Kolej zrezygnowała z GSM

Telekomunikacja Kolejowa, spółka skarbu państwa i PKP, nie zbuduje nowej sieci komórkowej w Polsce. Nie znalazła partnerów do wielomiliardowego przedsięwzięcia

Telekomunikacja Kolejowa wygrała przed tygodniem przetarg na GSM, deklarując aż 510 mln zł. Według naszych informacji to dziesięciokrotnie więcej, niż oferowali konkurenci: Telefonia Dialog i Centertel.

W poniedziałek upłynął termin zgłoszenia się po wygrane częstotliwości. Tego dnia odbyło się walne Telekomunikacji Kolejowej, której właścicielami są skarb państwa (63,2 proc. udziałów) i PKP. Miało zatwierdzić inwestycję. Nie zatwierdziło.

Z rozesłanego po południu mętnego komunikatu dowiadujemy się, że zgromadzenie wspólników uznało przedsięwzięcie za "bardzo przyszłościowe", a Telekomunikacja Kolejowa "poprzez swoje usytuowanie w Grupie PKP ma możliwości technologiczne realizacji tego projektu", jednak "spółka nie ma dostatecznych gwarancji, by w chwili obecnej sfinansować to przedsięwzięcie".

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że "kolejarze" rozmawiali z bankami, partnerami branżowymi i dostawcami sprzętu, ale ostatecznie żaden z nich nie zdecydował się wyłożyć pieniędzy na projekt. Dlaczego z finalizowaniem takich negocjacji "kolejarze" czekali do rozstrzygnięcia przetargu, a nie wycofali się wcześniej? Dlaczego deklarowali za częstotliwości GSM tak astronomiczną kwotę? Przedstawiciele Telekomunikacji Kolejowej byli dla nas wczoraj nieuchwytni. "Kolejarze" stracą 500 tys. zł wadium wpłacone przy przetargu i koszty przygotowania dokumentacji.

O ich rezygnacji z wygranych częstotliwości szefowa Urzędu Komunikacji Elektronicznej Anna Streżyńska dowiedziała się od "Gazety". - Może lepiej, że zrezygnowali teraz, niż mieliby potem prosić o umorzenie opłat albo zwlekać z uruchomieniem sieci z braku środków - komentuje Streżyńska.

Jej zdaniem poprzednie kierownictwo urzędu (wcześniej był to URTiP), na czele którego stał Witold Graboś z SLD, źle rozłożyło akcenty w przetargu, preferując wysokość deklarowanej kwoty, a nie np. zwiększenie konkurencyjności na komórkowym rynku. To zmniejszyło zainteresowanie inwestorów. Teraz przetarg trzeba będzie powtórzyć. - Zrobimy to prawdopodobnie już w lipcu - zapowiada Streżyńska.

Byłaby to już trzecia próba sprzedaży pozostałych częstotliwości GSM. Resztę mają trzej operatorzy komórkowi Polkomtel (Plus i Sami Swoi), PTC (Era i Heyah) oraz Centertel (Orange). Ten ostatni wziął nawet udział w przetargu, bo chce odciążyć swą sieć w dużych miastach.

Dla Krzysztofa Kaczmarczyka, analityka Deutsche Banku, taki obrót sprawy nie jest zaskoczeniem. - Zaskoczeniem był ich start w przetargu oraz chęć inwestowania w telefonię komórkową. To byłoby bardzo ryzykowne i ekonomicznie nieuzasadnione. Wystarczy spojrzeć na kurs Netii, która inwestuje w komórki, by zobaczyć brak entuzjazmu inwestorów wobec takich planów. W połowie przyszłego roku statystyczny Polak będzie miał komórkę, czyli rynek będzie nasycony. Tymczasem w przypadku TK w grę wchodziłyby inwestycje rzędu 1-1,4 mld euro - mówi Kaczmarczyk.

Jego zdaniem konkurencja jeszcze się zaostrzy, bo swoją sieć buduje kolejny operator P4, własność Netii i islandzkiego funduszu Novator, a na tym rynku chcieliby zaistnieć również tzw. operatorzy wirtualni (na Zachodzie jest wiele takich firm, które działają na podstawie infrastruktury potentatów). - I jeszcze ta wyśrubowana opłata za częstotliwości w wysokości 510 mln zł! To znacznie więcej, niż w ubiegłym roku zapłaciło P4 i pięciokrotnie więcej, niż oferował wtedy światowy potentat Hutchison - dodaje Kaczmarczyk.

Według Anny Streżyńskiej start w przetargu Telekomunikacji Kolejowej miał jednak sens i tym bardziej zaskakująca jest jej rezygnacja. Firma działa już od pięciu lat i jest trzecim po TP SA i Polskich Sieciach Elektroenergetycznych operatorem sieci światłowodowej w Polsce (6 tys. km długości). Ma też 65 tys. abonentów telefonii stacjonarnej. Telekomunikacja Kolejowa może za darmo lub po preferencyjnych cenach korzystać ze znajdującej się niemal wszędzie infrastruktury PKP - tras, bocznic, dworców. I szybko postawić tam komórkowe maszty. Mało tego - sieć komórkowa stałaby się częścią rekomendowanego przez UE bezpiecznego systemu łączności kolei, tzw. GSM-R, który PKP i tak pewnie będą musiały stworzyć (chodzi o lepszą i szybszą łączność, np. dyspozytorów, dróżników, maszynistów).

Również zdaniem Przemysława Stangierskiego z firmy konsultingowej AT Kearney dla Telekomunikacji Kolejowej wejście w komórkowy biznes byłoby ucieczką do przodu, a jej pomysł z zaoferowaniem infrastruktury również innym operatorom (np. wirtualnym) był dobry. - Byłaby to również presja na obecnych operatorów, którzy musieliby zrobić to samo, a to zwiększyłoby konkurencję i byłoby korzystne dla klientów - mówi Stangierski.

- To wszystko wydawało mi się trochę zbyt ambitne ze strony TK, ale sądziłem, że startują w przetargu na polecenie rządu, by budować część wielkiej sieci telekomunikacyjnej dla administracji publicznej - powiedział nam zdumiony jeden z analityków.

Copyright © Agora SA