Mróz pożarł nam owoce

Klęska w sadach. Przymrozki zniszczyły nawet 90 proc. plonów. Ucierpiały jabłonie, grusze, śliwy, czereśnie, wiśnie, agrest, porzeczki... W niektórych regionach kraju mróz zniszczył też wczesne odmiany truskawek.

Sadownicy na długo zapamiętają długi weekend 2007. Twierdzą, że takich przymrozków, a właściwie mrozu, jaki mieliśmy na przełomie kwietnia i maja tego roku, nie było od kilkudziesięciu lat. Nocami temperatura spadała nawet do minus 10 stopni Celsjusza. Mróz spustoszył sady. - To klęska. Prawdziwa tragedia - załamują ręce sadownicy z niemal wszystkich regionów kraju. Prognozują, że owoców będzie w tym roku niewiele, a ich ceny będą zapewne wysokie.

Świętokrzyskie słynie z sadów owocowych. Te największe, gdzie rosną jabłonie, znajdują się w okolicach Sandomierza, m.in. w gminie Dwikozy. Ostatnie przymrozki to dla sadowników katastrofa. W gospodarstwach sadowniczych szacuje się, że przemarzło około 60-70 proc. upraw.

- Próbowaliśmy coś robić, ludzie palili ogniska, żeby zadymić sady, ale to nic nie dało, bo temperatura spadła do minus 7 stopni - mówi Marcin Zimoląg, właściciel 6 hektarów sadów w Gorzyczanach pod Sandomierzem. Swoje straty ocenia na blisko 60-90 proc. - To wynik tego, że pąki zakwitły za wcześnie, a przyczyniła się do tego wyjątkowo łagodna zima. Gdyby pąki zakwitły choć tydzień później, nie byłoby problemu. Jak ktoś nie miał zapasów z ubiegłego roku, to będzie miał kłopot z utrzymaniem rodziny. U mnie jabłek może jeszcze trochę zbierzemy, ale pod warunkiem, że nie będzie już mrozów. Na gruszki już nie ma szans - mówi Zimoląg.

Nie lepiej jest w innych regionach kraju. W tej sytuacji Związek Sadowników chce ogłoszenia klęski żywiołowej i wsparcia gospodarstw. W liście do premiera Kaczyńskiego sadownicy tłumaczą, że przymrozki wystąpiły w najgorszym terminie tuż przed lub w czasie kwitnienia drzew owocowych. Teraz, ich zdaniem, wielu gospodarstwom grozi bankructwo, bo korzystały z kredytów, których przy braku plonów nie będą miały z czego spłacać. Ostrzegają, że skutki mrozów, które zniszczyły plantacje, odczują też firmy współpracujące z sadownikami. Związek poprosił wojewodów: mazowieckiego, lubelskiego, świętokrzyskiego, łódzkiego, małopolskiego, wielkopolskiego, dolnośląskiego i kujawsko-pomorskiego o uznanie tych województw za obszar klęski żywiołowej.

O pomoc dla gospodarstw dotkniętych klęską sadownicy zaapelowali też do wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. W czasie niedzielnej konferencji prasowej Lepper obiecał sadownikom pomoc państwa. Poszkodowani mają dostać ulgi w spłacie kredytów polegające m.in. na dwuletniej karencji w spłacie kredytu i wydłużeniu okresu spłaty. Nowe kredyty na wznowienie produkcji miałyby być spłacane przez pięć lat. Lepper zapowiedział też, że będzie zabiegał w Brukseli o utworzenie "funduszu klęskowego" właśnie na takie wypadki jak tegoroczna fala wiosennych mrozów. Wicepremier powiedział też, dziennikarzom, że dostał informacje o trzech samobójstwach sadowników załamanych poniesionymi stratami.

Jeszcze w niedzielę o pomocy dla poszkodowanych sadowników minister rolnictwa miał rozmawiać z premierem Kaczyńskim.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.