mBank ma sieć komórek

Nowy operator telefonii komórkowej wszedł na rynek. To mBank Mobile, własność największego polskiego banku internetowego

Należący do BRE mBank ma już 1,2 mln klientów. Teraz nabrał apetytu na wart 20 mld zł rocznie rynek telefonii komórkowej.

W środę mBank Mobile zaoferował połączenia telefoniczne. Ceny nie powalają na kolana - 66 gr za minutę i 20 gr za SMS (minuta w Orange Go kosztuje 60-80 gr, zaś w Heyah 60-68 gr). Nowa sieć odróżnia się od konkurencji prostą, jednolitą stawką - tyle samo zapłacimy wewnątrz sieci i za połączenia do innych operatorów. - Naszą ofertę kierujemy głównie do klientów mBanku. Chcemy ich mocniej przywiązać i zaoferować integrację różnych usług w jednym miejscu - mówi rzecznik mBanku Magdalena Ossowska.

mBank chce zdobyć ponad 160 tys. użytkowników swej sieci komórkowej do końca przyszłego roku i ma już wtedy przynosić zyski.

Kluczem do sukcesu ma być powiązanie oferty komórkowej z bankową. Klienci doładowujący komórki za pośrednictwem mBanku otrzymają 10 proc. rabatu na usługi telefoniczne, zamawiający kartę kredytową mBanku - 100 minut gratis, zaś kredyt hipoteczny - nawet 500 minut. Z kolei każde 100 zł płatności kartą kredytową to trzy minuty połączeń gratis.

- Liczyłem na coś więcej. Firma powinna jeszcze bardziej odróżnić się od obecnych graczy na rynku, np. wprowadzając większe możliwości płatności przez komórkę - ocenia Przemysław Stangierski z firmy analitycznej AT Kearney (obecnie za pośrednictwem mBanku można przez komórkę tylko sprawdzić saldo czy przeprowadzić zdefiniowany przelew).

mBank Mobile zaproponował klientom tylko usługi przedpłacone (pre-paid). Konto można doładować dowolną kwotą - od 1 do 500 zł. Startery oraz telefony Nokia bez simlocka można kupić na stronie www.mobile.pl. Karta SIM dotrze pocztą, podobnie jak w przypadku wysyłki kart płatniczych mBanku. Miesięcznie trzeba wydać na połączenia i SMS-y co najmniej 20 zł.

- Plany nowego operatora nie wydają się zbyt ambitne, zważywszy na to, jak wielu klientów ma mBank - mówi rzecznik sieci Orange Jacek Kalinowski. - Operatorzy sięgają teraz do różnych niszy i po coraz mniej zasobnych klientów.

Nowy gracz na rynku komórek jest tzw. wirtualnym operatorem. Nie musi więc latami budować sieci przekaźników, a odpłatnie korzysta z infrastruktury Polkomtela, właściciela sieci Plus i Sami Swoi. Własną infrastrukturę ma jeszcze PTC, operator sieci Era i Heyah, a także Centertel, właściciel Orange. Własne przekaźniki stawia też P4, przedsięwzięcie Netii i funduszu Novator, które zapowiedziało swój start w I kwartale przyszłego roku.

Wówczas mogą też pojawić się na rynku kolejni gracze, którzy - podobnie jak mBank, chcą odpłatnie korzystać z cudzej sieci. To m.in. firma telekomunikacyjna MNI, znana głównie z obsługi serwisów SMS-owych i telefonicznej rozrywki, największy po TP SA operator stacjonarny Dialog, satelitarna platforma telewizyjna Cyfrowy Polsat. Ambitne plany na tym rynku ma też Onet, największy portal w Polsce, komunikator Gadu-Gadu, czy sieć multimedialnych salonów Empik. W ślady mBanku może też niedługo pójść jego główny konkurent - należący do PKO BP internetowy bank Inteligo.

Skąd taki wysyp nowych operatorów? Trzej krajowi giganci nie byli dotąd zainteresowani, aby im ktoś podbierał potencjalnych klientów. I blokowali rynek. Rynek się jednak nasycił - w przyszłym roku w Polsce będzie więcej komórek niż Polaków. Coraz trudniej pozyskiwać nowych klientów. Lepiej więc zdać się na firmy z silnymi markami, np. hipermarkety czy stacje telewizyjne i inkasować pieniądze za obsługę lub hurtowo sprzedawane minuty. Że to się opłaca, pokazują przykłady z innych krajów UE, gdzie nowi operatorzy wirtualni wyrastają jak grzyby po deszczu. Najbardziej znany jest brytyjski Virgin Mobile należący do biznesmena Richarda Bransona. Firmy te zręcznie łączą swoje podstawowe usługi z telefonicznymi. Np. w szwajcarskiej sieci supermarketów COOP, gdy płacisz w kasie, ekspedientka zawsze zapyta cię: "Punkty na zakupy czy minuty gratis u naszego operatora?".

Copyright © Agora SA