Chińskie towary zalewają świat

Ponad 150 mld dol. - taka będzie nadwyżka eksportu Państwa Środka nad importem. Chińskie globalne imperium handlowe rośnie w siłę, potentaci się bronią

To, że w tym roku Chinom uda się wyeksportować towary o wartości wyższej o 150 mld dol., niż kupią z zagranicy, jest praktycznie przesądzone. W czwartek prognozy oficjeli z banku centralnego Państwa Środka podały chińskie dzienniki. Zapowiedzieli, że prognozy mogą być zrewidowane w górę! To rekord, który cieszy producentów z Shenzhen czy Szanghaju, ale przyprawia o ból głowy producentów w Unii, USA i pozostałych krajach rozwiniętych. Wartość unijnego handlu podwoiła się w latach 2000-05. W ub.r. sprowadziliśmy z Chin towary za 158 mld euro - i było to o ponad jedną czwartą więcej niż w roku 2004. W tym roku wzrost ma być podobny.

- Europa ma interes w tym, żeby Chiny były silne i żeby dostosować się do konkurencji stamtąd. Zadaniem Chin jest jednak zapewnienie, że ta konkurencja jest uczciwa - mówił Peter Mandelson, unijny komisarz ds. handlu. Zadowoleni z rosnących obrotów są importujący z Chin - m.in. wielkie sieci handlowe czy firmy, które produkują z chińskich podzespołów.

Mniej szczęśliwi są europejscy producenci, którzy muszą stawiać czoło fali taniego towaru. Dlatego Unia broni się cłami. Tak było z butami, których napływ z Chin Bruksela zmniejszyła w październiku cłami w wysokości 16,5 proc. (obuwie z Chin) i 10 proc. (buty z Wietnamu). - Poprawa jest znacząca. Wzrosła produkcja butów w Polsce, rentowność firm, spadła liczba osób zwolnionych. Cła pomogły, sytuacja była już dramatyczna - mówi Aleksandra Krysiak z Polskiej Izby Przemysłu Skórzanego. W ub.r. z zagranicy do Europy trafiło 1,9 mld par butów, w tym chińskich aż 1,26 mld!

A to tylko wierzchołek góry lodowej. Właśnie dlatego, w ramach wyrównywania szans w globalnej gospodarce, Unia, Kanada i USA zażądały otworzenia przez Chińczyków swego rynku części samochodowych - wartego ponad 19 mld dol. rocznie. Wszystkie te kraje mają z Chinami deficyt w handlu. Na razie Światowa Organizacja Handlu (WTO) zajmie się skargą. Jeżeli uzna, że żądanie otwarcia rynków jest zasadne, Chiny będą musiały dopuścić zagranicznych producentów na swój rynek.

Pytani o deficyt Chińczycy z reguły mówią, że muszą sprzedać dużo tanich podkoszulek i butów, by kupić jeden samolot Airbusa. W grudniu w Paryżu premier Wen Jiabao podpisał umowę na 150 maszyn typu A-320. Wczoraj w Pekinie Chińczycy kupili następne 150 maszyn tego typu. Ten i 12 innych kontraktów przywiózł ze sobą do Chin Jacques Chirac. Francuski prezydent powtórzył, że czas znieść unijne embargo na broń nałożone w 1989 r. i że będzie o to zabiegał w Unii. Kontrakt monstrum podpisał też francuski Alstom, producent taboru kolejowego. Chiny kupią od niego 500 lokomotyw o wartość kontraktu 1,2 mld euro oraz turbiny, z których część będzie produkowana we Francji, a część w Chinach. Podobna sytuacja dotyczy airbusów 320. Część będzie montowana w Tianjin, 10-milionowej metropolii nad zatoką Bohai.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.