W listopadzie inflacja wyniosła tylko 1 proc. - podał w środę GUS. To dużo mniej niż w październiku (wówczas było to 1,6 proc.) i znacznie mniej, niż spodziewali się analitycy - ich prognoza wynosiła średnio 1,3 proc.
- I ja, i moi koledzy nie doceniliśmy możliwej skali spadku cen żywności - tłumaczy Stanisław Kluza, główny ekonomista BGŻ.
W porównaniu z październikiem staniały m.in.: drób (o 8 proc.), wieprzowina (o 0,8 proc.), owoce (o 4 proc.). - Normalnie o tej porze roku żywność drożeje. Teraz sytuacja jest wyjątkowa m.in. z powodu zakazu eksportu naszej żywności do Rosji. Większa podaż w kraju spowodowała spadek cen - wyjaśnia Kluza.
Do tego mamy jeszcze świńską górkę. - Jak ceny wieprzowiny są wysokie, to rolnicy decydują się na zwiększanie produkcji, zakładając, że wysokie ceny się utrzymają. Tymczasem ceny spadają, bo jest dużo mięsa na rynku - dodaje Wojciech Kuryłek, główny ekonomista Kredyt Banku. Jego zdaniem świńska górka będzie ciągnąć ceny żywności w dół aż do połowy przyszłego roku. - Na dodatek podobna sytuacja jest w całej Unii, więc eksport nie będzie mógł stabilizować cen - dodaje.
Ale i to nie wszystko. Silny złoty powoduje, że eksport jest mniej opłacalny i krajowi producenci starają się znaleźć nabywców w kraju.
O spadku inflacji zadecydował też zjazd w dół cen paliw. W ciągu miesiąca obniżyły się one o 2,2 proc.
Ekonomiści są przekonani, że w najbliższych miesiącach inflacja pozostanie niska. - Moim zdaniem może jeszcze spaść, a jak już będzie rosła, to bardzo powoli - mówi ekonomista BGŻ.
Wojciech Kuryłek uważa, że przepowiednia wzrostu poziomu cen do celu inflacyjnego (wynosi on 2,5 proc.) nie spełni się zbyt szybko. Podobnego zdania jest też część członków Rady. We wtorek Mirosław Pietrewicz powiedział, że jest jeszcze miejsce na obniżkę stóp o 0,5 pkt proc. Wczoraj Andrzej Sławiński zapewnił w wypowiedzi dla agencji Reuters, że najprawdopodobniej inflacja utrzyma się poniżej celu aż do 2007 r.
To od razu wywołało dyskusję, czy RPP może jeszcze obniżyć stopy procentowe. - Miesiąc temu wykluczałem taki scenariusz, jednak spadek inflacji jest gwałtowny. Radzie będzie bardzo trudno wytłumaczyć się z tego, że nie obniży stóp - podejrzewa Kluza.
Wypowiedź Sławińskiego zwiększa prawdopodobieństwo cięcia. Stwierdził on, że ożywienie gospodarcze dopiero się zaczyna, a inflacja bazowa pozostaje stabilna. Inflację bazową, liczoną z pominięciem cen żywności i paliw, bacznie obserwuje RPP, gdyż odrzuca ona wpływ czynników jednorazowych.
W sukurs jastrzębiej frakcji Rady przyszedł jednak Adam Czyżewski, dyrektor departamentu analiz makroekonomicznych NBP. Stwierdził on, że spadek inflacji wywołany został przez czynniki przejściowe, a dane z jednego miesiąca nie wpływają na ścieżkę inflacji w dłuższej perspektywie.
Ekonomiści podejrzewają, że ostatecznie na decyzję Rady wpłyną kolejne dane makroekonomiczne, które będą świadczyć o tempie gospodarczego ożywienia.
Na razie członkowie Rady mogli przekonać się, że nasza wymiana handlowa nie kuleje. NBP podał, że październik był drugim z kolei miesiącem, kiedy wartość eksportu przekroczyła 7 mld euro.
Tym razem było to 7,38 mld euro, najwięcej w historii i więcej o 18,3 proc. niż przed rokiem. Import wzrósł w tym czasie o 14,6 proc. do 7,33 mld euro.
- Wszystko wskazuje na to, że gospodarka jest nadal napędzana przez eksport, a to niemal nie wywołuje presji inflacyjnej - mówi ekonomista BGŻ.
Teraz RPP czeka jeszcze na informacje o płacach, produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. Jeśli będą one zapowiadać przyspieszenie naszych zakupów i inwestycji firm, to Rada może pozostawić stopy na dotychczasowym poziomie.
- Uważam, że produkcja nie będzie już rosła bardzo szybko. A wynagrodzenia w końcówce roku zazwyczaj są wyższe ze względu na jednorazowe wypłaty różnych dodatków. Stopy spadną o ćwierć punktu procentowego w grudniu i być może o tyle samo w styczniu - obstawia Kuryłek.