Cichy polski e-handel kwitnie przed świętami

Dla internetowego handlu zaczyna się najgorętszy okres - przedświąteczne zakupy. Ale polskie e-sklepy są jeszcze zbyt słabe, by wykorzystać tę okazję do energicznej walki reklamowej o klienta

Do Wigilii zostało niespełna półtora miesiąca. Dla sklepów internetowych (szacuje się, że działa ich w Polsce ok. 800) zaczyna się najważniejszy czas w roku. Z doświadczeń poprzednich lat wynika, że najbliższe pięć tygodni przyniesie im średnio jedną trzecią całorocznych przychodów. Da też szansę na zdobycie nowych klientów, którzy spróbują e-zakupów, a potem do ulubionego sklepu będą powracać przez długie lata.

- W internecie zdarzają się sklepy, które właśnie przed świętami wypracowują prawie 90 proc. rocznych zysków - mówi Łukasz Narożny z serwisu Ceneo.pl, porównującego ceny towarów w poszczególnych e-sklepach. - Osoby zmęczone przedświąteczną gorączką zakupów i tłokiem w tradycyjnych sklepach często wybierają wygodniejsze zakupy przed komputerem i ekranem.

- Przygotowania do szczytu rozpoczęliśmy już na początku roku - mówi Krzysztof Jerzyk, wiceprezes największego polskiego e-sklepu Merlin.pl. - Zautomatyzowany system nadawania przesyłek zwiększył kilkukrotnie wydajność magazynu. Poprawiliśmy opakowania, tak aby wyeliminować każdy zbędny ruch pracownika - wylicza Jerzyk. Zamówienia na świąteczne przesyłki z gwarancją dostawy przed Gwiazdką Merlin ma przyjmować do 20 grudnia.

Przemysław Szydłowski, szef wrocławskiego sklepu Hoopla.pl z AGD, RTV i elektroniką, oczekuje przed świętami nawet trzykrotnego wzrostu obrotów. - Zatrudniamy na ten okres dodatkowe siły, głównie do realizacji zamówień oraz logistyki. To bardzo ważne, żeby w okresie największego obciążenia utrzymać dobrą obsługę klienta - mówi.

Logistyczne wąskie gardło to problem powtarzający się przed świętami rok w rok. Nawet w USA, gdzie według firmy badawczej Forrester Research wartość świątecznego detalicznego e-handlu sięgnie w tym roku aż 27 mld dol. (roczny wzrost o 23 proc.), sklepy wciąż miewają problemy z dostawami. W badaniu Forrestera aż 15 proc. klientów skarżyło się w poprzednim sezonie na opóźnione przesyłki.

W zeszłym roku zainteresowania klientów nie doszacował Empik.com, czyli internetowe ramię Empiku. Sklep już na wiele dni przed Wigilią przestał przyjmować świąteczne zlecenia w obawie, że nie zdąży ich na czas dostarczyć. Według szefa Empik.com Tomasza Ciska w tym roku cała firma zmieniła system logistyczny. - Zaczynamy sezon świąteczny od poniedziałku, spodziewam się cztero-, pięciokrotnego wzrostu zamówień. Jesteśmy gotowi, by przyjmować je i realizować do ostatnich dni przed świętami - zapowiada Cisek.

Detaliczny handel elektroniczny rośnie na całym świecie. Według cytowanego przez agencję Reuters Jamesa Ropera, szefa organizacji e-handlowej Interactive Media in Retail Group, w Wlk. Brytanii zakupy internetowe dla wielu osób stały się już nieodłączną częścią świąt bożonarodzeniowych. Prognozy przewidują, że przez dziesięć tygodni przed świętami 25 mln Brytyjczyków zostawi w internecie 7 mld funtów - to 40 proc. więcej niż rok temu i ponad dwukrotnie więcej niż w 2004 r. Ze wspomnianych szacunków analityków Forrestera wynika, że w USA za pięć lat blisko co dziesiąty dolar wydawany na świąteczne prezenty będzie wpływał do sklepów w internecie.

Handel online szybko rośnie także w Polsce. W 2006 r. według szacunków organizacji IAB Polska jego wartość wyniosła 3,1 mld zł, na ten rok prognozowano już 4,15 mld zł (większość to towary sprzedawane na serwisach aukcyjnych, głównie Allegro.pl, ale także w zwykłych e-sklepach). Firma badawcza Gemius szacuje, że choć na razie e-handel to tylko 1 proc. wartości całego handlu detalicznego w Polsce, to w 2010 r. jego udział wzrośnie do ponad 4 proc. Już teraz co trzeci z Polaków korzystających z internetu robi czasem zakupy w sieci. A nie ma wątpliwości, że odsetek ten będzie rósł, podobnie zresztą jak odsetek internautów w społeczeństwie. Internet staje się coraz bardziej popularny i wyraźnie odzyskał w tym roku względy inwestorów.

Tyle że tego boomu w Polsce w ogóle nie widać.

Od 20 października bardzo dużą wizerunkową kampanię reklamową prowadzi Merlin.pl - firma promuje się jako "sklep z wyobraźnią" w telewizji, prasie, na ulicznych billboardach. Kampania kosztowała aż 3 mln zł (dla porównania - w całym 2005 r. spółka wydała na promocję połowę tej kwoty). Reklamuje się także serwis aukcyjny Allegro.pl. Ale to wyjątki. Poza nimi niełatwo dostrzec jakiekolwiek reklamy, promocje internetowych zakupów i próby zachęcenia do nich nowych klientów. Trudno zgadnąć, że handel online rośnie, a sklepy stoją właśnie na progu kluczowego sezonu.

Krzysztof Jerzyk, Merlin.pl: - W Polsce poziom sprzedaży większości sklepów internetowych nadal jest tak niski, że po prostu nie mogą pozwolić sobie na reklamę.

O tym, że marki polskich sklepów internetowych są po prostu mało znane, świadczy choćby badanie Megapanel firmy Gemius. Na jednym z czołowych miejsc w rankingu popularności jest w Polsce amerykański Amazon.com. Wyprzedzają go tylko serwisy aukcyjne Allegro i eBay.pl, sklep Merlin.pl oraz pasaże handlowe największych portali Onet.pl i WP.pl (skupiające dziesiątki lub setki e-sklepów). Cała reszta jest niżej. Tym bardziej przydałaby się intensywna promocja.

- My na pewno będziemy przekonywać klientów, że aby kupić prezenty, nie warto stać w kolejkach - mówi Cisek. W Empiku do zakupów online mają w tym roku zachęcać m.in. świąteczne materiały promocyjne i katalogi dystrybuowane w tradycyjnych salonach sieci. Sklep uruchomi też promocję świąteczną - osoby, które wcześniej kupią prezenty online, dostaną specjalne punkty dające prawo do rozmaitych nagród.

- Myślę jednak, że prawdziwe kampanie reklamowe handlu internetowego zobaczymy w przyszłym roku. Są bardzo potrzebne, by ludzie dowiedzieli się, że w sieci można kupować, tak jak kiedyś z reklam mBanku i Inteligo dowiedzieli się, że można prowadzić rachunki bankowe online. Teraz jest najlepszy okres dla e-sklepów, by wypromować swoją markę. W przyszłym roku na rynku będzie już ciasno - mówi Cisek.

Copyright © Agora SA