinien podlegać kontroli. Komisja wizytująca bacówki ma składać się ze służb sanitarnych, weterynaryjnych, przedstawicieli powiatu tatrzańskiego i Związku Hodowców Owiec i Kóz. Komisja ma sprawdzać, w jakich warunkach higienicznych produkowane są owcze sery i czy bacowie mają aktualne książeczki zdrowia. Kto nie przestrzega przepisów - straci prawo do wytwarzania bryndzy.

- Stąd strach baców - domyśla się wicestarosta Skupień. - Niektórzy bacowie wykombinowali sobie pewnie, że jak swoją bryndzę będą nazywali pastą serową, to nie będę podlegali kontroli. To jest wielkie nieporozumienie. Nam przecież zależy na wypromowaniu bryndzy i oscypka w świecie, a nie sprowadzeniu owczych serów do podziemia - dodaje.

Władze powiatu tatrzańskiego zapewniają, że w ciągu najbliższych tygodni na Podhalu nie ma co spodziewać się jakichkolwiek unijnych kontroli.

- Na razie w Unii udało nam się zarejestrować jedynie bryndzę, a przecież naszym sztandarowym serem kojarzonym z Podhalem jest oscypek - wyjaśnia Andrzej Skupień. - Czekamy więc na rejestrację oscypka w Unii i dopiero wtedy zajmiemy się wprowadzaniem europejskich norm w podhalańskich bacówkach. Utworzymy z baców grupy producenckie i przekonamy ich, że Unia nie taka straszna. Kontrole będą miały na celu zapewnienie wysokiej jakości naszych produktów, a na tym powinno przecież zależeć wszystkim góralom - zauważa wicestarosta.

Wnioski o rejestrację bryndzy i oscypka polscy górale złożyli równocześnie. Jednak w marcu tego roku rząd Słowacji wniósł zastrzeżenia do uznania oscypka za wyłącznie polski ser, przypominając, że po drugiej stronie Tatr produkuje się podobny ser o nazwie ostiepok. O bryndzę Słowacy nie mieli pretensji, dlatego Komisja Europejska zgodziła się już na jej rejestrację. Sprawa oscypka ciągle czeka na rozstrzygnięcie w Brukseli. W maju słowackie ministerstwo rolnictwa zadeklarowało, że wycofa swoje zastrzeżenia do oscypka po zapewnieniu przez polską stronę, że będą mogli produkować ostiepki. Oba kraje uzgodniły też, że nie będą tłumaczyć nazw swoich produktów na inne języki. Teraz Polska i Słowacja czekają na ostateczne uzgodnienia Komisji Europejskiej.

Copyright © Agora SA