Rząd niechętny fuzji Pekao SA i BPH

Rząd Kazimierza Marcinkiewicza nie jest zachwycony fuzją Pekao SA i BPH. Nie przekonuje go nawet opinia Komisji Europejskiej

Włoskie UniCredito już dziś jest właścicielem obu banków. Bezpośrednio kontroluje Pekao, a kilka tygodni temu przejął też ponad 90 proc. udziałów w niemieckim HVB (banku mającym 75 proc. krakowskiego BPH). Włosi nie ukrywają, że następnym etapem będzie połączenie Pekao i BPH w jeden wielki bank, który miałby 20 proc. polskiego rynku. W wyniku restrukturyzacji tego kolosa pracę prawdopodobnie straciłoby kilka tysięcy z ponad 25 tys. zatrudnionych osób.

Na przeszkodzie stoi jednak Komisja Nadzoru Bankowego, która do tej pory nie podjęła decyzji, czy UniCredito może w ogóle wykonywać prawo głosu na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy BPH, nie mówiąc już o fuzji obu banków. Oficjalnie KNB czeka na dodatkowe wyjaśnienia Włochów. Nieoficjalnie mówi się zaś, że główny inspektor nadzoru Wojciech Kwaśniak nie chce podpaść nowemu rządowi. I szuka furtki, by zablokować włoskie plany. Kazimierz Marcinkiewicz, nie będąc jeszcze kandydatem na premiera, publicznie skrytykował pomysł fuzji dwóch potentatów na rynku detalicznym.

Minister skarbu Andrzej Mikosz też nie ukrywa dziś swoich poglądów na bankową fuzję. - Nie mam bezpośredniego wpływu na tę decyzję, ale przyznam, że jestem przeciwny łączeniu drugiego i trzeciego banku w Polsce. To może ograniczać konkurencję. Niemniej jednak istnieją odpowiednie procedury prawne, które rozstrzygną, czy fuzja może dojść do skutku - powiedział "Gazecie" minister Mikosz.

To niepokojący sygnał dla Włochów, ale jeszcze o niczym nieprzesądzający. KNB nie ma bowiem dużego pola manewru. Katalog motywów, którymi może się kierować, odrzucając wniosek UniCredito, liczy tylko trzy pozycje. W grę wchodzi np. zachwianie stabilności któregoś z banków lub niejasne pochodzenie pieniędzy przeznaczonych na fuzję. Komisja Europejska już zgodziła się na połączenie właścicieli obu polskich banków. I stwierdziła, że w żadnym z krajów Unii - w Polsce również - połączenie dwóch gigantów nie zagrozi konkurencji rynkowej.

Z plotek rynkowych wynika, że przeciwnicy fuzji chcą wykorzystać zapis z umowy prywatyzacyjnej Pekao, w której UniCredito zobowiązuje się, że nie kupi żadnego konkurencyjnego banku w Polsce. Prawnicy nie są jednak pewni, czy w kontekście pozytywnej opinii Komisji Europejskiej ten argument może być podstawą odmowy dla KNB.

Co dalej? Z kręgów rządowych dostaliśmy dokument - krótką analizę sytuacji - z którego wynika, że w grę wchodzą dwa scenariusze. Opcja pryncypialna to wymuszenie sprzedaży przez UniCredito udziałów w BPH innemu bankowi, nieobecnemu na polskim rynku bądź mającemu minimalny w nim udział. Mało prawdopodobne, by Włosi się na to zgodzili. Druga opcja, ekonomiczna, to zgoda na połączenie, ale przy spełnieniu określonych wymagań.

Jakie to wymagania? Z dokumentu wynika, że rozmowy z Włochami powinny dotyczyć poziomu zatrudnienia w bankach po ewentualnej fuzji, gwarancji sprowadzenia do Polski nowych inwestycji (np. uczynienie z Krakowa centrum IT dla całej grupy bankowej), utworzenia przez nowy bank funduszy poręczeniowych dla małych przedsiębiorstw, zobowiązanie go do prowadzenia polityki wspierania kredytów unijnych (dzięki nim moglibyśmy finansować wkład własny przy realizacji projektów współfinansowanych przez UE). Rząd ma się też zastanowić się nad strategią PR, która w kręgach unijnych pokazałaby racje strony polskiej.

Nie wiadomo, wobec kogo UniCredito miałoby składać zobowiązania, bo na tym etapie Komisja Nadzoru Bankowego jedynie może orzec, czy ten włoski bank będzie miał prawo głosu na walnym zgromadzeniu BPH i czy zapewni stabilne zarządzenie BPH. Włosi w nieoficjalnych rozmowach przekonują zaś, że rola Polski w paneuropejskiej grupie UniCredito będzie spora. Włosi zamierzają bowiem wyłączyć do osobnej spółki cały pion skupiający wszystkie środkowoeuropejskie banki UniCredito. Wcześniej pion ten miał być w strefie wpływów holdingu HVB. Teraz ma być samodzielny, a polskie banki - ze względu na swoją wielkość - miałyby w nim sporo do powiedzenia. Przeciwników fuzji takie obietnice nie przekonują. Oni żądają twardych zobowiązań Włochów.

Copyright © Agora SA