Konstytucja przedsiębiorców z lukami

Rejestracja firmy w tydzień, mniej kontroli, możliwość zawieszenia działalności gospodarczej. Premier za miesiąc chce wprowadzić ?konstytucję gospodarczą? ułatwiającą życie przedsiębiorcom. Firmy już się boją

Mniej barier dla przedsiębiorców - to hasło, z którym PiS szedł do wyborów. Wczoraj z wielką pompą w budynku giełdy premier Kazimierz Marcinkiewicz ogłosił pierwsze szczegóły swego planu. Rząd chce znowelizować ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Projekt ma być przyjęty pod koniec czerwca. Czeka na niego blisko 2 mln polskich przedsiębiorców.

Premier poza ogólnymi hasłami ujawnił niewiele. - Będzie to prawdziwa konstytucja gospodarcza - zapewniał z dumą. "Gazeta" dotarła do szczegółów projektu.

- Przepisy zawierają wiele luk, a to może być groźne dla gospodarki - twierdzi Katarzyna Urbańska, ekspert Polskiej Konfederacji Przedsiębiorców Prywatnych "Lewiatan".

Jedno okienko

Rząd chce, aby od 1 października 2007 r. obowiązywały przepisy pozwalające załatwić wszelkie formalności związane z rejestracją firmy "w jednym okienku". Teraz przyszły przedsiębiorca musi biegać od urzędu gminy po ZUS, urząd statystyczny i "skarbówkę". Wszystko trwa średnio miesiąc.

Marcinkiewicz obiecuje, że firmę będzie można założyć w tydzień, i to w jednym miejscu: urzędzie skarbowym. Przedsiębiorca dostanie tam NIP, REGON i zarejestruje się w ZUS.

Ma powstać też Centralna Informacja o Działalności Gospodarczej. Przedsiębiorca będzie mógł bezpłatnie sprawdzić w internecie swojego kontrahenta: czy jest zadłużony, kto jest właścicielem spółki, jej status prawny itp. Ma ona zastąpić gminne ewidencje działalności gospodarczej, a co za tym idzie - przynieść konkretne oszczędności (na razie nie wiadomo jak duże).

Rząd chce też ograniczyć kontrole w firmach. Obecnie prawo do ich prowadzenia ma ok. 50 instytucji, m.in. inspekcja pracy, straż pożarna, inspekcja jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych itp. Dochodzi do takich sytuacji, że w tym samym czasie firma ma na głowie kilka kontroli. Po zmianie przepisów to ma się skończyć. W danym czasie zakład będzie mogła kontrolować tylko jedna instytucja. Jeśli urząd złamie zakaz, wyników kontroli nie będzie można wykorzystać przeciw przedsiębiorcy.

Zmiany to nic nowego

- Podobne plany ułatwienia życia przedsiębiorcom miał każdy rząd od 1990 r. i nic z tego nie wychodziło - komentuje Witold Orłowski (NOBE).

Zdaniem ekonomistów plany obecnego rządu to też nic nowego. "Jedno okienko" przy rejestracji firmy, czy Centralna Informacja o Działalności Gospodarczej istnieją już od dwóch lat - wprowadziła je obecna ustawa o swobodzie działalności gospodarczej. Istnieją, ale tylko na papierze. Pomysły rozbija się o brak odpowiednich systemów informatycznych - teoretycznie do końca roku ma je opracować resort gospodarki.

- Dotychczasowe doświadczenia z uruchamianiem dużych systemów informatycznych nie są u nas najlepsze, można mieć więc wątpliwości, czy rząd nagle szybko się z tym upora - twierdzi Jeremi Mordasewicz z Lewiatana.

Podobnie jest z kontrolami. Zasada, że nie można prowadzić więcej niż jednej kontroli naraz, obowiązuje od 2004 r. - Problem w tym, że nikt jej nie przestrzega - mówi Urbańska. - Każdy urząd powołuje się na swoje wewnętrzne przepisy. Jeśli rząd chce, żeby jego zapowiedzi coś dały, to powinien zająć się zmianą zasad funkcjonowania służb kontrolnych.

A rząd mnoży instytucje mogące kontrolować przedsiębiorcę. Kilka dni temu takie uprawnienia dostał Centralny Urząd Antykorupcyjny. Może on wejść do firmy nawet na dziewięć miesięcy.

Przedsiębiorcom nie podoba się również likwidacja gminnej ewidencji działalności gospodarczej. Ich zdaniem może to utrudnić np. dochodzenie w sądzie roszczeń od dłużników. Dlaczego? Aby to robić, trzeba mieć zaświadczenie o prowadzeniu działalności gospodarczej. - Urząd skarbowy, który zastąpi gminną ewidencję, może go nie wydać, bo nie maja tego w kompetencjach - twierdzi Urbańska.

Zawieszenie na plus

Niektóre zmiany przedsiębiorcy jednak chwalą. Według noweli firmy prowadzące działalność sezonową (np. letnią restaurację) będą mogły w czasie, kiedy nie działają, zawiesić funkcjonowanie i nie płacić podatków oraz składek ZUS.

Teraz to poważny problem dla tysięcy przedsiębiorców. Jedną z nich jest pani Maria z Lublina, właścicielka firm transportowej. Pięć lat temu zawiesiła działalność, a ZUS wydał jej zaświadczenie o niezaleganiu ze składkami. Niedawno nakazał jej spłatę składek za pięć lat wstecz. Kobiety nie stać na ich spłatę. Musi zamknąć firmę i zwolnić pracowników.

Jednak i te przepisy trzeba doprecyzować. Przedsiębiorca mógłby np. zawieszać działalność na weekendy. - W roku dałoby to ponad sto dni! Wszystko po to, aby nie płacić w tym czasie składek - twierdzą eksperci podatkowi. Żeby temu zapobiec, trzeba jasno określić czas, na który działalność można zawiesić.

Krokiem w dobrym kierunku są niektóre zmiany związane z interpretacją podatkową. Jeśli właściciel firmy nie wie, jakie w konkretnym przypadku powinien zastosować przepisy i zwróci się do fiskusa o ich wykładnię, urząd w tym zakresie nie może go kontrolować.

Licencje zostały

Organizacje zrzeszające przedsiębiorców narzekają też, że niektórych ich postulatów rząd nie uwzględnił.

Chodzi tu przede wszystkim o ograniczenie liczby pozwoleń, licencji i koncesji. W Polsce jest sześć dziedzin działalności gospodarczej, które wymagają koncesji, i 31 rodzajów, gdzie potrzebne jest zezwolenie.

Ministerstwo Finansów powinno też - zdaniem firm - wydawać centralnie wiążące interpretacje podatkowe. Teraz ma do nich prawo każdy urząd skarbowy.