Jesienią przybędzie trzecia platforma cyfrowa

W ciągu najbliższych miesięcy Polacy będą mogli oglądać telewizję poprzez kabel telefoniczny i wypożyczać filmy, nie ruszając się z fotela. Przybędzie też kanałów telewizyjnych.

W październiku Grupa ITI, właściciel m.in. stacji TVN, uruchomi nową platformę cyfrową konkurencyjną wobec Cyfry+ i Cyfrowego Polsatu. Mało tego - według naszych informacji zaoferuje nieznane dotąd Polakom usługi, m.in. wideo na żądanie (czyli możliwość ściągania do domu filmów i programów telewizyjnych), a także telewizję wysokiej rozdzielczości (HDTV), która dopiero zaczyna swoją karierę w Europie.

Trzy platformy to europejski rekord

Pierwsze informacje na temat nowej platformy cyfrowej medialny holding ma zaprezentować dziś. Udało nam się dowiedzieć, że dostawcą dekoderów będzie firma ADB mająca centrum rozwojowo-badawcze w Zielonej Górze, która zaopatruje w sprzęt m.in. włoską platformę cyfrową Sky Italia. Produkowane przez ADB dla ITI dekodery będą miały dysk twardy o pojemności 160 GB, co umożliwia nagranie ok. 80 godzin programu telewizyjnego. Operator zarezerwował już trzy transpondery na satelicie firmy Eutelsat i zamierza używać systemu kompresji danych (MPEG-4). - Na początek na platformie cyfrowej będzie kilka kanałów TVN i kilka zachodnich - twierdzą nasi rozmówcy.

Jak już pisaliśmy, TVN pracuje obecnie m.in. nad kanałem do nauki języków obcych, a Grupa ITI chce uruchomić kanał sportowy. Jeszcze w tym roku holding planuje zdobycie dziesiątków tysięcy abonentów.

- W tej chwili jest w Polsce miejsce na trzecią platformę. Ale jej wejście może spowodować, że w przyszłości gracze na tym rynku zaczną łączyć siły - uważa Aleksander Kutela, dyrektor generalny HBO Polska.

Bezpośrednia konkurencja ostrożnie komentuje pomysł ITI. - Jedynym rynkiem w Europie mającym dwie platformy cyfrowe jest obecnie Francja, ale i tam wkrótce będzie tylko jedna, bo TPS i Canal+ dostały zgodę na połączenie. U nas będą trzy, ale miejsce jest tylko dla jednej rentownej firmy, co byłoby korzystne również dla klientów, bo większy może zaoferować więcej programów i usług - mówi Dominik Libicki, prezes Cyfrowego Polsatu.

Zdaniem Kuteli szansą nowego gracza są zaawansowane usługi (np. wideo na żądanie), których do tej pory żaden z operatorów abonentom nie proponował. - Ze strony ITI dużą naiwnością byłoby sądzić, że istniejące na rynku platformy nie myślą o takich usługach - kwituje prezes Cyfrowego Polsatu.

Analitycy szacują, że zakup dekoderów, budowa stacji nadawczo-odbiorczej oraz koszty wynajmu miejsca na satelicie będą kosztować Grupę ITI ok. 150 mln zł. Do tego należy doliczyć zakupy i produkcję programów, marketing oraz budowę działu obsługi klienta. Nie wiadomo jeszcze, pod jaką marką będzie działać nowa platforma.

Apetyt telekomów

To kolejna odsłona walki o rynek telewizyjny. Filmy i programy można już oglądać za pośrednictwem zwykłych i satelitarnych anten, sieci telewizji kablowej, przez telefony komórkowe, a nawet... przez gniazdko telefoniczne.

Na rynku telewizyjnym kilka dni temu zadebiutował największy polski operator telekomunikacyjny TP SA. W zasięgu nowej usługi znajduje się na razie tylko połowa warszawiaków, czyli około 800 tys. osób, ale do jesieni liczba ta ma się zwiększyć dwuipółkrotnie. Aby oglądać telewizję poprzez sieć TP SA (na razie kilkanaście kanałów), trzeba opłacać abonament telefoniczny (najpopularniejszy to 50 zł miesięcznie) i samą usługę telewizyjną (w przypadku rocznej umowy to 57,90 zł miesięcznie i 29,90 zł dla klientów internetowej Neostrady). Zdaniem wiceprezesa firmy Alaina Carlottiego chce ona mieć do końca roku co najmniej 25 tys. klientów tzw. potrójnej usługi - telewizji, szybkiego internetu i telefonii w jednym kablu. Z podobnymi ofertami na koniec roku chcą być gotowi również inni operatorzy - Netia i Dialog.

- Oferta TP raczej uderzy w lokalne kablówki i internetowe sieci osiedlowe, które nie mogą sobie pozwolić na nowe, kosztowne usługi - mówi Bartłomiej Kasiński, dyrektor departamentu strategii i rozwoju w Multimedia Polska, jednej z największych sieci kablowych w Polsce.

Ma ona również sieć telefoniczną i już w kwietniu tego roku - jako pierwsza w Polsce - uruchomiła "telewizję przez telefon". - Przygotowywaliśmy się sześć miesięcy. Nie jest to usługa prosta technicznie. System trzeba składać z licznych klocków. Nasze wydatki na projekt to ponad 10 mln zł do końca tego roku - mówi Bartłomiej Kasiński.

Firma ma już około 700 klientów w Mielcu, Dębicy, Brzesku i Kutnie i chce zwiększyć ich liczbę do kilkunastu tysięcy do końca 2007 roku. Myśli także o sprzedaży tej usługi innym operatorom.

Filmy z gniazdka TP SA

Wiceprezes TP SA Alain Carlotti zapowiada, że użytkownicy usługi telewizyjnej będą mogli już w III kwartale korzystać z internetowej wypożyczalni filmów i programów, czyli wideo na żądanie. Pod koniec roku ma się pojawić kolejna usługa - internetowa wypożyczalnia gier.

Wideo na żądanie planuje także Multimedia Polska, ale raczej na początku przyszłego roku. - Ściągnięcie w ten sposób filmu będzie z pewnością droższe od filmu z wypożyczalni, bo wiąże się z wygodą dla klienta - mówi Bartłomiej Kasiński.

Jego zdaniem uderzy to w tradycyjne wypożyczalnie, które obecnie biorą zwykle za DVD z filmem od 5,5 do 11,5 zł. Już teraz mają się one nie najlepiej i na świecie ich przychody spadły w ciągu ostatnich trzech lat średnio o 10-30 proc. Jacek Więcki, prezes Beverly Hills Video, największej sieci wypożyczalni w Polsce (39 mln zł przychodów w ubiegłym roku): - Owszem, może nas to uderzyć, ale w USA wideo na życzenie działa od dziesięciu lat i zdobyło raptem 2 proc. rynku dystrybucji filmowej. Na tym rynku warunki dyktują wielkie studia filmowe. Poza tym wiele zależy od oferty i jakości filmów. Jeśli będzie gorsza od płyt DVD, to wielu klientów będzie wolało ściągnąć film nielegalnie, ale za darmo z internetu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.