Bezprawne opłaty Plusa

Sieć komórkowa Plus znalazła sposób na łatwe zwiększenie swoich przychodów o dziesiątki milionów złotych. Bezprawnie pobiera po 5 zł kary od klientów spóźniających się z płaceniem rachunków. Liczy, że nie będzie im się chciało sądzić o tak drobne kwoty

Krzysztof Wasilewski, 36 lat, biegły rewident, rozpoczął wojnę z Plusem 27 stycznia 2003 r. Zauważył na swoich rachunkach telefonicznych tajemniczą usługę: "monitorowanie stanu rozliczeń". Obok widniała zawsze ta sama kwota - 5 zł.

Problem w tym, że takiej usługi nie zamawiał. Napisał więc reklamację, domagając się skorygowania faktury. W odpowiedzi Plus poinformował go, że usługa wiąże się z opóźnieniami z opłacaniem rachunków i musi z niej korzystać. Plus wprowadził ją rok wcześniej, by "zdyscyplinować" spóźnialskich abonentów.

- Rzeczywiście często regulowałem rachunki z opóźnieniem od kilku dni do 1,5 miesiąca - przyznaje Wasilewski. - Płacę rachunki na poczcie i czekałem, aż się ich trochę uzbiera, by nie stać za każdym razem w kolejkach. Tak robi masa ludzi.

Ryczałcik dla każdego

Zgodnie z regulaminem świadczenia usług telekomunikacyjnych operator ma prawo do odsetek ustawowych za zwłokę. A Plus - zamiast je oddzielnie każdemu naliczać i zyskiwać w większości przypadków grosze (operatorzy zwykle nawet ich nie naliczają, jeśli klient szybko pokryje zaległości) - wpadł na szatański pomysł. Wprowadził ryczałt - 5 zł z VAT opłaty za każde spóźnienie.

Ponieważ regulamin nie przewiduje w takim przypadku ani kary umownej, ani możliwości doliczenia do rachunku dodatkowych opłat, Plus nazwał to "usługą monitorowania stanu rozliczeń". Tłumaczy, że to usługa telekomunikacyjna polegająca na "procesie analizy należności i wykazaniu wysokości zaległości zobowiązań finansowych".

Wasilewski uznał jednak, że jego umowa z operatorem nie obejmuje czegoś takiego. Kiedy nic nie wskórał u operatora, zwrócił się do Federacji Konsumentów i - za jej namową - do sądu.

Batalię o zwrot bezprawnie naliczonych 85 zł wygrał w sądzie w lipcu tego roku. Sąd obciążył też Plusa kosztami postępowania w wysokości 30 zł.

Operator odwołał się, ale jego szanse są mizerne. W podobnej sprawie, do której również dotarła "Gazeta", Plus apelację przegrał.

Sąd w obu przypadkach argumentował podobnie: "Monitorowanie stanu rozliczeń" nie jest żadną usługą, jedynie karą za spóźnienie.

Dociekliwi sędziowie sięgnęli do "Słownika języka polskiego" PWN (Warszawa 2002, strona 1092), gdzie "usługa" to "pomoc okazana komuś, uczynność, przysługa wyświadczona komuś, grzeczność, uprzejmość" albo "działalność gospodarcza mająca na celu zaspokajanie bezpośrednich potrzeb ludności". A więc usługa wiąże się z korzyścią dla tego, komu się ją świadczy. Tymczasem tutaj nie ma o tym mowy. Równie dobrze Plus mógłby obciążyć klientów dodatkowymi kosztami konserwacji urządzeń.

A pieniądze płyną

Krzysztof Wasilewski zdecydował się na walkę, jednak wielu innych abonentów macha ręką. W przeciwnym razie muszą się liczyć z długotrwałym postępowaniem sądowym, kosztami doradztwa prawnego czy ze strony operatora - wyłączeniem telefonu i umieszczeniem na listach nierzetelnych dłużników. Poza tym dla abonentów są to kwoty relatywnie małe. Ale nie dla Polkomtela.

Firma ma ponad 8 mln klientów, z czego około połowy stanowią regularni abonenci (reszta korzysta z telefonów na kartę). Gdyby spóźniała się połowa z nich, Plus zarabiałby dodatkowo 10 mln zł miesięcznie! Firma jednak nie udziela informacji o swoich wpływach z tego tytułu.

Większość klientów nawet nie zdaje sobie sprawy, że korzysta z usługi "monitorowania stanu rozliczeń", bo mało kto zwraca uwagę na dodatkowe 5 zł na rachunku.

W efekcie Polkomtel nadal bezprawnie pomnaża swoje przychody. - Prowadzimy analizy pod kątem korzyści dla naszych klientów. Nie wykluczamy, że w najbliższej przyszłości zrezygnujemy z tej opłaty - powiedziała nam rzecznik Plusa Elżbieta Sadowska.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.