W Polsce utrzymuje się 5 proc. wzrost

Jeszcze niedawno większość ekonomistów przypuszczała, że po świetnym pierwszym kwartale przyjdzie nam pogodzić się, że w kolejnych tempo wzrostu PKB nie było już tak imponujące. Tymczasem majowe wyniki przemysłu wywróciły do góry nogami te prognozy. I w drugim kwartale, i w całym 2006 r. gospodarka będzie rozwijać się w tempie 5 proc. PKB

Analitycy spodziewali się, że po kiepskim kwietniu majowe dane o produkcji przemysłowej będą wyraźnie lepsze. Różnica dni roboczych działała na korzyść tego roku - w 2005 r. brano więcej wolnych dni w związku z długim weekendem, poza tym przypadło wówczas Boże Ciało (w tym roku w czerwcu). Średnia prognoz produkcji wynosiła niespełna 14 proc. Tymczasem GUS podał, że firmy wyprodukowały i sprzedały towary warte aż 19,1 proc. więcej niż w maju ubiegłego roku! Nawet największy optymista wśród analityków nie spodziewał się takiego wyniku.

Ważne jest to, że nawet po uwzględnieniu m.in. różnicy w liczbie dni roboczych wzrost produkcji podskoczył z 10 do 15,6 proc. To najlepszy wynik od dwóch lat, ale w połowie 2004 r. Polskę ogarnęła gorączka zakupów napędzana obawami o wzrost cen po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Dziś przyczyny wzrostu produkcji są mniej przypadkowe.

W maju tego roku najlepsze wyniki zanotowali producenci sprzętu RTV (ponad 70-proc. wzrost), samochodów (40,6 proc.), wyrobów z surowców niemetalicznych (34,6 proc.), aparatury elektrycznej (29,3 proc.), wyrobów gumowych (22,6 proc.). W większości są to branże o dużym udziale sprzedaży eksportowej - nasze produkty znalazły za granicą swoich nabywców i mimo dosyć mocnego złotego eksport trzyma się doskonale.

Wielu ekonomistów bankowych podniosło więc swoje prognozy wzrostu PKB na drugi kwartał. - Możliwe jest osiągnięcie takiego wyniku jak w I kwartale, czyli 5,2 proc., a w całym roku nawet przekroczenie 5 proc. - mówi Marek Zuber, doradca ekonomiczny premiera.

Motorem wzrostu naszej gospodarki ma być konsumpcja i inwestycje. Zdaniem Larsa Christensena, ekonomisty Danske Banku, z kwartału na kwartał ich wzrost będzie przyspieszał. W ciągu trzech pierwszych miesięcy inwestycje wzrosły o 7,4 proc., nieco mniej od oczekiwań. - Ale to dlatego, że zima była długa i wiele prac rozpoczęto później. W drugiej połowie roku spodziewam się wysypu inwestycji. Wskazuje na to fakt, że najszybciej rośnie sprzedaż w firmach, które przygotowują tereny pod budowę (o 56,5 proc.) - wyjaśnia Zuber.

- Skoro bardzo szybko rośnie produkcja przemysłowa, to firmy będą skłonne angażować się w nowe projekty inwestycyjne. Poza tym pamiętajmy o dużych inwestycjach infrastrukturalnych - jak zaczniemy wykorzystywać fundusze np. na drogi, to będzie to też widoczne w statystyce - dodaje Józef Sobota, szef departamentu statystyki w NBP.

Wszystkie dostępne dane sugerują, że wzrost gospodarczy utrzyma się dłużej. Firmy spodziewają się większych zamówień i to zarówno z kraju, jak i z zagranicy. W końcu zaczęli więc zdecydowanie chętniej przyjmować nowych pracowników. W efekcie widać wyraźną poprawę na rynku pracy. W ciągu roku z rejestrów bezrobotnych ubyło 280 tys. osób (choć oczywiście część z nich pewnie wyjechała do pracy za granicę). Coraz mniejsze obawy o utratę pracy sprawiają, że ludzie są bardziej skłonni do wydawania pieniędzy, w tym na poważne, "strategiczne" cele jak mieszkania czy samochody.

Mają na to więcej pieniędzy, bo firmy coraz chętniej dają podwyżki. Wprawdzie dotyczy to głównie specjalistów i fachowców, których wysysają obce rynki, ale dynamika wzrostu płac przyspiesza. Obecnie wynosi 5 proc. w ujęciu rocznym. Ekonomiści sądzą, że w tym roku osiągnie poziom 7 proc. A to oznacza, że zakupy konsumentów w istotny sposób dołożą się do wzrostu gospodarczego.

Byłoby idealnie, gdyby nie obawa, że szybszy wzrost gospodarczy oznaczać będzie też wyższe ceny. Na razie inflacja jest niska (0,9 proc.), ale gdy spojrzeć na dynamikę cen produkcji, to jest ona wyraźnie wyższa (2,3 proc.). Rada Polityki Pieniężnej już bacznie się temu przygląda. - Trzeba się liczyć, że wraz z szybszym tempem wzrostu będzie narastała presja inflacyjna. Obecnie jest ona silniejsza niż miesiąc temu - powiedziała członkini RPP Halina Wasilewska-Trenkner w rozmowie z agencją Reuters.

Analitycy zwracają uwagę, że choć pensje rosną wyraźnie szybciej, to jednak towarzyszy temu wysoki wzrost wydajności pracy i niebezpieczeństwo gwałtownego wzrostu cen jest niewielkie. O obniżkach stóp możemy już jednak zapomnieć. - Być może czas zacząć myśleć o podwyżkach - zastanawia się Christensen.

Copyright © Agora SA