TP SA po decyzjach UKE zwolni 10 tys. osób?

Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Anna Streżyńska bombarduje TP SA decyzjami, które mają przynieść obniżki cen telefonii i internetu. Dla TP SA może to oznaczać masowe zwolnienia pracowników

Jarosław Kaczyński to pierwszy szef polskiego rządu, który w exposé zapowiedział zdecydowane obniżki na rynku telekomunikacyjnym. - Trzeba, aby Polska była bliżej świata - mówił.

O wykonaniu tego zadania ma mu zameldować Anna Streżyńska, wcześniej niezbyt przezeń mile widziana, a popierana przez byłego premiera Marcinkiewicza. Streżyńska jest autorką telekomunikacyjnej strategii PiS. Po wyborach zadeklarowała, że Polacy zaoszczędzą łącznie 2-4 mld zł rocznie na połączeniach i internecie. Od maja swoje pomysły może wcielać w życie - została prezesem Urzędu Komunikacji Elektronicznej (wcześniej wielokrotnie krytykowanego za pobłażanie TP SA).

Więcej konkurencji na łączach

Szefowa UKE zaczęła energicznie porządkować sprawy, które powinny być już dawno załatwione przez urząd. Z powodu niektórych zapóźnień Komisja Europejska zdecydowała się nawet pozwać Polskę do unijnego Trybunału Sprawiedliwości.

Konkurencja w internecie. Pierwsza decyzja Streżyńskiej umożliwi abonentom TP SA dostęp do tańszego szerokopasmowego internetu oferowanego przez inne firmy. Ceny mają spaść o kilkanaście procent jeszcze w tym roku. Dlaczego? Dotąd konkurenci nie mieli wstępu na łącza monopolisty - musieli ciągnąć własne linie, co jest bardzo kosztowne. Teraz będą mogli kupować od TP SA dostęp do internetu z 51-proc. upustem. I sprzedawać pod swoją marką. Na te regulacje gigant natychmiast zareagował znaczną obniżką cen - zaproponował Neostradę o przyzwoitej szybkości 512 kb/s za 28 zł miesięcznie (cena promocyjna w pierwszym roku umowy).

Neostrada uwolniona od telefonu. TP SA wymagała dotąd od użytkowników Neostrady, by opłacali dodatkowo abonament telefoniczny w wysokości co najmniej 50 zł. Streżyńska uznała, że to bezprawne. Dostęp do internetu i usługa telefoniczna mają być rozdzielone. TP SA grozi, że w odpowiedzi podniesie cenę internetu np. o równowartość miesięcznego abonamentu. Problem w tym, że takiego cennika UKE może nie zatwierdzić. Rozdzielenie Neostrady i usługi telefonicznej jest najkorzystniejsze dla osób korzystających z taniej telefonii internetowej (wystarczy do tego komputer, słuchawki, mikrofon i odpowiedni program komputerowy).

Tańsze połączenia telefoniczne. TP SA musi obniżyć średnio o 35 proc. opłaty od alternatywnych operatorów za połączenia ich klientów z abonentami TP SA. W efekcie takie firmy jak Dialog, Netia czy Tele2 będą mogły zaoferować niższe ceny i tym samym zmusić giganta do obniżek.

Wolny abonament telefoniczny. Decyzja Streżyńskiej pozwala alternatywnym operatorom na przejęcie obsługi połączeń telefonicznych wraz z abonamentem (dotychczas mogli obsługiwać tylko poszczególne usługi, zaś klient i tak musiał opłacać abonament w TP SA). Będą kupować abonament od TP SA po cenach hurtowych - zbliżonych do połowy stawki detalicznej.

Zachowanie numeru. UKE zmusił operatorów komórkowych, by umożliwili użytkownikom telefonów na kartę zabieranie numeru przy zmianie sieci (dotychczas ten przywilej mieli tylko abonenci, prepaidowcy nie). Firmy obniżyły też cenę usługi ze 122 do 50-60 zł.

Biuro numerów. TP SA będzie musiała prowadzić ogólnokrajowe biuro numerów wszystkich sieci telefonicznych, również komórkowych, i wydać spis abonentów w formie książki i płyty CD. Usługa ma być oferowana na bazie telefonicznego biura numerów TP SA, czyli pod numerem 118 913 "przez 24 godziny przez 7 dni w tygodniu i po przystępnej cenie".

TP SA: idziemy do sądu!

Wymienione decyzje mają rygor natychmiastowej wykonalności, większość z nich musi wejść w życie najpóźniej w ciągu dwóch najbliższych miesięcy. W przeciwnym razie UKE może nałożyć na TP SA karę w wysokości do 3 proc. przychodów firmy. - Urząd nie będzie już przepraszał, że żyje, ale egzekwował prawo - deklaruje Streżyńska.

TP SA twierdzi, że nie zdąży tak szybko przygotować sieci, i już zapowiada zaskarżenie niemal wszystkich decyzji urzędu, a nawet roszczenia wobec skarbu państwa. - Też bym to robiła na ich miejscu, ale jesteśmy dobrze przygotowani - powiedziała nam Streżyńska.

Jakie będą jej kolejne kroki? Chce wymusić redukcję stawek w rozliczeniach między operatorami telefonii stacjonarnej a operatorami komórek. Dzięki temu powinny wreszcie stanieć połączenia na komórki. To jedyna decyzja, na której zyska TP SA, bo obecne rozliczenia są dla niej niekorzystne. Jeszcze w sierpniu UKE chce uwolnić tzw. ostatnia milę, czyli pozwolić konkurentom TP SA na odpłatne przejmowanie części infrastruktury TP SA, co mogłoby doprowadzić do dalszych obniżek cen usług.

UKE stara się o zwiększenie konkurencji także na rynku telefonii komórkowej. Streżyńska musi przeprowadzić nowy przetarg na częstotliwości GSM, bo ostatni nic nie dał - już po jego rozstrzygnięciu zwycięska spółka PKP zrezygnowała. Chce też umożliwić nowym operatorom komórkowym, tzw. wirtualnym, korzystanie z infrastruktury dotychczasowych sieci. Zwiększyłoby to liczbę graczy z trzech do nawet kilkunastu. Na razie obecni potentaci podpisali umowy tylko z P4 (Netia i islandzki fundusz Novator) i Cyfrowym Polsatem.

Będą zwolnienia w telekomunikacji?

Jeszcze wiosną tego roku bank inwestycyjny ING wydał pozytywną rekomendację "trzymaj" dla akcji TP SA, wyznaczając ich cenę docelową na 23,40 zł (obecnie to 20-21 zł). Bank stwierdził, że "przynajmniej w krótkiej perspektywie korzystne są opóźnienia w wyborze prezesa UKE i, co za tym idzie, opóźniająca się deregulacja rynku telekomunikacyjnego. (...) Możliwe, że wybór nowego regulatora może zająć jeszcze tygodnie, a nawet miesiące. To dobra wiadomość dla TP SA".

Po serii decyzji Streżyńskiej opinie analityków nie są już tak optymistyczne. BRE Bank w najnowszym raporcie wyznaczył cenę docelową tylko na 19,8 zł. Bank uważa, że w związku ze zmianami w rozliczeniach między operatorami gigant straci 170 mln w skali roku. Najważniejsze dla ostatecznego wyniku firmy sa jednak wpływy z połączeń telefonicznych. M.in. z powodu działań UKE mają się zmniejszyć w tym roku aż o 25 proc., do 3 mld zł, w kolejnym zaś - do 2,2 mld. "Spośród decyzji UKE największy wpływ na obniżenie naszych prognoz ma rozdzielenie opłat za dostęp do internetu i abonament telefoniczny, czego nie zakładaliśmy" - napisał analityk DI BRE Banku Michał Marczak.

Jakby tego było mało, TP SA musi ponieść poważne koszty przygotowania infrastruktury. Dyrektor departamentu relacji regulacyjnych TP SA Grażyna Piotrowska-Oliwa ocenia je na co najmniej 160 mln zł w skali roku.

Zdaniem Krzysztofa Kaczmarczyka, analityka Deutsche Banku, firma może ograniczyć inwestycje, bo będzie się bała, że ich owoce może zbierać ktoś inny. Nieuniknione są też zwolnienia: - W I kwartale tego roku Grupa TP SA zatrudniała 33,5 tys. osób, z czego 29,5 tys. w części stacjonarnej, a resztę w komórkowym Orange. Wnioski nasuwają się same. Dziesięciokrotnie mniejszy pod względem zatrudnienia Orange wypracował w ubiegłym roku 1 mld zł zysku, podczas gdy cała reszta firmy tylko o 300 mln zł więcej - mówi Kaczmarczyk.

Jego zdaniem w ciągu dwóch lat należy się spodziewać redukcji zatrudnienia w całej grupie o 10 tys. osób. Tylko taki ruch zapewni utrzymanie rentowności. - Teoretycznie firma może ją obniżyć, ale zarząd i akcjonariusze nie powinni do tego doprowadzić, bo to nie jest działalność charytatywna - mówi Kaczmarczyk.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.