Koniec marzeń o fuzji Pekao i BPH?

Minister skarbu Andrzej Mikosz chce zablokować fuzję Pekao i Banku Przemysłowo-Handlowego i żąda od włoskiego banku UniCredito odsprzedaży akcji BPH

Minister swoje żądania przedstawił na antenie Radia Maryja w nocnej audycji pt. "Ochrona majątku narodowego a prywatyzacja". Podkreślił, że ujawnia tę sprawę publicznie, "żeby uciąć jakiekolwiek dyskusje, jaka jest wola rządu polskiego w tej sprawie".

W Europie wypaliła, w Polsce nie może

To pokłosie olbrzymiej transgranicznej fuzji, w wyniku której powstanie dziewiąty co do wielkości bank Europy zatrudniający 126 tys. pracowników. Komisja Europejska jeszcze w październiku zgodziła się, by włoski UniCredito przejął niemiecki Bayerische Hypo-und Vereinsbank (HVB). Stwierdziła, że w żadnym z krajów Unii - również w Polsce - połączenie dwóch gigantów nie zagrozi konkurencji rynkowej.

Oba banki działają u nas od lat. Włosi kontrolują drugi co do wielkości na naszym rynku Pekao SA (mają blisko 53 proc.), a Niemcy trzeci - BPH (mają ponad 71 proc.). Razem zatrudniają 25 tys. osób. Analitycy szacowali, że po połączeniu Pekao SA i BPH pracę straciłoby ok. 6 tys. osób. Wywołało to niepokoje pracowników BPH. Włosi cały czas przekonują, że zwolnią tysiąc, najwyżej dwa.

Wciąż nie uzyskali w Polsce zgody na fuzję, choć starają się o to od lipca.

Brak tej zgody pozbawia ich prawa głosu na zgromadzeniach akcjonariuszy BPH, a więc wpływu na losy tego banku.

Minister wypuszcza smoka

Minister Mikosz już kilka tygodni temu powiedział w "Gazecie", że jest przeciwny tej fuzji. Po raz pierwszy jednak wezwał Włochów do odsprzedania akcji BPH.

- Powiedziałem kilka dni temu na posiedzeniu Komisji Krajowej "Solidarności", że mam smoka i nie zawaham się go użyć - opowiadał w czwartek wieczorem gość stacji o. Rydzyka. - Dzisiaj mogę państwu powiedzieć, że go użyłem - dodał.

W piątek resort skarbu ujawnił w komunikacie, że "wezwał UniCredito Italiano do przywrócenia w terminie miesiąca stanu zgodnego z umową prywatyzacyjną poprzez zbycie wszystkich posiadanych przez grupę UniCredito Italiano akcji w Banku BPH".

W komunikacie czytamy też, że minister wysłał już list z tym żądaniem do Alessandro Profumo, prezesa UniCredito Group. Mikosz powołuje się na umowę prywatyzacyjną Pekao, w której Włosi zobowiązali się "do niedokonywania inwestycji, również za pośrednictwem innych podmiotów, w akcje spółek prowadzących działalność konkurencyjną w Polsce".

- BPH jest spółką prowadzącą działalność konkurencyjną wobec Pekao SA. UniCredito Group nie otrzymała nigdy zgody ministra skarbu państwa jako strony umowy prywatyzacyjnej na nabycie akcji BPH. Co więcej, nigdy o wyrażenie takiej zgody się nie zwróciła - czytamy w komunikacie.

Minister Mikosz przekonuje: - Rząd Rzeczypospolitej uważa nabycie przez UniCredito Banku BPH za niekorzystne dla polskiego rynku finansowego. Jedynym organem, który ma uprawnienie do tego, żeby nie wyrazić zgody w tej chwili na to nabycie, jest Komisja Nadzoru Bankowego. Przedstawiciele rządu na pewno będą głosowali przeciwko temu.

Co zdecyduje Komisja

Komisja Nadzoru Bankowego wciąż zwleka z decyzją. Przewodniczy jej prezes NBP Leszek Balcerowicz. Oprócz niego zasiadają w niej: nowy wiceminister finansów Cezary Mech, doradca prezydenta RP ds. ekonomicznych Ryszard Ławniczak, prezes zarządu Bankowego Funduszu Gwarancyjnego Ewa Kawecka-Włodarczak, przewodniczący Komisji Papierów Wartościowych i Giełd Jarosław Kozłowski, kolejny przedstawiciel ministra finansów Paweł Pelc oraz generalny inspektor nadzoru bankowego Wojciech Kwaśniak.

Z ekspertyzy (ekspertów z firm prywatnych chcących zachować anonimowość) przeznaczonej dla rządu radzono premierowi, by w zamian za zgodę na fuzję wymusić na włoskich bankowcach mniejsze zwolnienia w połączonym banku oraz stworzenia centrum informatycznego w jednym z polskich miast. Nieoficjalnie Włosi wysyłali sygnały, że są gotowi te warunki spełnić. Teraz okazuje się, że rząd jest zdeterminowany, by fuzję zablokować.

"Gazeta" otrzymała kolejną tajemniczą ekspertyzę przygotowywaną dla najwyższych urzędników rządowych. Główna konkluzja brzmi: fuzja jest szkodliwa dla polskiego rynku finansowego, bo ograniczy konkurencję. Nowy połączony bank zyskałby bowiem bardzo silną pozycję.

Depozyty osób fizycznych - 23 proc. rynku

Kredyty osób fizycznych - 22 proc. rynku

Kredyty hipoteczne - 30 proc.

Fundusze inwestycyjne 42 proc.

Połączony Pekao i BPH byłby drugim po PKO BP bankiem w Polsce i obie te instytucje miałyby w swoim ręku od 50 do 60 proc. rynku w poszczególnych segmentach. "Podobna sytuacja ma miejsce w Czechach, gdzie trzy główne banki praktycznie zaprzestały konkurencji, a ceny usług bankowych należą do najwyższych na świecie" - czytamy w ekspertyzie.

Z ekspertyzy wynika także, że połączone banki podniosą ceny swoich usług, a wysokie zyski bez problemu będą transferować zagranicę w postaci dywidendy. Autorzy ekspertyzy obawiają się, że nowy bank mniej chętnie będzie dawał kredyty, bo jego silna pozycja na rynku pozwoli mu na zaostrzenie kryteriów ich przyznawania. Ograniczony dostęp do kapitału spowolni wzrost gospodarczy. Nowy bank mógłby wywierać nacisk na polski rząd, wstrzymując się z kupnem bonów i obligacji państwowych. W dodatku zwolnienia pracowników w wyniku fuzji zwiększą bezrobocie.

Poprosiliśmy przedstawicieli UniCredito o komentarz do stanowiska ministra skarbu, ale tymczasem włoski bank milczy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.