Marketing szeptany zainteresował inwestorów

Agencje zajmujące się marketingiem szeptanym, czyli wykorzystującym więzi międzyludzkie do promocji marek, już przekonały do siebie reklamodawców. Teraz zaczynają pozyskiwać inwestorów finansowych

Jak poinformował amerykański dziennik gospodarczy "The Wall Street Journal", spółka BzzAgent z Bostonu zajmująca się promocją marek z ukrycia ma wkrótce pozyskać 14 mln dol. od funduszy inwestycyjnych General Catalyst Partners i IDG Ventures Boston.

Marketing szeptany tym różni się od tradycyjnej reklamy, że firma dociera do potencjalnych klientów nie za pośrednictwem mediów, lecz własnych agentów, którzy działają w naszym otoczeniu. Staroświecka metoda ustnego zachwalania towaru staje się coraz bardziej skuteczna w czasach, gdy konsumenci mają do wyboru coraz więcej mediów, co utrudnia planowanie tradycyjnych kampanii reklamowych.

Zajmujące się tym firmy mają różne metody. BzzAgent skompletował i przeszkolił grupę 130 tys. konsumentów, którzy mają polecać produkty i usługi swoim znajomym. Dla spółki pracują zwykli ludzie, ale łączy ich skłonność do szybkiego wypróbowywania nowinek. Zamiast pieniędzy dostają oni od firmy punkty za aktywność, które potem mogą wymieniać na nagrody. BzzAgent twierdzi, że ma 120 klientów, a wśród nich m.in. browar Anheuser-Busch (właściciel marki Bud) oraz koncerny Volkswagen i Cadbury Schweppes.

- Ten segment rynku rośnie gwałtownie, a osiągane na nim marże są wysokie - powiedział na łamach "The Wall Street Journal" David Carlic, dyrektor zarządzający Vantage Point Venture Partners. Fundusz ten zamierza zainwestować w inną firmę zajmującą się marketingiem szeptanym. Pierwsza firma tej branży pozyskała inwestora finansowego w lipcu ubiegłego roku. Była to agencja Informative z Kalifornii, która otrzymała zastrzyk 3 mln dol. od grupy funduszy (w tym od Levensohn Venture Partners).

W Polsce promocją z ukrycia zajmuje się firma Streetcom działająca od 2004 roku. Armia jej współpracowników liczy obecnie 80 tys. osób. - Są to liderzy opinii w różnym wieku znający się na różnorodnych produktach - mówi Artur Budziszewski, szef Streetcomu. Obecnie jego firma ma blisko 20 klientów, a wśród nich takie firmy jak Bacardi-Martini i Wrigley Poland.

Budziszewski powiedział nam, że nie odczuwa zainteresowania ze strony inwestorów finansowych. Firmą interesowali się natomiast inwestorzy branżowi, czyli agencje reklamowe. Szef Streetcomu nie chce ujawniać ich nazw.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.