Supernadzór już pracuje

Komisja Nadzoru Finansowego na pierwszym posiedzeniu obradowała w niepełnym składzie. Wciąż brakuje przedstawiciela resortu pracy

- Instytucja nieszukająca słabych stron, lecz tworząca standardy dla sprawnego rynku finansowego - tak widzi KNF jej szef Stanisław Kluza. Chciałby, aby w działaniu choć w części przypominała brytyjskiego nadzorcę instytucji finansowych - FSA (Financial Services Authority).

KNF to nowy urząd regulujący polski rynek finansowy. Przed trzema tygodniami przejął kompetencje dwóch dotychczasowych komisji kontrolujących spółki giełdowe, fundusze i firmy ubezpieczeniowe. Z końcem przyszłego roku KNF przejmie też nadzór nad bankami.

- Nie mamy żadnych większych zaległości, które miałyby konsekwencje dla rynku finansowego. W drugiej połowie miesiąca powinniśmy wyczyścić przedpole z nagromadzonych bieżących spraw - mówił w świetle jupiterów Kluza.

Obecnie szef supernadzoru spotyka się z szefami departamentów, aby ocenić ich kompetencje. Zwolnień raczej nie będzie. - Panuje duża rotacja wśród pracowników. Możliwe, że przeprowadzimy rekrutacje na wyższych uczelniach - mówił Kluza.

Na inauguracyjnym posiedzeniu Komisja podjęła pierwsze decyzje. Omówiła regulamin KNF. Ustaliła średnią ważoną stopę zwrotu dla funduszy emerytalnych za ostatnie trzy lata - wyniosła prawie 46 proc. Okazało się też, że żaden z właścicieli 15 działających w kraju funduszy emerytalnych nie będzie musiał dokładać do interesu. Wszystkie OFE zarobiły więcej, niż wymagają przepisy (minimum to niecałe 23 proc.).

Poza Kluzą w posiedzeniu udział wzięły cztery osoby z siedmioosobowego składu: Iwona Duda, zastępca przewodniczącego Marcin Gomoła, drugi zastępca Arkadiusz Huzarek, przedstawiciel ministra finansów Jerzy Pruski, wiceprezes NBP.

Zabrakło prof. Henryka Ciocha, prawnika nominowanego przez prezydenta. Reprezentanta wciąż nie ma Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS). W piątek przez chwilę był nim Michał Stępniewski. Po kilkudziesięciu godzinach resort pracy wycofał tę rekomendację. Powód? Konflikt interesów Stępniewskiego, który zasiada w zarządzie Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych PKO. Nie wiadomo, czy Stępniewski odmówił rezygnacji z tego stanowiska, czy też resort z własnej inicjatywy wycofał mu rekomendację, kiedy dowiedział się, gdzie on pracuje.

Stępniewski był jednym z lepiej ocenianych przez finansistów kandydatów do KNF na tle innych, mało znanych członków Komisji. Był długoletnim pracownikiem Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, bliskim współpracownikiem jej szefa Jacka Sochy, a przez dwa miesiące także wiceministrem skarbu w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Nowego kandydata resort pracy wyłoni w ciągu 2-3 dni.

Następne posiedzenie KNF odbędzie się już w piątek. Kolejne - w przyszłym tygodniu. Sprawą prezesa PZU Jaromira Netzela, który oczekuje na akceptację KNF, regulator zajmie się najwcześniej pod koniec października.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.