Marszałek Dorn wspiera polską wołowinę

Przedstawiciele Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego wkroczyli wczoraj do gabinetu marszałka Ludwika Dorna z dwoma kawałami mięsa - polędwicy wołowej i wołowiny zadniej.

- Chcemy, by marszałek pomógł nam rozkręcić wreszcie w Polsce produkcję dobrej, kruchej wołowiny - mówił prezes Zrzeszenia Jerzy Wierzbicki. Producentom chodzi o wsparcie dla wymyślonego przez nich programu "Eurostek 2012". Program ma polegać na tym, by w 2012 roku, kiedy będą się u nas odbywały mistrzostwa w piłce nożnej, do polskich sklepów trafiło już 30 tys. ton wołowiny "przedniej jakości" (rosbeft jest równie kruchy jak polędwica). Teraz takiego mięsa Polska w ogóle nie produkuje.

- Z Unii płyną strumienie pieniędzy na nowe technologie w rolnictwie, na innowacje, a Polska w ogóle po nie nie sięga. Jak będziemy mieć poparcie z góry, to wreszcie coś się ruszy - tłumaczy Wierzbicki. Taka superwędlina będzie droższa - zdaniem producentów - od obecnej o blisko 30 proc., ale w jakości całkowicie będzie dorównywała hiszpańskiej, włoskiej czy szkockiej. Będzie jej dostarczało bydło polskiej rasy czarno-białej skrzyżowane z rasą mięsną belgijską.

W 2012 roku do Polski przyjadą klienci gotowi zapłacić drożej za dobre mięso. Musimy być gotowi na ten rok - mówią producenci. Do ich postulatów marszałek Dorn odniósł się z dużą życzliwością: - Wszystko, co łączy się z jedzeniem, jest mi bliskie" - powiedział. - Niech ten polski Eurostek stanie się specjalnością europejską.

Po wyjściu z gabinetu marszałka producenci zacierali ręce: - Ten człowiek wie, o czym mówi, jest prawdziwym smakoszem, odróżnia wołowinę hiszpańską od irlandzkiej czy szkockiej. Przy jego wsparciu ten program na pewno ruszy.

Copyright © Agora SA