Jak PiS opanuje KRRiT

Szefa odchudzonej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji będzie mianował prezydent. I nie będzie go można odwołać - wynika z projektu ustawy, którą PiS złożyło w Sejmie

PiS złożyło swój projekt do laski marszałkowskiej w piątek. Przewiduje on m.in. ograniczenie liczby członków KRRiT z dziewięciu do trzech. Byliby oni wybierani przez prezydenta, Sejm i Senat. "Przewodniczącym Krajowej Rady jest członek Krajowej Rady powoływany przez prezydenta" - czytamy w art. 2 nowelizowanej ustawy.

Będzie jak w USA

Dlaczego? - Mogę tylko powtórzyć to, co jest napisane w uzasadnieniu - powiedział nam Jarosław Sellin, wiceminister kultury i autor projektu, który do wiosny był członkiem KRRiT. "Pozwoli to uniknąć ewentualnych trudności z wyborem osoby sprawującej tę funkcję. Trudności tego rodzaju mogłyby się pojawić, jeśli zważyć na trzyosobowy skład Rady" - czytamy w uzasadnieniu do projektu. Jak powiedział nam Sellin, szefa KRRiT nie można będzie usunąć z tego samego powodu. - Trudno jest zostawić decyzję o odwołaniu przewodniczącego w tak wąskim gronie, jakim będzie trzyosobowa Rada. Przyzwoitość nakazuje wstrzymywać się od głosowania we własnej sprawie, więc można wyobrazić sobie sytuację, w której głosować będą dwaj członkowie, z których każdy może mieć własne zdanie. To grozi wręcz paraliżem decyzyjnym - tłumaczy Sellin. W uzasadnieniu projektu można przeczytać również, że pomysł mianowania szefa KRRiT przez prezydenta zaczerpnięty został z modelu amerykańskiego. W USA szefa Federalnej Komisji Łączności (FCC) również mianuje prezydent.

Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO podkreśla, że jej partia traktuje projekt PiS jako próbę wpłynięcia na sprawy personalne w mediach publicznych. - Z wielkich zapowiedzi likwidacji KRRiT i odpartyjnienia mediów został nieusuwalny przewodniczący mianowany przez prezydenta - powiedziała nam posłanka Platformy i dodała: - Jakoś nie przypominam sobie, żeby PiS wystąpiło z takim pomysłem w trakcie trwania prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego.

Obecnie przewodniczącego wybierają sami członkowie KRRiT we własnym gronie i mogą go odwołać większością dwóch trzecich głosów ustawowej liczby członków. Procedurę tę sprawdzano m.in. we wtorek na Danucie Waniek (została na stanowisku szefowej Rady).

Trójka, piątka?

Nie wiadomo jednak do końca, czy projekt wejdzie w życie z zapisem o trzyosobowej KRRiT. Jak pisaliśmy w poniedziałek, byłoby to niezgodne z konstytucją, która mówi, że prezydent powołuje członków Rady (w liczbie mnogiej). A w projekcie PiS jest mowa o jednym. Żeby to zmienić, trzeba by modyfikować konstytucję. - Jeśli konstytucjonaliści potwierdzą, że nie można zmniejszyć liczby członków KRRiT do trzech, PiS zaproponuje pięciu członków w Radzie - powiedział PAP we wtorek Jarosław Sellin. Według niego w tej sytuacji dwóch członków powoływałby prezydent, dwóch Sejm (jak tłumaczył Sellin - ze względu na siłę polityczną mandatu społecznego) i jednego Senat. Nawet gdyby PiS oddało innym wszystkie "sejmowe" nominacje, wciąż miałoby w Radzie przewagę trzech członków na pięciu (w Senacie PiS ma większość).

Złożenia własnego projektu dotyczącego KRRiT nie wyklucza PO. - Nie chcemy odnosić się do problemu w sposób cząstkowy i nie będziemy się licytować z PiS na liczbę członków KRRiT. Zaproponujemy raczej rozwiązania kompleksowe, jeśli chodzi o regulację rynku - mówi Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO.

Copyright © Agora SA