Internetowa przestępczość - lepszy biznes niż narkotyki

Światowe dochody z cyberprzestępczości w zeszłym roku po raz pierwszy w historii przewyższyły wpływy z handlu narkotykami. I nie ma wątpliwości, że będą rosły dalej

Żadne państwo na świecie nie jest odporne na cyberprzestępczość - uważa Valerie McNevin, doradca amerykańskiego Departamentu Skarbu ds. cyberprzestępczości. Wśród najpopularniejszych tego rodzaju przestępstw wymienia ona elektroniczne szpiegostwo przemysłowe, pornografię dziecięcą, manipulacje kursami akcji, piractwo, szantaże oraz rozmaite wymuszenia i wyłudzenia przy pomocy internetu (w tym tzw. phishing). - Ubiegły rok był pierwszym, w którym światowe dochody z e-przestępczości przekroczyły 105 mld dol. i przewyższyły wpływy z handlu narkotykami - szacuje amerykańska specjalistka cytowana przez agencję Reuters.

McNevin, wcześniej zajmująca się w Banku Światowym problematyką elektronicznych finansów i bezpieczeństwem komputerowym, występowała ostatnio na konferencji w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej poświęconej bezpieczeństwu w bankowości. - Cyberprzestępczość narasta tak szybko, że nie sposób nadążyć z dostosowywaniem prawa do nowych potrzeb - mówiła.

W Polsce w zeszłym roku zanotowano 727 przypadków przestępczości komputerowej, a ich liczba wzrosła w porównaniu z 2003 r. o ponad 30 proc. Wykrywalność sięga 70 proc. - wynika z niedawnego raportu katowickiej firmy Media Recovery zajmującej się tzw. informatyką śledczą, czyli m.in. poszukiwaniem śladów i dowodów przestępstw komputerowych. Dane te oparte są na informacjach z Komendy Głównej Policji. Są jednak o tyle mylące, że uwzględniają tylko przestępczość komputerową w rozumieniu Kodeksu Karnego, podczas gdy technologie komputerowe wykorzystywane są coraz częściej w różnych "tradycyjnych" pospolitych przestępstwach.

- Tak naprawdę w Polsce nikt nie próbuje szacować skali takich praktyk, w dużej mierze pozostają one w ukryciu - mówi Tomasz Zaborowski z Media Recovery. - Duża część przestępczości komputerowej dotyka bankowości i finansów. Okradanie kont klientów banków, fałszowanie kart kredytowych - to raczej nie jest nagłaśniane. Często mamy też do czynienia z elektronicznymi kradzieżami know-how.

Zdaniem McNevin skala kryminalnego e-biznesu będzie rosnąć w miarę rozpowszechniania się dostępu do zaawansowanych technologii w krajach rozwijających się. Państwa te - jako najsłabiej doświadczone i najmniej przygotowane do konfrontacji z tym problemem - są dla elektronicznych przestępców najłatwiejszymi ofiarami i najbezpieczniejszym terenem do działania. Ci zaś szybko się uczą, a raz nabyte umiejętności i doświadczenia wykorzystują, angażując zaawansowane technologie w coraz to nowe pola kryminalnej działalności. - Kolejnym procederem, który przy pomocy internetu zaczyna być uprawiany na coraz szerszą skalę, jest handel ludźmi - alarmuje McNevin.

Skąd wywodzi się świat elektronicznej przestępczości? Według McNevin sprawcy tego rodzaju przestępstw często są po prostu "leniwymi młodymi ludźmi szukającymi szybkiego zysku". Ale, jak twierdzi, istnieją także dowody na powiązania między cyberprzestępczością a finansowaniem światowego terroryzmu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.