KE traci cierpliwość do polskich stoczni

Komisja Europejska traci cierpliwość w rozmowach z Polską w sprawie trzech stoczni - Gdynia, Gdańsk i Szczecin. Polskie Radio dowiedziało się nieoficjalnie, że Bruksela jest bliska zażądania zwrotu pomocy publicznej, udzielonej już po naszym wejściu do Unii, czyli około dwóch miliardów złotych.

Unijni urzędnicy są poirytowani, że mimo nalegań w dalszym ciągu nie dostali kompletnych planów restrukturyzacyjnych, a także gwarancji dotyczących ograniczenia mocy produkcyjnych. Komisja wciąż nie ma pewności, że pieniądze z budżetu państwa zagwarantowały stoczniom samodzielne funkcjonowanie i długoterminową rentowność. A to oznacza, że brak jej argumentów, by zgodzić się na rządowe wsparcie.

Rozmówcy Polskiego Radia w Brukseli mówią, że najgorsza sytuacja jest ze stocznią Gdańsk. Komisja Europejska, narzekając na współpracę z Polską, docenia jedynie rolę resortu gospodarki i ministra Piotra Woźniaka, ale zdaje sobie sprawę, że nie wszystko zależy od niego.

Tymczasem sprawa jest poważna. Jeśli okaże się, że wsparcie z budżetu miało jedynie pomóc w spłacie długów i w sztucznym utrzymaniu stoczni na rynku, Komisja uzna pomoc publiczną za nielegalną. Wtedy stocznie będą musiały zwrócić pieniądze, co grozi ich upadłością.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.