Ile e-bukmacherzy zarobili na mundialu?

Ok. 10 mln zł wpłynęło w czasie mundialu na konta polskojęzycznych internetowych serwisów bukmacherskich - szacują analitycy grupy badawczej Gemius. To skromniejszy wynik, niż można by przypuszczać

Serwisów e-bukmacherskich w polskim internecie działa już co najmniej kilkanaście. Należą do firm e-hazardowych (niekiedy dużych giełdowych koncernów) zarejestrowanych za granicą i działających na podstawie tamtejszych licencji. Jak duże pieniądze wypływają do nich z Polski - nie wiadomo. Analiza grupy Gemius przeprowadzona przy okazji czerwcowych piłkarskich mistrzostw świata to pierwsza próba oszacowania skali tego biznesu. Niestety, ujawniono tylko niepełne i wyrywkowe dane.

Zakłady bukmacherskie online zyskują coraz większą popularność - twierdzą autorzy badania. Według ich analiz liczba internautów odwiedzających serwisy e-bukmacherskie wzrosła w czerwcu tego roku ponaddwukrotnie w porównaniu z kwietniem i o blisko 20 proc. w porównaniu z majem. Ilu ich było konkretnie? - to tajemnica Gemiusa. Z podawanych wcześniej informacji wiadomo jednak, że np. Unibet, jeden z najpopularniejszych serwisów e-bukmacherskich, miał w maju w Polsce około 190 tys. użytkowników. Mówimy więc o setkach tysięcy osób.

Z opracowania wynika, że przed mistrzostwami świata zamiar zawierania w internecie zakładów związanych z mundialem deklarowało 4 proc. dorosłych internautów. - Jeżeli tylko co druga z tych osób rzeczywiście zdecydowała się na zawarcie zakładu, to na podstawie deklarowanych na ten cel wydatków [ich wysokość to kolejna tajemnica, ale z wyliczeń wynikałoby, że chodzi o mniej więcej 50 zł] można oszacować, że na konta internetowych serwisów bukmacherskich w trakcie mistrzostw świata wpłynęło co najmniej 10 mln zł - mówi autor badania Maciej Milewski. Dodajmy - mowa o wpływach, a nie zyskach (część pieniędzy z zakładów wraca do obstawiających w postaci wygranych).

Czy 10 mln zł w ciągu jednego miesiąca to dużo? Czerwiec był dla bukmacherów miesiącem wyjątkowym (mundial powoduje gwałtowny wzrost zainteresowania zakładami), zarazem popularność e-bukmacherów stale rośnie (i część pozyskanych podczas mistrzostw klientów zapewne pozostanie przy tej rozrywce). Przy takich założeniach można bardzo luźno oszacować, że w całym roku przychody te przekroczą 50-60 mln zł.

- Moim zdaniem to kwoty zaniżone - uważa Tomasz Piotrowski z serwisu Betsson.com. - Osobiście szacowałbym wpływy serwisów bukmacherskich w czasie mistrzostw na co najmniej 20-40 mln zł, a w całym bieżącym roku na ponad 100 mln zł. Oczywiście to luźne szacunki - zastrzega.

Dla porównania wartość całego tegorocznego rynku reklamy internetowej w Polsce specjaliści prognozują na około 210 mln zł. Z kolei przychody tradycyjnych punktów bukmacherskich w Polsce w 2004 r. wyniosły 641 mln zł. MF nie opublikowało jeszcze najnowszych danych, ale z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że w roku ubiegłym przychody te po raz pierwszy w historii nie wzrosły - właśnie w wyniku konkurencji ze strony bukmacherów online.

Dochody internetowych bukmacherów będą rosły - uważają analitycy Gemiusa. Jak pisaliśmy już wielokrotnie, zdaniem Ministerstwa Finansów są to transfery nielegalne. Ustawa o grach losowych w ogóle nie przewiduje możliwości przyjmowania i obstawiania zakładów w internecie, co z formalnego punktu widzenia czyni z grających przestępców skarbowych. Ale to martwe prawo. W praktyce urzędnicy, choć nie chcą zalegalizować e-bukmacherki, udają, że problemu nie ma. Przychodzi im to zapewne coraz trudniej, bo reklamy internetowych bukmacherów biją po oczach z ulicznych billboardów, wagonów warszawskiego metra, a nawet koszulek i spodenek piłkarzy. Ostatnio Bwin, jedna z większych firm tej branży, został oficjalnym sponsorem Legii Warszawa.

Copyright © Agora SA