Możejki to wciąż łakomy kąsek

Straty wywołane pożarem w Możejkach mogą wynieść nawet 47,5 mln dol. W wyniku ograniczenia produkcji tegoroczne zyski spadną o 38 mln dol. Czy zakup litewskiej rafinerii wciąż się Orlenowi opłaca?

PKN Orlen miał przejąć rafinerię w Możejkach za 2,34 mld dol. najpóźniej w I kwartale 2007 roku. W blaskach fleszy dwa tygodnie temu prezes Orlenu Igor Chalupec przekazał prezydentowi Litwy kopię wniosku do Komisji Europejskiej o wydanie zgody na ten zakup.

Orlen - inwestor bez ropy

Rafineria w Możejkach to największa firma krajów nadbałtyckich. Jeszcze kilka dni temu jej potencjał przerobowy wynosił 10 mln ton ropy rocznie. Została wystawiona na sprzedaż z powodu bankructwa Jukosu (właściciela pakietu większościowego). Razem z rafinerią do kupienia był naftoport w Butyndze, 90-km rurociąg łączący obie instalacje, 400-km rura łącząca rafinerię z łotewskim portem w Windawie oraz sieć 36 stacji benzynowych Ventus. W przetargu na zakup 53,7 proc. akcji od upadłego Jukosu i 30,66 proc. od rządu litewskiego Orlen pokonał rosyjskie spółki Łukoil i TNK-BP oraz powiązany z Gazpromem kazachski KazMunaiGaz. Zaoferował o ponad miliard dolarów więcej niż każdy z konkurentów.

Przejęcie Możejek ma fundamentalne znaczenie strategiczne dla Orlenu. Jeżeli kupiłby ją któryś z koncernów rosyjskich, do północnej części Polski zaczęłoby napływać tanie paliwo z Litwy. Rosjanie mogliby sobie pozwolić na sprzedawanie go po minimalnych kosztach. Zagrożona zostałaby pozycja nie tylko PKN, ale i dużo słabszej Grupy Lotos. W najczarniejszym scenariuszu rosyjskie firmy mogłyby tak osłabić pozycję obu spółek, że stałyby się one łatwymi obiektami do przejęcia.

Gdy Orlen wygrał walkę o Możejki, część Litwinów cieszyła się z szansy na niezależność od kaprysów rosyjskich oligarchów. Wskazywali, że rafineria wiąże się z koncernem z Unii Europejskiej, największą firmą Środkowo-Wschodniej Europy z bardzo dobrymi wynikami finansowymi. Przypominali, że zysk Orlenu rośnie - w 2004 r. wyniósł 2,4 mld zł, w ubiegłym 2,7 mld. Wyliczali dotychczasowe inwestycje koncernu poza Polską: zakup za 140 mln euro 500 stacji benzynowych w Niemczech oraz za 480 mln dol. 63 proc. czeskiego Unipetrolu wraz z siecią 315 stacji detalicznych Benzina.

Przeciwnicy transakcji pytali krótko: co to za klient, który nie ma ropy?

Zapewnienie stałych dostaw surowca to dziś dla Litwinów kluczowa kwestia. Są rozgoryczeni, że Rosjanie zakręcili im kurek rurociągu Przyjaźń. - Ponoć w czerwcu nagle, na rozgałęzieniu w kierunku Litwy, poważnie się uszkodził. Tania rosyjska ropa płynie nim na Białoruś, płynie na zachód Europy, a do Możejek nie - martwią się. I nie dopłynie przynajmniej do lutego 2007. A może i dłużej, bo pierwszy, wrześniowy termin zakończenia remontu nie został dotrzymany.

Wstrzymanie rosyjskich dostaw, paradoksalnie, pokazało jednak siłę litewskiej rafinerii. Paul Nelson Smith, dyrektor generalny Możejek, tłumaczy, że produkcja może odbywać się bez zakłóceń w oparciu o supernowoczesny naftoport w Butyndze o rocznej mocy przerobowej do 14 mln ton surowca. Został wybudowany w końcu lat 90. i przyjmuje tankowce o wyporności do 150 tys. ton 7 km od wybrzeża. Przez rurociąg surowiec pompowany jest do wybudowanych 2 km w głębi lądu pięciu magazynów o łącznej pojemności 290 tys. m sześc. Stamtąd 90-km rurociągiem - do rafinerii w Możejkach. Dzięki dostawom tą drogą rafineria może pracować pełną parą, ale niestety - to sporo kosztuje. Cena ropy dowożonej tankowcami jest powiększona o koszty transportu - mniejsze w przypadku tej, która do Możejek przypływa z Rosji, większe tej z Wenezueli. Jeszcze droższy jest surowiec dowożony koleją z Rosji i Kazachstanu.

Litewska rafineria od 2003 roku wypracowuje zyski. Z początkowych 72 mln dol. doszła w ub. roku aż do 319 mln dol. W tym roku zainwestowała w budowę nowej kolumny do produkcji benzyn i remont rurociągu. Po odliczeniu kosztów inwestycyjnych miała zamiar zarobić 205 mln dol.

Odbudowa, a potem jeszcze 1,5 mld dol.

Dobre wyniki rafinerii w ostatnich latach to głównie zasługa eksportu - 41 proc. wyprodukowanej w Możejkach benzyny trafia do Europy Zachodniej, a 19 proc. do USA. Prognozy zysków na 2006 rok uwzględniały koszty utrzymania 400-hektarowej rafinerii oraz 3,5-tysięcznej załogi ze średnią pensją 1,1 tys. euro.

Nie brały jednak pod uwagę niezbędnych remontów 30-letnich poradzieckich instalacji. Te najpilniejsze będą kosztować 150 mln dol. Kompleksowa modernizacja pochłonie miliard dolarów!

Kolejne 250 mln dol. może kosztować przyłączenie litewskiej rafinerii do rurociągu Odessa - Brody - Płock, którego domaga się zarząd Możejek. Dzięki temu firma zyskałaby niezależność od Przyjaźni. Dodatkowe dziesiątki milionów dolarów Orlen chce przeznaczyć na stworzenie profesjonalnych sieci stacji paliw, które mogłyby konkurować z wyrastającymi jak grzyby po deszczu skandynawskimi Statoilami i tanimi rosyjskimi Łukoilami. A to oznacza dla PKN kolejne kredyty.

- Tylko obsługa tego podstawowego kredytu, na zakup rafinerii, musi się wiązać z generowaniem odpowiednich przychodów. Będzie on bowiem zabezpieczony na aktywach Możejek, co wraz ze spadkiem parametrów operacyjnych, czyli cen ropy oraz marż rafineryjnych, może spowodować, że Orlen będzie musiał je wesprzeć innymi aktywami, np. w Polsce. A Orlen będzie w przyszłym roku generował mniejsze przychody i zyski niż w 2006r. - przestrzega Maciej Janiec, ekspert z ReAKKT - Research, Analysis & Strategy.

W wyniku pożaru produkcja rafinerii zmalała z 27,4 do 15 tys. ton dziennie, a prognozowane tegoroczne zyski o kolejne 38 mln dol., do 167 mln dol. To spowodowało, że Orlen zaczął rozważać możliwość renegocjacji ceny.

Przeciwko temu protestuje minister gospodarki Litwy Vytas Navickas. Twierdzi, że Możejki szybko staną na nogi. - Wieża destylacyjna ma być odbudowana przed końcem roku, więc nie ma powodu do zmiany ceny ani terminu sfinalizowania transakcji - uważa Navickas. Orlen zdecydował o przesunięciu podpisania umowy o finansowanie z bankami, chcąc przeanalizować nową sytuację. Polski koncern powołuje się na zapis w umowie mówiący o możliwości zmiany ceny w przypadku "znacznego obniżenia wartości firmy". Rząd Litwy nie godzi się na to, twierdząc, że "obniżenie zysków" nie mieści się w tym zapisie. Maciej Janiec, ekspert z ReAKKT - Research, Analysis & Strategy, tłumaczy, że rząd litewski zrobi wszystko, by utrzymać cenę, bo to on w tej chwili jest największym przegranym. - Pożar zmniejszy przychody. A to z kolei przełoży się na mniejsze wpływy z tytułu podatków. Do tego dochodzi niższa dywidenda za 2006 rok należna rządowi Litwy jako udziałowcowi - wylicza.

Niewykluczone, że podobnych katastrof może być więcej. Kilkudziesięcioletnie rurowe konstrukcje pełne są tłustych, brudnych plam. Powietrze w rafinerii przesiąknięte jest duszącą ropą. Nietrudno tu o kolejny samozapłon. - Czy scenariusz opracowany przez Orlen zawiera dodatkowy bufor na zdarzenia losowe, takie jak pożar? - zastanawia się Maciej Janiec.

Decyzje trzeba podjąć w ciemno

Jeśli Orlen kupi Możejki, będzie największą firmą w branży rafineryjno-petrochemicznej w Europie Środkowo-Wschodniej. Mimo to Maciej Janiec zastanawia się, czy dziś zakup Możejek ma ekonomiczny sens. - Planowane przychody rafinerii są coraz bliższe kosztów kredytu, który musi być zaciągnięty na zakup litewskiej firmy - tłumaczy. Jednak Alfred Adamiec, ekspert firmy Nationwide, radzi, by na tę transakcję spojrzeć z długoletniej perspektywy. - W okresie dwu-trzyletnim Możejki rzeczywiście mogą mieć problem z wypracowaniem zysku. Ale przy tego typu strategicznych działaniach analizuje się kwestie zysku w perspektywie dłuższej niż dziesięć lat. Orlen może pozwolić sobie na sfinansowanie tej inwestycji, wspierając się nisko oprocentowanym kredytem, sprzedając pakiet Polkomtelu czy chociażby decydując się na nową emisję akcji - tłumaczy.

Co na to Orlen? Wczoraj nie odpowiedział na żadne zadane przez "Gazetę" pytanie.

Gitanas Nauseda, analityk, główny doradca prezesa banku Vilniaus Bankas SEB, twierdzi, że Orlen ma prawo wycofać się z transakcji do 30 grudnia br. Nie sądzi jednak, by do tego doszło. - Orlen to firma poważna, która stworzyła poważny plan strategiczny zaistnienia w tej części Europy, a wycofanie się z tej transakcji unicestwi ten plan. Koncern musi brać pod uwagę zapłatę pełnej dotychczas ustalonej kwoty, bo rząd litewski nie zgodzi na obniżenie ceny - tłumaczy. Dodaje, że istotne jest teraz stanowisko firm ubezpieczeniowych, które podliczą ostateczne straty i zadecydują o wysokości wypłaty odszkodowania - wyjaśnia. To stawia Orlen w słabszej pozycji negocjacyjnej, tym bardziej że rząd Litwy nie wyklucza odstąpienia od umowy i związania się z nowym partnerem.

Rafineria wykupiła polisy w trzech brytyjskich firmach: Liberty International Underwriters, AIG Europe (UK) Limited i SCOR UK Company Limited.

Firmy ubezpieczeniowe najprawdopodobniej podejmą decyzje dopiero w połowie stycznia 2007. - Ubezpieczyciele powołali komisje i badają sprawę. Dostarczyliśmy im wszelkie dokumenty i zaoferowaliśmy pomoc w badaniu miejsca awarii. Ile potrwa badanie, nikt nie wie. Nieoficjalnie mówi się, że nie mniej niż trzy miesiące - podaje Giedrius Karsokas, rzecznik Możejek.

Copyright © Agora SA