Deweloperzy chcą dopłat albo zrywają umowy

Albo dopłacisz kilkadziesiąt tysięcy złotych, albo rozwiązujemy umowę, a wtedy szukaj sobie mieszkania gdzie indziej - przed taką alternatywą stawia swoich klientów coraz więcej firm deweloperskich. Powodem jest wzrost cen materiałów budowlanych i kosztów robocizny

Od kilku miesięcy "Gazeta" ostrzega, że część deweloperów może pod byle pretekstem rozwiązać umowę, bo z powodu dużego popytu na mieszkania ich ceny rosną tak szybko, że "odzyskane" mieszkania deweloper może sprzedać dużo drożej. W ostatnich tygodniach to zjawisko zaczęło się nasilać. Niektóre firmy próbują wymusić na swoich klientach dopłatę, choć w umowie zagwarantowały, że cena się nie zmieni.

- Niech się ludzie cieszą, bo i tak jest tanio - stwierdził prezes jednej z takich firm. Od klientów, którzy podpisywali z nią umowy w 2005 r. po 2,7-2,8 tys. zł za m kw., zażądał tuż przed oddaniem kluczy do mieszkań podpisania aneksu z ceną 3,1 tys. zł. - Niektórzy z nas sprzedali stare mieszkania, wzięli kredyty, a teraz mają wytrzasnąć z kapelusza po kilkanaście tysięcy złotych! - żalą się klienci.

Co mogą zrobić w tej sytuacji? - Iść na ugodę, co, niestety, oznacza zgodę na wyższe koszty - przyznaje analityk Open Finance Emil Szweda. Odmowę deweloper może bowiem uznać za powód do rozwiązania umowy. Zwraca wtedy pieniądze i wypłaca przewidziane w umowie odszkodowanie, np. 5 proc. wartości mieszkania. Problem w tym, że za tę kwotę nie kupi się dziś mieszkania o podobnej powierzchni, bo przez dwa lata ceny poszły w górę nawet o 100 proc.

O szczególnie drastycznych przypadkach Szweda radzi więc... informować media. - Nawet krótka informacja w telewizji potrafi schłodzić rozgrzaną głowę prezesa firmy deweloperskiej. Zwłaszcza jeśli realizuje ona kilka projektów, nie może pozwolić sobie na utratę reputacji - wyjaśnia Szweda.

Analityk Open Finance równocześnie zastrzega, że czasem żądania deweloperów są uzasadnione, np. gdyby z powodu wzrostu kosztów budowy realizacja inwestycji oznaczała dla nich straty lub nawet bankructwo.

Faktem jest, że w tym roku mocno podrożały niektóre materiały konstrukcyjne (np. cegły i bloczki) oraz koszty robocizny. Redaktor naczelny miesięcznika "Licz i buduj" Aleksander Sztorm, powołując się na dane wydawnictwa Sekocenbud, które od 20 lat monitoruje ceny w budownictwie, poinformował nas, że w pierwszym półroczu tego roku koszty budowy budynków wielorodzinnych wzrosły - w zależności od regionu kraju - od ok. 12 (w woj. zachodniopomorskim) do blisko 19 proc. (w woj. mazowieckim).

- Niektórzy deweloperzy próbują wykorzystać tę sytuację - uważa prezes firmy doradczej Reas Kazimierz Kirejczyk. Jego zdaniem podwyżki nie powinni domagać się deweloperzy, którzy właśnie kończą inwestycje, a pieniądze na nie brali od swoich klientów. - Ponieważ, finansując budowę z wpłat klientów, deweloper w ten sposób podzielił się z nimi ryzykiem, to należy im się premia w postaci niższej ceny mieszkania - mówi Kirejczyk.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.