A jednak Streżyńska do UKE

Premier Marcinkiewicz nominował Annę Streżyńską na prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE). Zignorował tym samym kandydatów przedstawionych przez KRRiT. Mógł to zrobić dzięki prawnej furtce

UKE to nadzorca gigantycznego rynku telekomunikacyjnego. Rozstrzyga spory między operatorami telefonicznymi i może wpływać na ceny. Od stycznia urząd był sparaliżowany, bo nie miał szefa.

Zgodnie z uchwaloną w grudniu ubiegłego roku tzw. ustawą medialną, prezesa urzędu wybiera premier, ale po wskazaniu trzech kandydatów przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Ta rozpisała konkurs, do którego zgłosiło się ponad 20 osób w tym rekomendowana przez premiera Anna Streżyńska, p.o. prezesa UKE i wiceminister transportu.

Streżyńska przed wyborami była autorką strategii telekomunikacyjnej PiS zakładającej znaczne obniżki cen usług. Jednak niespodziewanie odpadła z konkursu. Nieoficjalnie mówiło się, że nie był do niej przekonany szef partii Jarosław Kaczyński.

Krajowa Rada kilka razy odkładała decyzję, by w końcu wskazać troje kandydatów: Ewę Gołębiowską (b. wiceszef Poczty Polskiej, startowała do Sejmu z listy SLD), Andrzeja Polaczkiewicza (m.in. kierował oddziałami kilku zagranicznych koncernów w Polsce, również startował z list SLD do Sejmu, tyle, że poprzedniej kadencji) i Andrzeja J. Piotrowskiego (ekspert Centrum im. Adama Smitha). Tak, jak pisaliśmy, szanse Streżyńskiej, rekomendowanej przez premiera nie zostały jednak przekreślone. Najpierw pojawiły się wątpliwości, czy Krajowa Rada może wskazać kandydatów, skoro sama - po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego - nie ma przewodniczącej, potem centrum legislacyjne rządu znalazło inną furtkę dla premiera, który upierał się przy Streżyńskiej. W ustawie jest mowa o wyborze szefa UKE "po zaproponowaniu przez KRRiT trzech kandydatów" (art.22), ale nie jest wyraźnie napisane, że "spośród nich". Jak powiedziała nam Streżyńska, pierwsza decyzja, jaką podpisze jako prezes UKE, ma umożliwić oferowanie przez inne firmy abonentom TP SA tańszego szerokopasmowego internetu (na bazie sieci TP SA).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.